Rozdział 35 "Uzbrojony konwój w dolinie"

63 4 15
                                    

Rozpoczął się kolejny wiosenny dzień. Słoneczko pięknie powitało Echo Creek.

Daniel usiłował coś wymyślać wraz z Forestem, który od porwania Charlesa był jego doradcą. Jednak Forest nie był aż tak obeznany w sprawach wojskowych co sierżant przez co stał jak kołek i słuchał co mówi do niego pastor. On tylko potakiwał głową na "tak" mimo, że nie rozumiał o co chodzi. Był bardziej chłopem od brudnej roboty niż strategiem, który planuje tak, aby jego plan wyszedł perfekcyjnie.

Po długich godzinach spędzonych przed mapą pastor wymyślił jakiś pomysł. Nie był on aż tak dobry jakby to robił z Charlesem, ale musiał wreszcie coś wykombinować.

Zwołał wszystkich tradycyjnie do zakrystii.

-Mamy do wykonania trudną misję. Musimy zniszczyć trzy uzbrojone konwoje, które jeżdżą po naszej dolinie. Jeden na północy, drugi na wschodzie, a trzeci na zachodzie. Do tego wchodzą jeszcze blokady, które zostały rozstawione na głównych szlakach oraz przy ważnych miejscach typu urząd miasta. Dzielimy się na trzy drużyny: moja, Marca i Foresta. Każda ma na tej kartce zapisane co ma zrobić.- mężczyzna podarował dowódcom kartki.- Jakieś pytania?

-Tak. A czy to nie za wiele jak na jeden dzień?- spytał się Gary.

-Jak zepniesz pośladki to jeszcze zdążysz na obiad.

-No to ruszamy!

Wszystkie ekipy udały się w swoje strony.

Ekipa Foresta

Forest i jego towarzysze mieli za zadnie zlikwidować konwój na północy oraz zniszczyć blokady drogowe na ulicy Washingtona oraz koło Akademii Strumyczek.

Mieli najmniej do roboty w stosunku do pozostałych.

Według trasy konwój miał przejeżdżać koło blokady, która znajduje się na ulicy Washingtona. Jakby zdążyli mieliby dwie pieczenie na jednym ogniu.

Udali się więc tam najszybciej jak mogli.

Doszli do miejsca około godziny 10:30.

Mieli jeszcze 5 minut zanim dojedzie tu konwój.

Kiedy zobaczyli blokadę byli zdziwieni. Myśleli, że będzie większa, a okazało się, że to tylko zasieki i jedna półciężarówka. Na warcie stało trzech edeniarzy.

Szybko zostali zlikwidowani.

-Gary idź szybko przygotować bomby.

-Już się robi.

Mężczyzna poszedł i zaczął powoli montować bomby.

Trwało to na tyle długo, aby Forest zaczął się denerwować.

-Co tam do cholery robisz?

-No zakładam bombę.

-Pierdolisz się z tym jak przy robieniu dziecka.

-Zaraz tylko jeszcze zapalić muszę.

-Przegiąłeś teraz.- Forest wkurzony poszedł w kierunku kolegi.

Pierwsze co zrobił to wyciągnął z jego ust szluga i wyrzucił gdzieś w trawę. Później podpiął bombę i wraz z Garym udał się z powrotem w krzaki.

-Tak to się robi.

-Też mi coś.

-Teraz wystarczy poczekać na konwój. Już jedzie.

Patrol jechał wolniej od karawany. Gdy znalazł się w pobliżu bomby Forest nacisnął przycisk. Pojazdy zostały wyrzucone w powietrze.

-I pięknie. Widzisz Gary gdybym nie zareagował to byś już się witał ze św. Piotrem.

Starco- miłość przezwycięży wszystkoHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin