40. Dziewczyna?!

1.1K 83 32
                                    

Jutro rozdziału nie będzie. Zamiast tego dzisiaj wrzucę dwa ;)

*****

Mikey jechał z szerokim uśmiechem na ustach w kierunku kawiarni. Po raz kolejny udało mu się uniknąć zasadzki na jego życie. Dzięki komu? Dzięki Mayumi. Wiedział, że kobieta jeszcze pracuje, choć za chwilę kończy. Dopadnie ją przy samym wyjściu z kawiarni. Podziękuje jej. Może nawet da buziaka...
Poczuł przyjemny dreszcz na tę myśl. Od kilku tygodni kontynuował swoje próby wzbudzenia w Mayumi jej dawnych uczuć. Tak bardzo pragnął, by spojrzała na niego z tym swoim dawnym błyskiem w oku. To, czym ją obdarowywał, to były drobne gesty - muśnięcie dłoni, dotknięcie policzka. Na każdy Mayumi reagowała delikatnym, szybkim rumieńcem, którego jednak zaraz się pozbywała, śmiejąc się nerwowo i odwracając, by odejść. Mikey czuł, że jest blisko. Jeszcze chwila i tak długo wyczekiwany przez niego moment nadejdzie - Mayumi da mu szansę. Drżał na samą myśl o tym.
Razem z Drakenem, który jechał za nim, zaparkowali po przeciwnej stronie ulicy, gdzie znajdowała się kawiarnia. Mikey zsiadł z motoru i posłał spokojny uśmiech Drakenowi. Mężczyzna pokręcił głową i zaśmiał się.

- Wpadłeś po uszy, co? - powiedział. - A zmarnowałeś szansę dziesięć lat temu...

- Nie przestaniesz mi tego wypominać, prawda? - przewrócił oczami Mikey. - Byłem młody. Głupi. No i może ślepy. - obrażony założył ręce na piersi.

Wtedy drzwi kawiarni otworzyły się, a ze środka wyszła Mayumi. Mikey już odepchnął się od motoru, kiedy nagle... Zamarł. Zadrżał, a strużka potu spłynęła mu wzdłuż kręgosłupa. Za Mayumi wyszła jakąś inną kobietą o czarnych, krótkich włosach, ubraną w swobodny strój. Mayumi uśmiechała się do niej i o czymś mówiła, żywo gestykulując. Druga kobieta śmiała się i razem gdzieś ruszyły.
Mikey tępo patrzył na Mayumi.

- Ken-chin... - wydusił.

- No?

- Idziemy za nimi. - zmarszczył brwi. - Nie będzie mi baba pluła w twarz...

Po czym zdecydowanie ruszył w ślady dwóch kobiet, ciągnąc za sobą nieco zmieszanego Drakena.

~*~

- Patrz! - Mikey potrząsnął ramieniem Drakena. - Boże, Ken-chin, bo ja nie wytrzymam! - syknął i złapał się za włosy.

- Siedź cicho, patałachu! - szepnął do niego Draken, zmuszając go, by schował głowę za sztuczną palmą.

Mikey jęknął cicho, ale nic nie powiedział. Dalej obserwował Mayumi, która teraz, wraz z tajemniczą kobietą, siedziała w małej restauracji, przy stoliku, który mieścił się na dworze. Mikey i Draken schowali się więc, niczym mistrzowie maskowania, za pobliską sztuczną palmą, która zapewniała im widok i profesjonalny kamuflaż. Mikey miał ochotę wrzeszczeć. Śledzili je już od godziny. Tajemnicza kobieta wydawała się być z Mayumi w dobrych stosunkach. Rozmawiały, śmiały się i spacerowały dość długo, zanim zdecydowały się usiąść w restauracji. Zamówiły sobie po ciastku i dalej rozmawiały. Mikey myślał, że go zaraz szlag jasny trafi! W jego głowie pojawiały się już najczarniejsze scenariusze...

- Ken-chin! - szepnął przerażony. - A co, jeśli to psychopatka?! Toksyczny babsztyl, który będzie chciał tylko wykorzystać ciało mojej pięknej Mayu-chan! A później porwie ją, zamknie w piwnicy i będzie codziennie schodziła, żeby przypatrywać się jej cierpieniu! - zaraz przyszła mu do głowy jeszcze gorsza myśl: - A co, jeśli Mayu-chan to polubi?! - zaczął tarzać się na ziemi, chowając twarz w dłoniach. - Moja biedna, niewinna Mayu-chan! Co ona zrobiła, żeby zasłużyć na taki los?!

- Zamknij się, ciulu. - syknął Draken, nie odrywając spojrzenia od zatraconych w rozmowie kobiet. - Może to tylko jakaś znajoma...

- A jeśli nie? - Mikey znów zajął swoją pozycję. - A jeśli one już są razem? Mayu-chan mówiła, że też lubi dziewczyny. Co ja zrobiłem nie tak?! Czy tak wolno i nieskutecznie działam?!

Miłosna gonitwa - Mikey x OCWhere stories live. Discover now