W Volterze panowała cisza, ludzie już dawno zasnęli. Jedynymi odgłosami było huczenie sów. Dzisiejszy wieczór jest obiecaną przez Alec'a randką. Samo zaplanowanie nie było trudne, gorzej było z wyjściem bo Caius niespodziewanie odwołał swoją wizytę w Londynie i został w zamku. Dlatego też Josie wpadła na genialny pomysł wyjścia przez okno. Alec chcąc nie chcąc musiał zaakceptować pomysł, bo nie było innej opcji, choć ta była cholernie ryzykowna, przecież Caius miał swój pokój zaraz obok Josie, ale czego się nie robi dla swojej dziewczyny.
JoJo uchyliła okno i spojrzała czy sylwetka jej ojca nie stoi blisko
-Czysto-szepnęła
Alec pokazał żeby była cicho i jako pierwszy wyszedł z pokoju, stanął na dachówkach w stabilnej pozycji i podał rękę Jo. Blondynka z pełnym zaufaniem chwyciła dłoń i już po chwili oboje byli na dworze. Para rozejrzała się wokół . Brunet chwycił Jo pod kolana i skoczył do góry. Wylądował idealnie na samej górze
-Wow, musimy tu częściej przychodzić-powiedziała szeptem , podziwiając niebo
Alec uśmiechnął się z rozczuleniem , uwielbiał to , że po jej przemianie zachowała swoją dziecinność.
-Kochanie musimy iść dalej jeśli nie chcemy natknąć się na twojego tatuśka
-Okej, ale wróćmy tu kiedyś
-Wszystko dla ciebie kochanie
I ruszyli dalej, kiedy chłopak zaskoczył z dachu zobaczył w oddali postać blondwłosego króla. Szybko schowali się za filar i odczekali chwilę. Kiedy był pewien , że nikogo tam nie ma, postawił Josie na nogach i ruszyli w stronę pobliskiego lasu
Po kilku minutach spaceru Alec stanął w miejscu
-Musisz zamknąć oczy kochanie
Jo bez wahania spełniła prośbę ukochanego, co rozgrzało mu serce ,ufała mu
Chwycił Jo za dłoń i wolnym krokiem zaczął prowadzić ją do celu
-Jesteśmy- usłyszała szept przy swoim uchu
Niepewnie otworzyła oczy i przyłożyła rękę do ust, będąc w szoku. Stali po środku lasu przy starej altance, która była okryta bluszczem. Wokół rosły najpiękniejsze kwiaty jakie kiedykolwiek widziała. Z altanki dochodził cichy dźwięk muzyki
Josie czuła jak jej oczy wypełniają się jadem
- Jest cudownie
Alec zaprowadził ją do wejścia. Na pieńku drzewa stało malutkie radio . Gdzieniegdzie stały świeczki
-Czyli ci się podoba?
-Podoba?! Alec to jest najpiękniejsze miejsce jakie widziałam
Chłopak uśmiechnął się i położył swoje dłonie na jej policzkach. Nachylił się i złożył motyli pocałunek na jej ustach. Ich usta muskały się i pozwalały motylą odfruwać.
Alec patrząc w przepełnione łzami oczy Josie czuł niewyobrażalne szczęście, miał wszystko czego mógłby sobie życzyć przy sobie, chciał aby było tak zawsze
-Mam coś dla ciebie
-Alec...
-Ciiii, pozwól mi sprawić ci przyjemność kochanie
-Sprawiasz ją swoja obecnością
Brunet wciągnął z kieszeni płaszcza malutki wisiorek z wygrawerowaną literką A
-A jak Alec?
-Nie, A jak Ana, należał do twojej babci
Blondynka spojrzała na niego z szokiem wymalowanym na twarzy
-Poznałem ją krótko przed jej śmiercią, jej ostatnim życzeniem było abym dał to jej wnuczce, jesteś do niej podobna więc zacząłem szukać informacji o twojej rodzinie i okazało się, że jesteście spokrewnione
Josie drżącym rękami chwyciła wisiorek, zawsze chciała mieć coś związanego z jej biologiczną rodziną, choć nigdy nie wspomniała o tym nikomu
-Dziękuje Alec, za to że jesteś
-Zawsze kochanie , zawsze, a teraz mogę prosić o jeden taniec?
Josette z lekkim uśmiechem podała mu swoją dłoń i zaczęli kołysać się w rytm muzyki...CDN
sorki za błędy
xxxJixBabyxYongxxx
YOU ARE READING
Dwie Twarze | Alec Volturi
FanfictionCo się stanie jeśli rodzina królewska wampirów przygarnie ludzkie dziecko? Co jeśli te dziecko będzie piosenkarką krwi jednego ze strażników? Zobacz jak potoczy się ta historia ~Bo dla niej miał dwie twarze~