AKT 23

2K 116 46
                                    

Jungkook był załamany, po tym co stało się na jego zajęciach. Zdał sobie sprawę, jak bardzo przeginał, katując uczniów do upadłego. To mogło przytrafić się każdemu, ale że to właśnie Jimin stracił przytomność, bolało go najbardziej. Lekarze wykluczyli stan zagrożenia życia, jednak chłopak był w stanie krytycznym. Musieli podać mu leki i nawadniać go kroplówką, bo był wycieńczony. Nie dało się nie zauważyć, że wyglądał bardzo niezdrowo. Skórę miał poszarzałą, oczy nieobecne,  kończyny wiotkie, nie zdolne do poruszania się. Bardzo go skrzywdził. Gdyby to poszło jeszcze o krok dalej, Jimin mógłby stracić szansę na zostanie tancerzem baletowym, bo uszczerbek na jego zdrowiu byłby zbyt duży. I tak jego stopy wymagały rekonwalescencji. Przecież to było jego wielki marzenie, nie mógł go stracić, szczególnie przez kogoś takiego jak on. Zupełnie stracił grunt pod nogami, widząc jak Park cierpi z jego winy. Nie mógł już cofnąć czasu by przestać być dupkiem i tyranem. Zniszczył nie tylko jego ciało, ale również uczucia, bawiąc się nim jak szmacianą lalką. Był egoistą, nie myśląc o tym jak on się poczuje, gdy będzie próbował odciąć się od szkolnego romansu. Taehyung przeżył to duże lepiej, ale może dlatego że był silniejszy. Jimin wyglądał i zachowywał się jak kruchy, delikatny chłopiec. Potrzebował opieki, miłości i wsparcia, a Jungkook nie dał mu żadnej z tych rzeczy. Chciał traktować go jak każdego swojego kochanka, jednak z czasem okazało się, że to wcale nie wypaliło. Jimin był inny, a Jungkook drastycznie się zmienił. Przy tym drobnym, niewinnym chłopcu poczuł coś więcej niż dzikie pożądanie w łóżku. Nie potrafił jednak sobie z tym poradzić. Bolała go cała klatka piersiowa, ale oficjalnie przyznał, że sam sobie na to zasłużył. Gdyby mógł, odebrałby część jego cierpienia, bo patrzenie na niego w takim stanie było zbyt drastyczne. Miał dość życia w takim chaosie, jednak jakakolwiek próba zmiany, zawsze kończyła się fiaskiem. Ciągle wracał do swoich starych nawyków. Po prostu nie umiał kochać. Jego relacje potrafiły być tylko toksyczne, opierające się na seksie, nic więcej. Gdy odkrył, że czasem potrzebuje zwykłego przytulenia czy całusa w czoło, zląkł się nie na żarty. Taehyung dał mu namiastkę takiej dobroci, jednak nie mógł być przy nim na co dzień. Chodził z Jiminem, a on nie pasował do ich ślicznej układanki. Dlatego chciał osunąć się w cień, zarówno żeby przestać ich ranić, jak i pozbyć się z serca tego przejmującego ucisku. Nie chciał go czuć. Chciał znowu być wolny.

Długo włóczył się ulicami miasta, wracając do domu rodziców. Wadziło mu mieszkanie u nich, ale na razie nie miał gdzie się podziać. Akademik był spalony, a jego lokal wciąż pozostawał w remoncie. Osuszanie i malowanie zajmowało naprawdę dużo czas. Powinien przypilnować robotników, jednak ciągle nie miał na to czasu. Zaglądał tam naprawdę rzadko. Dlatego teraz godzinami chodził po stolicy, za wszelką cenę odwlekając powrót do domu. Dyrektor zadzwonił do niego, że nie musi już wracać do szkoły, dlatego miał wolną resztę dnia. Całe szczęście, bo nie dałby rady prowadzić kolejnych zajęć. Był zbyt rozkojarzony, myśląc tylko o Jiminie i jego smutnej, posępnej twarzy gdy zakończył swój piękny taniec. Nie powinien mu na to pozwolić. Gdyby nie bał się na niego spojrzeć i od razu zauważył jego krytyczny stan, może potoczyłoby się to zupełnie inaczej. Nie mógł pogodzić się z tym faktem, dlatego pod wieczór wyszedł do baru. Potrzebował odreagować i zawsze robił dokładnie to samo. Dziś jednak nie planował umówić się z nikim na seks. To byłoby niesmaczne, gdyby pieprzył się teraz z jakąś lafiryndą, gdy Jimin cierpiał w szpitalu. Ten sposób i tak okazał się nietrafiony, bo już dawno zauważył, że w ten sposób nie pozbawi się uczuć do dwóch przystojnych uczniów. To było niemożliwe, więc albo to zaakceptuje, albo o nich zapomni. Oba wyjścia były dlań niezwykle trudne. Nie potrafił teraz wybrać. Musiał najpierw wypić przynajmniej trzy kieliszki.

Dużo też zależało od chłopaków. Nie był przekonany, czy na pewno chcąc mieć go w swoim zespole. Tylko im wadził, nie był nikim ważnym. W tym względzie Jungkook miał naprawdę niską samoocenę. Zazdrościł im tej bliskości, ale nie widział dla siebie miejsca w ich związku. Trójkąt był czymś fajnym, ale nie na dłuższą metę. Można było razem sypiać, jednak nie wspólnie się umawiać. Już samo kochanie dwóch osób na raz było dziwne. Jungkook z trudem myślał w ten sposób, bo miłość do tej pory była dla niego abstrakcją. W życiu podobało mu się wiele kobiet i mężczyzn, ale nigdy nie czuł z nikim takiego powiązania. Zazwyczaj były to drobne zauroczenia, fascynacje, szczególnie ciałem, jednak teraz w jego brzuchu rodziło się stado motyli, które chciały się wyrwać i pofrunąć. To przyprawiało go o mdłości. Takie cukierkowe romanse były dla niego czymś zupełnie obcym.

Horned Angel | VminkookWhere stories live. Discover now