Rozdział XXIX Poranki i wieczory

1.1K 109 33
                                    

Miała zimne stopy: to była pierwsza rzecz, która zauważył, gdy jak zwykle obudził się nad ranem.

Potem zauważył to, GDZIE znajdują się lodowate końcówki jej kończyn.

Ostrożnie odsuną się od niej, mając nadzieję, że dziewczyna jeszcze śpi i nie zauważyła żadnych niepożądanych efektów poranka, które jeszcze dodatkowo ugniotła. Musiał przyznać, że instynkt samozachowawczy działał u niej bardzo sprawnie: wybrała najcieplejsze miejsce jego ciała. Co tam, że przy okazji najczulsze.

Odetchnął głęboko.

Zdał sobie sprawę, że właśnie przespał całkiem sporą część nocy.

Czy miała je TAM przez całą noc?

Nie. Wtedy z pewnością byłyby choć trochę cieplejsze...

Obszedł łóżko.

Spojrzał na jej spokojną sylwetkę, na jej uśpioną twarz.

Było w tym widoku coś hipnotyzującego, coś kuszącego w jej ustach. Przypomniał sobie jej ostatni pocałunek: tuż nad kącikiem jego warg.

Zacisnął szczęki, odwrócił się i poszedł wziąć prysznic.

Bardzo długi i zimny prysznic.

Tego dnia przy śniadaniu bardzo dokładnie obwąchiwał każdy kęs jedzenia. Hermiona przyglądała mu się dziwnie, ale powstrzymała się od komentarzy. Był jej za to wdzięczny. On ze swej strony pilnował się, by przy niej nie używać magii, gdy nie było to zupełnie konieczne.

‒ Jak twój kręgosłup? ‒ zapytała w końcu.

‒ Mój bark?

‒ Tak, twój bark, Severusie ‒ upiła łyk kakao.

Odstawiła kubek i położyła dłoń na stole. Czy intencjonalnie znalazła się tak blisko jego własnej? Palec dziewczyny drgnął lekko.

‒ To jak z tym barkiem?

‒ Żyje i będzie żył ‒ mruknął.

Skinęła głową.

‒ To dobrze. Ale jakby co...

‒ Jakby co, to dokładnie wiem, gdzie znajduje się twój diabelny łokieć, Granger ‒ zarechotał.

Za dobrze się bawił, zdecydowanie zbyt dobrze...

Czy przyglądał się jej, żeby ją rozgryźć, czy dlatego, że przez Amortencję patrzenie na nią sprawiało mu przyjemność?

Nie był w stanie ocenić. Przecież, jeśli miał rację, brakowało mu obecnie obiektywizmu. W stosunku do Granger. W kwestii własnych myśli i uczuć...

Rozłożył gazetę. Z braku lepszego pomysłu, postanowił, że się od niej odgrodzi.

‒ Znalazłam ostatnio drobne wskazówki dotyczące namiaru ‒ powiedziała.

‒ Czyżby? ‒ mruknął, niezadowolony, że nie odczytała sygnału, jaki jej przesyłał.

‒ Aha. Ponoć wszystkie inkantacje zawierające słowo Indagamus działają dosyć podobnie.

Spojrzał na nią znad gazety.

‒ Czyżby ten namiar też włączał automatyczny alert w Ministerstwie? ‒ Zmarszczył brwi, wbrew swojemu postanowieniu, zainteresowany tematem.

Wzruszyła ramionami.

‒ Chyba nie chcę tego sprawdzać ‒ zaśmiała się lekko. ‒ Ale to możliwe, prawda?

Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now