❄️Zabije...❄️

4.8K 369 559
                                    

~GeorgeNotFound~

Jeździłem spokojnie po lodowisku przypominając sobie swoją horeografię aby wyszła jak najlepiej i aby nie zrobić żadnego błędu, jestem w sumie ciekaw kiedy ten trener przyjdzie i dalej będzie mnie trenować, co jak co ale to jest naprawdę ważne dla mnie i choć pewnie mówię to tysięczny raz chce być na to przygotowany jak najlepiej aby nie zrobić najmniejszego błędu ale do tego potrzebuję czujnego oka kogoś kto się na tym zna również, mógł bym w sumie Claya poprosić ale on ma te swoje treningi i nie chcę go zbytnio obciążać już tym wszystkim, nie dość że pomógł mi w stroju to jeszcze wybrał muzykę. Muszę się mu jakoś odwdzięczyć za to wszystko tylko pytanie jak? Za strój już coś chce więc coś za muzykę zostało, a może poczekam aż będziemy razem i odwdzięczę mu się w ł- NIE, to bardzo żly tok myślenie, nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie, tak być nie może, ugh, muszę się nastawić że z tego nic nie wypali, tak będzie najlepiej, jak wypali to żyje się dalej a jak nie przynajmniej serca złamanego mieć nie będę, tyle dobrego. Jeździłem dalej próbując już się nie zadręczać tymi myślami ale coś mi nie wychodziło i gdyby nie szybkie przyciągnięcie kogoś pewnie bym wylądował na podłodze, od razu popatrzyłem na swego wybawcę ale gdy ujrzałem ojca Claya jak najszybciej próbowałem wyrwać się z uścisku i stanąć od niego jak najdalej, myślałem że to Clay...nie nawdzię jak inne osoby mnie łapią a weźmy pod uwagę jeszcze to że jakby nie patrzeć to mój tymczasowy trener i na dodatek ojciec blondyna więc nie zabardzo mi się to podoba kiedy on mnie tak łapie lub trzyma. Jak najszybciej odsunołęm się od niego i rozejrzałem po hali aby sprawdzić czy chłopak tu jest i jak się okazało nigdzie go nie było, czyli dlatego nie zareagował...
-Dzień dobry panu, coś potrzeba?- zapytałem do niego od niechęci wysilając się na mały uśmiech, on to odwzajemił ale bardziej się ciesząc i pokręcił mi przecząco głową,
-Nie musisz mówić mi na "pan" mam tylko 43 lata więc spokojnie- powiedział przysuwając się do mnie coraz to bliżej a ja cofałem się do tyłu,
-Czemu uciekasz, chyba się mnie nie boisz?- powiedział do mnie i po chwili zatrzymał się w miejscu a ja zrobiłem jeszcze jeden krok do tyłu aby upewnić się że jesteśmy w wystarczającej odległości od siebie i widząc że nie złapać mnie bez podejścia kilku kroków zaprzestałem nad pomysłem aby odsunąć się jeszcze bardziej, on jednak szybkim ruchem podjechał do mnie i złapał swoją jedną dłonią tą moją a drugą położył mi na talii, wyrywałem się ale nie zbyt mi to wychodziło, modliłem się jedynie teraz w duchu aby Clay przyszedł tu jak najszybciej i mi pomógł bo coś czuję że jeszcze chwila i się popłaczę...czułem jak mężczyzna podkłada mi swoją nogę pod moją i ją wziął do góry przez co upadłem na lód i na nim leżałem. Zanim się spostrzegłem nad mną wisiał już ten oblech i powoli zbliżał swoją twarz do mojej szyji ale widząc chyba moją malinkę odsunął się i dotknął tego miejsca,
-Oh, widzę że już kogoś masz, a może by ci tak rozwalić ten związek tak samo jak rozwalono go i mi?- powiedział to szczerząc się na pół ryja i pewniej przybliżył się do mojej szyji, chciałem zrobić co kolwiek ale moje ciało mi na to nie pozwalało, byłem w szoku i nie mogłem ogarnąć ten sytuacji, co chwila przetwarzałęm dane jak ON jedździ swoim obleśnym nosem po mojej szyji i jak wsuwa powoli swoją dłoń pod moją bluzę, gdy tylko poczułem ją na swojej skórze niemal od razu wprawiłęm swoje nogi w ruch uderzając tym samym tego zjeba kolanami w plecy, oszołomiło go to trochę i po chwili szarpania się z nim zwaliłem go z siebie następnie się podnosząc i szybko jadąc w stronę wyjścia z lodu lecz nim się spostrzegłem ten facet już się podnosił i jechał powoli w moją stronę jakby mu się nigdzie nie śpieszyło...jakby coś już zrobił zielonookiemu i nie martwił się że zaraz mógł by tu przyjść i mnie obronić, ta myśl chyba wstrząsnęła mną najbardziej, na samą myśl iż miał bym już nigdy nie zobaczyć tych rozczochranych włosów, tych żółtawych oczu którzy wszyscy mówili że są zielone,tych pięknych piegów i całego niego, naprawdę chciałem spędzić z nim ten czas a jedynie na samą myśl o tym chce mi się płakać. Gdy byłem już prawie przy wyjściu poczułem silne przyciągnięcie ze strony napastnika a kolejne co poczułem to ból i zimno lodu, odwróciłem się do niego przodem i w jego oczach mogłem zobaczyć satysfakcję z tego co robi,
-Co ci zrobiłem?! Czemu mi to robisz?!- krzyknąłęm w jego stronę mając w sobie cichą nadzieję że ktoś mnie jednak usłyszy i mnie uratuje,
-Oh, nic mi nie zrobiłeś, ale chcę się zemścić na kimś kogo bardzo dobrze znamy, i nawet nie udawaj że nie wiesz o kogo chodzi- powiedział ostro uniemożliwiając mi jaką kolwiek drogę ucieczki,
-Więc albo mi pomożesz, albo po tobie- wypowiedział się znów a ja tylko patrzyłem na niego że strachem w oczach.

Spotkanie na lodzie [DNF] [Zakończone]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora