25. Śmierć Baji'ego

1K 91 6
                                    

Mikey otworzył oczy. Było mu tak dziwnie przyjemnie, że dość niechętnie wykonał tę czynność. Podniósł głowę. Wciąż go bolała. Powoli przypomniał sobie, co się stało. Wbił wzrok przed siebie. Dotarło do niego, że przez cały ten czas opierał głowę na ramieniu Mayumi. Jej kurtkę brudziła teraz jego krew. Zorientował się, że czuje ciężar na barku. Spojrzał tam i zobaczył głowę Mayumi, która opierała czoło o jego bark. Miała zamknięte oczy. Może spała, a może straciła przytomność. Mikey nie był pewien. Jego uwagę przykuła strużka krwi, która ciekła jej z ust. Starł ją kciukiem. Mayumi rozgromiła dzisiaj szeregi Walhalli. Dlaczego? By się do niego dostać. Poczuł ukłucie w sercu. Czuł się winny. Był tak zajęty Kazutorą, że nawet nie zwrócił uwagi na to, czy Mayumi daje sobie radę. Zostawił ją samą sobie. Sama musiała zwrócić się do niego po pomoc. W głowie rozbrzmiał mu jej rozpaczliwy krzyk, gdy kilku chłopców z Walhalli ją unieruchomiło. Spuścił wzrok na jej dłonie, które opuściła na dół, gdy tylko odpłynęła. Miała zakrwawione kostki, które świadczyły o przebytej walce. Wszystko dla niego. Mikey zacisnął pięści.
Delikatnie chwycił Mayumi za głowę i położył na dachu samochodu. Nawet nie drgnęła. Podniósł wzrok, a odgłosy z otoczenia zaczęły do niego docierać. Pierwszym, co zobaczył, był Baji, który właśnie upadał, kaszląc krwią. Poczuł uderzenie gniewu.

~*~

Najpierw zaczęła słyszeć przytłumione krzyki. Potem poczuła ból w brzuchu. Przypomniała sobie, że oberwała tam gdzieś w środku walki. Ale wtedy nic nie poczuła, albo nie pozwoliła sobie poczuć. Następnie zorientowała się, że leży na czymś twardym. Otworzyła oczy. Zamrugała kilkakrotnie, by wyostrzyć zamazany obraz. Cholera, musiała być naprawdę zmęczona.
Podniosła się na łokciach i potrząsnęła głową. Spojrzała w dół góry samochodów. Usiadła na brzegu dachu, próbując zrozumieć, co się dzieje. Widziała Mikey'ego, który bił leżącego pod nim Kazutorę. A potem dostrzegła Baji'ego leżącego niedaleko niej i Chifuyu, który klękał przy nim. Dostrzegła krew, cieknącą Baji'emu z ust. I teraz pojęła sytuację...
Pociągnęła nosem i z trudem podniosła się na nogi. Podeszła bliżej Baji'ego. Położyła mu ręce na ramionach. Chifuyu spojrzał na nią.

- Mayu-chan, on...

- Baji. - ścisnęła jego ramiona. - Baji, wstawaj... - zacisnęła usta, żeby się nie rozpłakać. - Nie umieraj...

Drgnął. Chifuyu pochylił się nad nim, rozdygotany i wyraźnie zatroskany.
Baji otworzył oczy.

- Chifuyu... - wychrypiał. - Mayu-chan... Mikey...

Podniósł się na nogi. Chifuyu razem z nim, gotowy go podtrzymać. Baji wziął wdech i krzyknął:

- Mikey!

Mayumi spojrzała na Manjiro, z całych sił starając się nie rozpłakać. Mikey przestał bić Kazutorę i teraz spojrzał na Baji'ego. Mayumi bolał ten widok. Widziała, jak bardzo Mikey cierpiał i nienawidziła tego. Nie powinien cierpieć. Nie zasłużył na to...

- Wkurzyłeś się z mojego powodu? - uśmiechnął się Baji. - Dzięki.

- Baji, nie powinieneś się ruszać! - zawołał zaraz Chifuyu.

