10. Więź Pah-china z Mikey'm

1.2K 86 2
                                    

Mayumi podeszła do recepcji.

- Dzień dobry. - przywitała się z pielęgniarką. - Przyszłam z wizytą do znajomej. - podała imię i nazwisko.

- Są tam teraz rodzice poszkodowanej... - zawahała się kobieta. - Nie chcą nikogo dopuścić do córki...

- Nie szkodzi. - uśmiechnęła się Mayumi. - W takim razie tylko im coś przekażę i nie wejdę na salę.

- W porządku.

Pielęgniarka podała numer sali i piętro, na które miała pójść Mayumi. Izahaya spokojnym krokiem weszła po schodach, trzymając w ramionach bukiet goździków. Ruszyła korytarzem, ale nagle się zatrzymała.

- Potraficie tylko niszczyć! Jesteście zakałą tego narodu!

- Przestań, kochanie. - usłyszała.

Dostrzegła parę dorosłych ludzi pod salą, w której leżała dziewczyna, do której przyszła z wizytą Mayumi. Dziewczyna kolegi Pah. Przed rodzicami stali Draken i Mikey. Mayumi zamarła w bezruchu, widząc wściekły wzrok Mikey'ego.

- Co? - mruknął, patrząc złowrogo.

- Przysparzacie samych problemów i myślicie, że ujdzie wam to na sucho, bo jesteście dziećmi?! - wrzeszczał ojciec. - Jeszcze czego, wy pieprzeni bandyci!

Mayumi zacisnęła palce na goździkach. Ten mężczyzna miał nieco racji. Byli niejako przyczyną, dla której jego córka skończyła w szpitalu...
Mikey zacisnął zęby.

- Czy ty wiesz, do kogo mówisz?

Urwał, gdy Draken zmusił go, by schylił głowę.

- Ponosimy za to całkowitą odpowiedzialność. - powiedział Ken.

- Tak jakby pokłony dwóch śmieci sprawiłyby, że moja córka poczuje się lepiej!

- Co?! - wyrywał się Manjiro.

- Przymknij się, Mikey. - upomniał go Draken.

Mayumi podeszła bliżej.

- Dzień dobry. - odezwała się.

Rodzice obrócili się, a Mayumi spojrzała na nich z powagą i spokojem na twarzy. Zerknęła za nich, na Mikey'ego i Drakena. Manjiro spojrzał na nią nieco zaskoczony.

- Mayu-chan? - powiedział.

- Co jest? - zacisnął zęby ojciec pacjentki. - Jesteś ich koleżanką? Też zamierzasz się naprzykrzać?!

Mayumi spojrzała mu prosto w oczy. Nie wrogo. Nie z pretensjami. Tylko... Szczerze.

- Nie. - odpowiedziała całkiem spokojnie. - Ale... Przyniosłam kwiaty.

Zaskoczenie odbiło się zarówno na twarzach rodziców, jak i przyjaciół Mayumi. Dziewczyna spojrzała przez szybę, za którą leżała pobita partnerka kolegi Pah. Nieprzytomna. I w okropnym stanie. Mayumi zacisnęła usta.

- Naprawdę jest mi przykro. - powiedziała po chwili. - Mam młodszego brata. Gdyby wylądował w szpitalu, na pewno nie byłabym sobą. - znów spojrzała na rodziców pacjentki. - Nie proszę o wybaczenie. I nie będę się naprzykrzać. Ale proszę wziąć kwiaty. - wyciągnęła bukiet w ich stronę. - To podobno jej ulubione. Myślę... Że byłoby jej miło, gdyby miała je obok siebie.

Oszołomiony ojciec wziął bukiet, patrząc ze łzami w oczach na Mayumi. Dziewczyna włożyła ręce do kieszeni bluzy. Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na nieprzytomną pacjentkę. Pokiwała głową.

- Byłoby jej miło... - powiedziała, ale już bardziej do siebie.

Po czym odwróciła się i odeszła w swoją stronę. Usłyszała jeszcze łkanie ojca:

Miłosna gonitwa - Mikey x OCΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα