Rozdział XV Noc poślubna

1.3K 106 28
                                    


 ‒ Piłeś? ‒ usłyszał obok siebie głos Minerwy, przez moment zaskoczony jej obecnością patrzył się na nią chłodno, zanim powoli skinął głową.

Ściągnęła usta.

‒ Musiałem ‒ odparł lodowato, zanim zdążyła się ponownie odezwać.

‒ Co to znaczy, że musiałeś? ‒ zagderała.

‒ Że musiałem ‒ uciął. ‒ Nie drąż Minerwo. Nie jesteś ani moją matką, ani żoną.

‒ Nie uważasz, że powinna wiedzieć?

‒ Kto?

‒ Twoja żona ‒ surowy głos jego dawnej nauczycielki odbił się echem od korytarzy.

‒ Nie ma o czym ‒ warknął.

Minerwa wskazała na niego kościstym palcem.

‒ A to?

‒ Zmusili mnie, cholera ‒ mruknął.

‒ Ile razy jeszcze cię zmuszą?

Rzucił jaj ponure, pełne mroku spojrzenie.

‒ Czy zdajesz sobie sprawę, że zmuszają mnie do robienia znacznie gorszych rzeczy? Że Albus zmuszał mnie do znacznie gorszych rzeczy?

‒ Ale to...

‒ Potrafię się kontrolować ‒ wycedził. ‒ Do cholery, Minerwo, nie jestem chłopcem.

Kobieta milczała, a on miał na końcu języka to, do czego jeszcze próbowali go zmusić tego wieczora.

Zacisnął usta.

Nie chcesz tego wiedzieć, Minerwo.

‒ To chyba twoje drzwi ‒ powiedział wreszcie zimno.

‒ Uważaj na siebie ‒ powiedziała cicho.

‒ Jak zawsze ‒ burknął, idąc już w swoją stronę. 


***


Gdy wrócił, znów siedziała na łóżku, znacznie bardziej zażenowana niż poprzednio.

Jeden z rękawów flanelowej piżamy zwisał smętnie od połowy. Nie mogąc na to patrzyć, na te żałosne dowody własnej niekompetencji, wyciągnął różdżkę, wykonał nią płynny ruch po łuku i rękaw zagiął się posłusznie i przykleił do materiału na ramieniu dziewczyny.

‒ Dziękuję ‒ powiedziała krótko, zakłopotana.

Skinął głową.

Wstała.

Zdała mu się jeszcze drobniejsza, niższa niż wcześniej, okaleczenie pozbawiło ja dawnego ducha, dawnego zapału, dawnego... blasku?

Skąd wziął to określenie?

Może dlatego, że Granger zawsze starała się jaśnieć w tłumie inteligencją. Tak.

‒ To bardzo niezręczna sytuacja ‒ odezwała się, a on przymknął powieki, bo jego najgorsze przewidywania powoli zaczynały się sprawdzać: zdenerwowana zaczęła zagłuszać błogą ciszę paplaniem.

‒ Więc postarajmy się nie czynić tego jeszcze bardziej niezręcznym poprzez bezsensowne mielenie ozorem ‒ wycedził.

Spłoszyła się jeszcze bardziej. Merlinie, co to w ogóle za określenie.

Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now