11. O jeżu!

569 43 7
                                    

Zaczęło padać, a my byliśmy w drodze do kliniki. Przyłapałam Theo, że co jakiś czas zerkał na tylne siedzenia i wydawał się być zdenerwowany. Bardzo martwił się o Hayden.

- Nie daj jej zasnąć - powiedział, za którymś razem. - W jej przypadku sen nie jest dobrym pomysłem - dodał, patrząc się na nastolatkę przez dłuższą chwilę.

Skupiona spojrzałam na jego twarz, a Theo po chwili zorientował się, że się mu przyglądam. Obejrzał się w moją stronę, a ja posłałam mu delikatny uśmiech. Wziął głęboki wdech i odwzajemnił uśmiech.

- Hayden, nie możesz zasnąć - powiedział Liam, przyglądając się zamykającym się oczom dziewczyny.

- Jestem taka zmęczona - wymamrotała.

Ponownie zauważyłam nerwowe spojrzenia Theo i położyłam swoją dłoń na jego, którą miał na drążku do zmiany biegów. Splotłam nasze palce i spojrzałam się za okno. Po chwili poczułam jak chłopak podnosi nasze dłonie i całuje wierzch mojej dłoni.

- Wiem, ale nie możesz zasnąć - powiedział Liam, poprawiając jej włosy. - Jak możemy jej pomóc? - wychylił się do przednich siedzeń, tak że jego głowa była w jednej lini z naszymi.

- Nie wiem - mruknęłam, patrząc się na Theo. - Masz jakiś pomysł?

- Nie - powiedział, kiwając głową. - Po zatruciu tojadem, spalasz go. Nie wiem jak jest z rtęcią, a tym bardziej, stworzoną przez nich - był tak samo bezsilny jak my.

- Uleczy się? - dopytał Liam.

Przygryzłam wargę, szukając odpowiednich słów.

- Liam... - zaczęłam z lekko chrypką, więc odkaszlnęłam. - Hayden nie jest taka jak my. Ona... - zawiesiłam się lekko, a Theo mnie wyręczył.

- Ona i inni są bardziej jak tanie podróbki. Może nie być tak silna jak my - Theo powiedział bez owijania w bawełnę.

- Może nie goić się tak jak my - powtórzył Liam.

- Nie jest prawdziwym wilkołakiem - powiedziałam, a Liam'owi zabłysnęły oczy.

- A jeśli ją w takiego zamienimy? - zapytał, nabierając nowej nadziei.

- Niezły pomysł - mruknął Theo. - Ale ja, ty ani Kaylee nie możemy tego zrobić.

Liam poprawił to jak siedział i patrząc na Hayden powiedział:

- Scott może.

• • •

Theo razem z Liam'em pomogli Hayden wejść do środka kliniki. Wpatrując się w słabą dziewczynę, kucnęłam obok niej i złapałam ją za rękę, odbierając trochę bólu. Czułam na sobie jej wzrok, który był zamglony. Nagle usłyszałam jak na parking zajechał Jeep Stiles'a. Wstałam z miejsca i podeszłam drzwi, stając w progu. Widziałam milczącą sylwetkę Scott'a i Stiles'a, który tłumaczył dlaczego się spóźnił.

- Miałem problem z odpaleniem auta. Ledwie dyszy - dodał Stiles, odwracając się, by zerknąć na swój ukochany samochód. - Nie mogłem skontaktować się z Malią ani z Lydią.

Wiedziałam, że coś jest nie tak, gdy Scott nie odpowiedział chłopakowi. Czułam też na sobie wzrok Stiles'a, który również stwierdził, że coś jest nie tak.

- Scott? - ciszę przerwał głos Stiles'a.

Patrzyłam na rękę Scott'a, który wyjął coś z kieszeni, ale nie byłam pewna czy napewno z niej, bo stał do mnie tyłem. Scott wyciągnął klucz, który miał na sobie zaschniętą krew. Czas jakby się zatrzymał, a ja wpatrywałam się w klucz, wiedząc kiedy i do czego został użyty. Podniosłam swój wzrok na Stiles'a, a jego wzrok też był skupiony na kluczu. Słyszałam jak jego serce szybciej zabiło.

illicit • theo raekenDär berättelser lever. Upptäck nu