Rozdział 6

5.8K 823 290
                                    

...I Syriusz spotkał się z oporem, bo drzwi otwierały się w drugą stronę. Szybko więc pociągnął je do siebie, a wtedy znalazł się wreszcie w sypialni.

Pomieszczenie tylko układem i kolorem ścian było bardzo podobne do pokoju na dole. Poza tym, praktycznie wszystko się różniło od jego nowej sypialni. Szczególną uwagę Syriusza przyciągnęły liczne zdjęcia na jej szafce nocnej, w tym jedno, które zwłaszcza go zainteresowało.

Przedstawiało Wendy gdzieś na tle plaży i turkusowego, przejrzystego morza. Śmiała się serdecznie, ubrana w zwiewną, zieloną sukienkę z falbanami, a rozpuszczone włosy rozwiewał jej wiatr. Wyglądała naprawdę pięknie, jednak Syriusza zaintrygowała osoba, którą Wendy przytulała od boku - był to wyższy od niej mężczyzna z krótkimi, czarnymi włosami i zarostem. Miał oliwkową cerę, białą bluzkę oraz spodnie, i również się śmiał.

Syriusz zrozumiał, że to musiał być jeden z tych byłych facetów, o ktorych wspominała. W myślach stwierdził nieskromnie, że wyglądał lepiej niż mężczyzna ze zdjęcia, lecz i tak szkoda mu było dziewczyny - na fotografii wydawała się naprawdę szczęśliwa. Pod zdjęciem leżał list, po grecku, więc Syriusz nie był w stanie nic z niego wyczytać poza podpisem wypisanym piękną czcionką: Wendy.

Zdjęcia wisiały też na ścianach, wraz z kilkoma plakatami po grecku, z których jeden znalazł się na szafie. Na parapecie stało kilka roślinek, jedna na drugiej z szafek nocnych (bo też miała dwuosobowe łóżko, nawet z identyczną pościelą), okno przysłaniała błękitna firanka, a na ziemi leżał dywan w tym samym kolorze. Pokój bardziej wyglądał jak miejsce dla nastolatki niż dla dorosłej kobiety, co bardzo mu się podobało.

Mimo wszystko, nie zamierzał dalej przeglądać jej rzeczy czy zdjęć - wolał, żeby sama mu je pokazała. Chciał tylko czegoś się o niej dowiedzieć, bo przecież zmieniła się przez tyle lat... I jeśli mógł coś o niej powiedzieć po ogólnym obejrzeniu sypialni, to to, że była sentymentalna, a choć w pomieszczeniu było dość czysto, panował tam pewien artystyczny nieład. Syriusz wiedział z doświadczenia w ucieczkach przed nauczycielami, że jeżeli mógł wcześniej się wycofać, to lepiej było tak zrobić.

I istotnie - pojawił się na korytarzu na dole niemal w tym samym momencie, co Wendy weszła do domu.

- O, wstałeś - powiedziała z uśmiechem, zamykając za sobą drzwi.

- I już dawno tak dobrze nie spałem - przyznał, rozciągając się.

- To się cieszę. Nakarmiłam właśnie hipogryfa, teraz ty pakuj się do kuchni - powiedziała, wskazując głową na drzwi do pomieszczenia.

Syriusz wykonał jej polecenie bez zastanowienia, po czym zaśmiał się sam do siebie. Myślał o tym, czy na dobre wyjdzie mu bezwarunkowe słuchanie jej we wszystkim, do czego zresztą nie przywykł.

- Tak się nad tym zastanowić, to gdyby chcieli mnie złapać, zrobiliby to bez problemu - powiedział, gdy oboje znaleźli się w kuchni. - Poszedłem za wami bez pytania. Choć Dumbledore'a byłem pewny przez jego wygaszacz. Tylko u niego widziałam to ustrojstwo.

- Nie wierzysz, że ja to ja? - zapytała rozbawiona Wendy, podchodząc do kuchenki. - Możesz mnie przepytać. Poza tym... - Wyjęła różdżkę, wskazując na siebie. - Specialis Revelio - powiedziała, lecz nic się nie wydarzyło. Choć Syriusz jej ufał, w pewnym sensie odetchnął z ulgą.

- Z tobą to... - Oparł się o stół. - Tylko ty wiedziałaś o lusterkach. Nikomu o nich nie mówiłem.

- Naprawdę?

- No chciałem mieć taki mały sekret. - Wzruszył ramionami. - Z tobą przy okazji.

- No to teraz mamy, można powiedzieć, nawet duży sekret - stwierdziła, rozglądając się wymownie po pomieszczeniu.

Te słowa natychmiast przypomniały Syriuszowi o sekrecie, który zdradził Peter... A to przypomniało mu o jego chrześniaku.

- Właśnie... Wiem, że się ukrywam i w ogóle, ale ja nadal muszę jakoś komunikować się z Harrym, nie zostawię go.

- Spokojnie, wszystko wiem - zapewniała go Wendy. - Jeśli będzie potrzeba, to możemy się znowu deportować do jaskini. Ja pójdę z tobą i no... Będę stać na czatach. Póki nikt nas razem nie widział, mogę cię spokojnie chronić. Choć Harry'emu oczywiście możesz o mnie powiedzieć, żeby się nie martwił.

Syriusz nie potrafił powstrzymać uśmiechu na te słowa. Cieszył się, że Wendy nie zabraniała mu tego, czego pragnął najbardziej - nie, że posłuchałby jej, gdyby jednak dała mu zakaz.

- Zresztą... Dobrze, że teraz jesteś ogolony i tak dalej - kontynuowała. - Jak ktoś cię nie zna, to trudno będzie cię rozpoznać w porównaniu do tych plakatów z Azkabanu. Jeszcze tylko cię odżywimy, a mówiąc o tym... - Odwróciła się przodem do kuchenki, a następnie kilkukrotnie machnęła różdżką. Różne składniki ułożyły się na blacie, a wtedy Wendy spojrzała nieznacznie na Syriusza za sobą, mówiąc:

- Przygotowałam wszystko na omlety i czekałam, aż wstaniesz. Jakieś preferencje?

Black opadł na krzesło, słuchając tego z niedowierzaniem. W pewnym sensie był poruszony, czego nie chciał za bardzo pokazywać.

- Niedawno nie miałem co jeść, a teraz mogę wybierać...

- Uznajmy, że to przywileje przyjaźni ze mną. - Wendy zachichotała. - Zresztą, ty też możesz mi kiedyś coś ugotować, nie będę narzekać.

- Talentów mam mnóstwo - zaczął - ale niestety, gotowanie do nich nie należy... Całe życie ktoś mi gotował, najpierw skrzaty, później mama Jamesa, później Ether i Remus, no a potem... - Urwał, nie chcąc znowu rozmawiać o Azkabanie.

Wendy posmutniała na moment, lecz uśmiech prędko wrócił jej na twarz.

- To może akurat będziesz mógł się nauczyć czegoś nowego. Chociaż na razie ci jeszcze odpuszczę, musisz zacząć dobrze jeść, a ja, jak zapewne zauważyłeś, jestem wybitną kucharką.

Z tym ostatnim Syriusz nie mógł się kłócić, bo smak wczorajszej zupy wciąż siedział mu w głowie.

Po wypowiedzeniu swoich omletowych życzeń, Syriusz usadowił się wygodniej przy stole i wtem przypomniał sobie o zdjęciu, które odnalazł w jej pokoju. Wrodzona ciekawość nakazała mu zapytać, nie chciał tylko dać po sobie poznać, że już coś wiedział.

- To... Poopowiadasz mi o czymś? - zapytał, próbując brzmieć nonszalancko. Wendy posłała mu zdezorientowane spojrzenie.

- Ale o czym?

- No wiesz, tyle lat byłem odcięty od wszystkiego, że każda historia jest ciekawa. Na przykład, co robiłaś w tej Grecji.

- Przez tyle lat to w zasadzie wszystko.

- Tak? Wychowałaś pięcioro dzieci? Pracowałaś w kamieniołomach?

Natychmiast rozbawił ją tymi pytaniami.

- Nie, ale trenowałam na Aurora przez parę ładnych lat, dlatego jestem przygotowana na wszystko - wyjaśniła, krzątając się wciąż przy kuchence. - Zresztą, chyba pamiętasz, że pojedynkować to ja się umiem.

- Dobra taaam, wiem, co robią Aurorzy. Opowiedz mi coś ciekawszego.

Wendy westchnęła, patrząc na niego po raz kolejny. Z jednej strony nie sądziła, by opowiadanie mu wszystkiego było dobrym pomysłem, a z drugiej strony nie miała w zasadzie nic do stracenia - była jego ochroną, to nie tak, że mieszkali razem dla przyjemności, nawet gdyby miał o niej po wszystkim złe zdanie, to mogli się po prostu mijać...

- Oj, Black... Czemu tobie tak trudno odmówić?

Psota i Milczenie • Syriusz BlackWhere stories live. Discover now