Ale nie była. Dealupus podniosła się, zmrużyła granatowe, ciemne oczy i zaatakowała znowu. Tym razem jej ręce pełne były chakry Wokamina. Pięść nie była zaciśnięta – ostre, wilcze pazury zaryły w twarz ninja, rozszarpując maskę i głęboko raniąc twarz. Kolejny cios spadł na brzuch. Z cięć wypłynęła jasna, czerwona krew.

Kakuzu zachwiał się. Ból musiał być ogromny. Ninja warknął tylko i zaatakował. Nim dziewczyna zdołała zablokować cios, pięść Kakuzu, teraz dziwnie ciemna i szytwna, dosięgła jej skroni. Z na wpół wilczym, na wpół ludzkim jękiem wylądowała na drzewie. Pień zatrzeszczał i pękł, przechylając się delikatnie. Kakuzu odetchnął i chwiejnie oparł się o inne drzewo.

- Nie wiedziałem, że Liść chowa u siebie sakryfikantów – burknął. – Twój Senju ma szczęście, dzieciaku.

Kat widziała, jak ninja chwiejnie oddala się. Chciała ruszyć za nim, złapać go, ale nie dała rady. W głowie huczało jej i dzwoniło, czuła się tak, jakby ktoś zdzielił ją ogromną, stalową pałką. Wyciągnęła dłoń. Obraz przed oczyma rozmazywał się nieprzyjemnie. Widziała krążące wokoło wilki, pasma granatowej, niespokojnej chakry. Chwilę później jednak wszystko zniknęło i zapadła dziwaczna, ponura ciemność.

Przepuścił uciekającego ninja bez najmniejszego drgnienia powieki. Zakrwawiony i ranny przeciwnik nie obchodził go, nie teraz. Uchiha skoczył jeszcze na kilka konarów, aż w końcu opadł na ziemię tuż przy na wpół przewalonym drzewie.

Wilki, które krążyły wokoło, były niespokojne, warczały ku niemu i rzucały mu ostrzegawcze spojrzenia. Nie przejął się nimi. Dopadł do blondynki i ujął jej twarz w swoje ręce.

- Na bogów... Kateńka?

Jęknął, ułożył dziewczynę płasko na ziemi i pochylił się nad nią. Usłyszał bicie jej serca. Gdy pochylił się nad jej ustami, wyczuł też słaby, ale równy oddech. Blondynka nie była też ranna, a pojawiający się na jej skroni siniec wskazywał, dlaczego jest nieprzytomna.

Madara odetchnął tylko. Uspokoił się nieco, ale widok nieprzytomnej Dealupus wciąż sprawiał, że coś w środku niego samego mroziło się nieprzyjemnie. Wziął dziewczynę na ręce i przytulił ją do siebie mocno.

Kłamałby, gdyby powiedział, że Dealupus go nie obchodziła. Dziewczyna zainteresowała go mocno i zaczął uwielbiać w niej dosłownie wszystko – poczynając od zażenowanych, czerwonych policzków, aż po hardy, niespokojny wzrok. To, że Tobirama również interesował się blondynką, jedynie podsycało całą tą jego pasję.

Uchiha poprawił chwyt na ciele Kat i ruszył w kierunku wioski. Przez chwilę zastanawiał się, gdzie iść. Umysł podpowiadał mu równie obraz jego własnego domu, co niedawno otworzonego szpitala, ale w końcu zapadła decyzja o powrocie do Senju. Z ciężkim i niechętnym sercem skierował się dokładnie tam.

Hashiramę znalazł przed domem. Senju wpatrywał się gdzieś w dal, a gdy tylko zobaczył przyjaciela, zamachał ku niemu radośnie ręką.

- Madara! Nie miałeś czasami wrócić do... Kat? Czy to aniołeczek?

- Hash...

Senju podbiegł do niego i zerknął na blondynkę. Jego radość w oczach zastąpiona została natychmiast dziwną, niemal ojcowską troską. Hashirama przytknął rękę do czoła dziewczyny.

- Mocno oberwała – przyznał. – Co się stało?

- Jakiś ninja z Wodospadu – mruknął Madara. – Hash, czy ona...?

- Nic jej nie jest. – Senju uśmiechnął się pokrzepiająco. – Szedłeś za nią, czy co? Tobirama miał jej poszukać.

- Nie, ja... - jeknął nieporadnie. – Biegła gdzieś jak szalona. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Hash...

- Wszystko w porządku, Madara. – Senju zaśmiał się tylko. – Jutro aniołeczek nam opowie, o co chodziło. Daj mi ją.

Uchiha niechętnie, z dziwnym ociąganiem, przekazał dziewczynę Hashiramie. Senju skinął tylko głową.

- Wróć do domu – poradził. – Uważaj w drodze. Jeśli możesz, przekaż patrolom, żeby dobrze sprawdzili teren.

Madara pokiwał głową. Pozostał na drodze jednak do momentu, aż drzwi do domu Hashiramy nie zamknęły się za Senju. Pierwszy tymczasem wniósł Kat do domu i skierował się na piętro. Nim jednak zrobił chociaż jeden krok na schodach, przed drzwi do ogrodu wparował Tobirama.

- Hashirama!

- Nie krzycz – jęknął Senju.

- Nie mogę znaleźć Kat!

- Wiem, nie krzycz – powtórzył. – Aniołeczek jest tutaj.

Tobirama zamrugał oczyma i dopiero teraz zdołał zauważyć dziewczynę na rękach brata. Jęknął głośno i podszedł do dwójki.

- Co się stało?

- Nie wiem do końca – przyznał Senju. – Jak aniołek się obudzi, na pewno opowie nam o wszystkim. Madara ją przyniósł.

Na wspomnienie o Uchisze Tobirama skrzywił się mocno.

- Weźmiesz ją? – zaproponował Hashirama z lekkim uśmiechem. – Popilnujesz? Jakoś skuteczniej tym razem?

- Odwal się – warknął, od razu odbierając od niego kobietkę. Hashirama zaśmiał się tylko.

- Sprawdzę jeszcze wioskę – zauważył. – Zostań w domu, dobrze?

Skinął głową i poczekał, aż Hashirama wyjdzie. Dopiero po chwili odetchnął i mocniej wtulił w siebie dziewczynę.

- Coś ty narobiła? – zamruczał.

Wszedł po schodach na piętro i ułożył blondynkę na jej łóżku. Okrył ją kocem i sam usiadł obok. Siniec na jej twarzy już zaczął nabierać ciemnych kolorów, Tobirama na jego widok skrzywił się mocno.

- Głupia, mogłaś na mnie poczekać – westchnął.

Nie odpowiedziała mu, wciąż nieprzytomna i cicha. Tobirama westchnął tylko i pochylił się nad dziewczyną. Ucałował ją krótko i czule w usta, po czym usiadł na łóżku obok dziewczyny, opierając się o ścianę. Czuwał dość długo, jednak w końcu zmęczenie dało się mu we znaki i zasnął.

'Gdy się obudzisz – zaczął Wokamina – nie wahaj się nawet jednej chwili.'

Skrzywiła się tylko mocno. Tutaj, w otwartym na oścież więzieniu demona, czuła się bezpiecznie i nie docierało do niej nic ze świata zewnętrznego. Wokamina leżał rozłożony w wielkiej sali, na wpoły za bramą, na wpoły na korytarzu przed nią. Jego ogromny łeb był nieruchomy nawet wtedy, gdy mówił. Słowa przepływały bowiem wprost do jej umysłu i serca.

'Co to w ogóle było, Wokamina?' – zapytała, rozcierając nieco czoło.

Czuła dziwny, lekki, pulsujący w skroni ból. Domyślała się jednak, że gdy się obudzi, wszystko będzie odczuwała o wiele, wiele mocniej.

'Jedna z technik ninja – odparł. – Utwardzanie ciała. Nasycił swoją chakrą rękę, dołączył do niej element ziemi. Oberwałaś niedawno kawałkiem stalowego gruzu, maleńka.'

Skrzywiła się i mocniej przytuliła do jego łapy. Kończyna była ogromna, wysoka niemal tak samo, jak Dealupus. Była ciepła, miękka i przyjemna – wbrew pozorom to przedwieczno zło, jakim był Wokamina, uspokajało ją jak nic innego.

'Jestem zmęczona, Wokamina.' – wyszeptała.

'Śpij, maleńka – polecił z czułym warkotem. – Śpij.'

Dziewczyna wygodniej oparła się o łapę demona i po chwili zasnęła.

Na początku był chaos...Where stories live. Discover now