Rozdział XXII Indigamus a copulabis

1.1K 103 16
                                    

Kartka z zapisanymi zaledwie kilkoma słowami wylądowała przed jej nosem w porze śniadania.

Patrzył, jak dziewczyna marszczy czoło i podnosi wzrok, by spojrzeć na niego.

‒ Co to jest? ‒ Wzięła ją do ręki.

‒ Obiecana inkantacja ‒ mruknął, po czym także usiadł przy stole. W wakacje nie nakrywano w Wielkiej Sali. Każdy nauczyciel, który zostawał w szkole, jadł w swoich kwaterach.

‒ Nie spieszyłeś się za bardzo ‒ wytknęła mu, co skwitował parsknięciem.

‒ Skoro tak ci się spieszyło...

‒ Przepraszam ‒ przerwała mu, wyraźnie zawstydzona. ‒ Po prostu...

‒ Zaczyna z ciebie wychodzić, twoja prawdziwa, gryfońska natura.

Westchnęła.

‒ Tak, właśnie to miałam na myśli ‒ zakpiła, wyraźnie niezadowolona i zniesmaczona.

Nie skomentował. Musiał jednak przyznać, że jej kąśliwy komentarz nie tylko go zirytował, ale też nieco rozbawił.

Uśmiechnęła się do niego znad talerza. Jadła dziś z apetytem, co po ostatnich kilku dniach od ataku, było zmianą na lepsze. On tylko dłubał w jajecznicy, niezdolny do skonsumowania czegokolwiek, co nie było płynne. Kawa z dzbanka znikała w zastraszającym wprost tempie.

‒ Nic nie zjadłeś ‒ zauważyła.

Skrzywił się.

‒ Nie jestem dzieckiem, Granger. Nie musisz mnie kontrolować ‒ wycedził znad kubka.

‒ Nie próbuje tego robić, po prostu... słyszę, jak chodzisz w nocy.

Potraktował ją cierpkim grymasem.

‒ To świadczy tylko o tym, że jeszcze nie ogłuchłaś.

Nic nie odpowiedziała. Co niby miała powiedzieć? Był odpychający.

Chrząknęła tylko.

Indagamus a copulabis* ‒ przeczytała na głos. Upiła łyk ze swojego kubka. ‒ Łacina?

Skinął głową.

‒ Dziękuję ‒ dodała.

Pominął to milczeniem, mając nadzieję, że dziewczyna domyśli się jego intencji i też wreszcie zamilknie.

‒ Nic mi o sobie nie mówisz.

Przymknął oczy. Odstawił kubek trochę zbyt mocno. Nieco kawy rozchlapało się na biały obrus.

Zaklął.

‒ Severusie?

‒ Po prostu zamilcz ‒ wycedził. ‒ Bądź przez chwilę cicho, dobrze?

‒ Ale jak mamy ze sobą żyć, skoro ja nic o tobie nie wiem? Ty wiesz wszystko, a ja... ja wiem tylko tyle, ile raczyłeś pokazać przez te lata... ‒ powiedziała trochę ostrzej, niż by się tego po niej spodziewał.

Oparł się na krześle i popatrzył na nią krytycznie.

‒ Czego ty właściwie chcesz, Granger?

‒ Na początek mógłbyś mówić mi po imieniu.

Prychnął.

‒ To nieistotne.

Pokręciła głową.

‒ Mylisz się. To bardzo istotne. W każdej rozmowie z tobą czuję się przez to twoje „Granger" jakbyś opieprzał mnie w swojej klasie eliksirów. Poza tym to brzmi dziwnie, nienaturalnie, to...

Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now