Baji bez słowa i z uśmiechem na ustach odsunął go. Spojrzał przez ramię na Mayumi, która klęczała i nie potrafiła już wstać. Posłał Chifuyu wymowne spojrzenie. Tylko jedno i całkiem niedługie, ale Chifuyu go zrozumiał. Podszedł do Mayumi i zarzucił sobie jej rękę za głowę. Pomógł jej wstać.

- Dziękuję. - wyszeptała.

Chifuyu tylko skinął głową, obserwując dalej poczynania Baji'ego. Chłopak zszedł na sam dół, minął Mikey'ego i stanął nad Kazutorą.

- Nie zginę tak łatwo. - powiedział.

Chifuyu zszedł z góry samochodów ostrożnie, mając na uwadze Mayumi, która ledwo powłóczyła nogami. Na samym dole pomógł jej usiąść i dziewczyna oparła się o jeden z samochodów. Patrzyła na Baji'ego, nie mogąc zrozumieć, co on wyprawia.

- Nie przejmuj się mną, Kazutora. - Baji wyjął scyzoryk. - Nie zginę z twojej ręki! - po czym wbił sobie ostrze w brzuch.

Mayumi drgnęła. Zabrakło jej słów. Nie potrafiła nawet krzyknąć. Tylko w jej oczach odbiło się przerażenie i szok. Chifuyu puścił się biegiem w stronę upadającego Baji'ego. Ale Mayumi skierowała swój wzrok na Mikey'ego. Widziała czystą wściekłość w jego oczach. Podszedł do niego Kazutora.

- Jesteś następny, Mikey. - powiedział. - Razem pójdziecie do piekła.

- Zamknij ryj, śmieciu. - odparł, patrząc na niego wrogo. - Zajebię cię.

Mayumi nie słyszała wymiany zdań między Baji'm, Chifuyu i Takemichim. Poczuła łzy zbierające się jej w oczach. Nie tak miało być. Nikt nie miał tu zginąć. Mieli odzyskać Baji'ego. Nie doprowadzić do jego śmierci. Wśród swoich wirujących myśli usłyszała tylko krzyk zapłakanego Chifuyu:

- Baji!

Spotkała spojrzenie Mikey'ego. Pokręciła głową. Nie chciała, by już walczył. To już było wystarczająco wiele. Nie było potrzeby dalej się bić. Spojrzała na niego błagalnie. Na twarzy Mikey'ego odbiła się furia. Zamachnął się i uderzył Kazutorę.

- Zajebię cię! - wrzasnął, wymierzając mu kolejny cios. - Zajebię! - powtarzał, wciąż go bijąc.

Mayumi przetarła oczy dłonią. Rozejrzała się. Nikt nie odważył się interweniować. Chwyciła się za wrak samochodu. Stęknęła i zmusiła się do podniesienia na nogi. Napotkała spojrzenie Takemichiego. Nagle chłopak wrzasnął i wybiegł przed Mikey'ego, odgradzając go od Kazutory.

- Takemitchy... - szepnęła Mayumi. - Nie...

Drgnęła, gdy Mikey uderzył Hanagakiego. Odepchnęła się od samochodu i złapała równowagę. Coś dodało jej sił. Nogi przestały jej drżeć, gdy patrzyła na twarz Mikey'ego, który teraz wydawał się załamany i wściekły.
Mikey z kolei widział teraz tylko Kazutorę, jako swojego największego wroga. Dlatego nie wahał się przed kopnięciem Takemichiego, a już szczególnie, gdy wspomniał o Baji'm...

- Ani słowa o Baji'm. - powiedział.

Takemichi zrzucił swoją kurtkę i poderwał się na nogi. Uwagę Mikey'ego przykuł talizman, który wypadł z kieszeni kurtki. Talizman Baji'ego. Słyszał słowa Takemichiego, ale ich sens był dla niego tak odległy...
Chciał mu przywalić jeszcze raz. Wydawało mu się, że jest za głośno. Zrobił już krok w jego stronę. I wtedy stanęła przed nim Mayumi.
Z wyrazem determinacji na twarzy, ściskała w dłoni talizman Baji'ego. Nie wydawała się teraz zmęczona. Tylko wbiła pewne siebie spojrzenie w Mikey'ego, który teraz nie ośmielił się zrobić ani kroku.

Miłosna gonitwa - Mikey x OCحيث تعيش القصص. اكتشف الآن