Wzięłam długi prysznic, a nawet bardzo długi, bo po ostatnich godzinach potrzebowałam tego. Starałam się być cicho, by nie obudzić cioci, która wróciła z nocnej zmiany i spała. Jednak za każdym razem, gdy coś mi spadało, próbowałam skupić się na niej, leżącej pokój dalej i z radością zauważyłam, że dalej ma spokojny oddech. Ubrałam się w jakieś dresy oraz koszulkę i rzuciłam się na łóżko, patrząc na ścianę, która była przede mną. Były na niej przeróżne zdjęcia. Z przyjaciółmi, z ciocią, a nawet jakieś pocztówki, które kupowałam w przeróżnych krajach, miastach. Odwróciłam się na prawy bok, przymykając oczy wbrew sobie.
Obudził mnie dźwięk wiadomości. Może nie obudził, a raczej przywrócił do normalności.
Zirytowana sięgnęłam telefon, by odczytać jej treść, ale literki latały mi przed oczami. Skupiłam się na jasnym ekranie i podjęłam kolejną próbę przeczytania wiadomości.
theo
możemy się dziś spotkać? chciałbym pogadaćja
jasneOdpisałam i po chwili zorientowałam się, że należałoby się podnieść, by chociaż zachować pozory, że wróciłam wieczorem, a nie rano, gdy było już jasno. Wstałam z łóżka, czując unoszący się w powietrzu zapach naleśników. Niemal zbiegłam po schodach i od razu zauważyłam ciocię, która stała przy kuchennej wyspie i szeroko się do mnie uśmiechała. Stała nad patelnią, a swoje czarne, falowane włosy związała w kitkę. Miała na sobie białą koszulkę i czarne dresy oraz szarą, rozpinaną bluzę. Okulary lekko zsuwały się z jej nosa, więc poprawiła je szybkim ruchem.
- Późno wróciłaś? - zapytała. - Po zmianie chyba od razu zasnęłam i nie sprawdziłam czy jesteś - dodała, przerzucając naleśnika na drugą stronę.
- Przed tobą - skłamałam, podchodząc do niej i przytulając ją. - Dawno nie jadłyśmy ze sobą - powiedziałam w jej plecy, bo dalej jej nie puszczałem.
Skupiłam się na zapachu jej perfum oraz typowym zapachu szpitala, który czułam, mając głowę przy jej kucyku. Westchnęłam lekko i puściłam jej ciało, gdy usłyszałam, że położyła naleśnika na talerz.
- Dlatego pomyślałam, że trzeba to zmienić - zaśmiała się.
Zdjęła ostatniego naleśnika z patelni, a ja wyjęłam z szafki nutellę oraz dżem truskawkowy. Siadłam przy wyspie i od razu złapałam naleśnika, który był gorący, zbyt gorący, więc upuściłam go po drodze do mojego talerza.
- Dobrze się dziś czujesz? - zapytała, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. - Wiesz dziś jest pełnia, a do tego jakiś Superksiężyc - dodała, patrząc się na mnie.
Martwiła się o mnie, a ja z lekkim uśmiechem smarowałam naleśnik nutellą.
- Wszystko jest okej - zapewniłam, a po chwili chwyciłam naleśnika w ręce.
Ciocia jako mój opiekun oraz siostra mojej mamy, dokonale wiedziała o mojej przypadłości, gdyż odziedziczyłam ją po matce. Ojciec dowiedział się o tym problemie dopiero po ślubie i znienawidził mnie oraz matkę, która to przed nim ukrywała przez wszystkie lata ich znajomości. Ukrywała to, wiedząc, że jest łowcą i nie wiadomo na co byłoby go stać. Jak wiadomo, nie skończyło się to zbyt dobrze.
Szybko pochłonęłam trzy naleśniki i pobiegłam do pokoju, by się przebrać w bardziej codzienne ciuchy. Przeglądając zawartość szafy usłyszałam, że mój telefon zawibrował w kieszeni dresów, które miałam na sobie. Wyjęłam urządzenie i zerknęłam na ekran blokady, na którym pojawiła się nowa wiadomość.
YOU ARE READING
illicit • theo raeken
Fanfiction•••wolno pisane••• akcja zaczyna się z początkiem piątego sezonu teen wolf'a wzoruję się na serialu, dlatego niektóre sceny, cytaty mogą być takie same, ale nie muszą