Zauważyłem Suzie na kanapie, wyglądała na zmieszaną. Już miałem iść w jej stronę, ale przypomniałem sobie, że mam ważną sprawę do załatwienia.

Po prostu nie myśl teraz o Wilson, cholera, nie teraz.

Pokręciłem głową i poszedłem do biblioteki, gdzie często przebywała Anderson. W środku od razu ją zauważyłem. Siedziała z jakąś książką, a w dłoni ściskała chusteczkę.

Usiadłem na przeciwko dziewczyny. Miała zaczerwienione oczy, wyglądała jakby w każdej chwili miała się rozpłakać.

-Czego chcesz?- Wyszeptała drżącym głosem.

-Chciałbym porozmawiać- Powiedziałem spokojnie.

-Niby o czym? Wystarczająco mi powiedziałeś dzisiaj w nocy, kiedy obudziłeś cały mój dom, żeby powiedzieć mi, że ze mną zrywasz- Łzy zaczęły cieknąć jej po policzkach.

-Przepraszam, nie powinienem przychodzić do ciebie pijany, żeby z tobą zerwać- Czułem się bardzo niezręcznie.

-Czyli co? Nadal chcesz ze mną być?- Uniosła kąciki ust delikatnie w górę.

Zapanowała cisza, nie wiedziałem co mam powiedzieć. Westchnąłem ciężko i w końcu powiedziałem:

-Nie, po prostu powinienem zrobić to na trzeźwo.

Od razu uśmiech zszedł jej z twarzy, rzuciła we mnie książką i wybiegła z sali. Odetchnąłem z ulgą.

Nie wiem, co mną kieruje, że podjąłem taką decyzję, ale przynajmniej mogę teraz robić co chcę.

Zadowolony wyszedłem z biblioteki, może w końcu uda mi się coś dzisiaj zjeść.

Moja samotność nie trwała zbyt długo, bo obok mnie pojawiła się Astoria.

-Co ty zrobiłeś tej biednej Harper? Taką zapłakaną mijałam na korytarzu przed chwilą- Widziałem po niej, że udaje zmartwienie.

-Zerwałem z nią i tyle. Koniec tematu- Przewróciłem oczami.

-Jak mi przykro! Pewnie źle to przeżywasz!- Podeszła bliżej i się do mnie przytuliła.

Co ja w niej kiedyś widziałem?

-No tak niezbyt, więc możesz się odsunąć- Powiedziałem z powagą w głosie.

-Oj Draco, przecież ja chcę ci tylko poprawić humor. I nawet wiem jak- Przygryzła wargę i złapała mnie za krawat.

-Mogłabyś znaleźć sobie inną ofiarę? U mnie zainteresowania twoją osobą nie znajdziesz- Syknąłem zniecierpliwiony.

-Draco, przestań się wygłupiać i chodź- Pociągnęła mój biedny krawat.

-Daj mi w końcu spokój. Jesteś taka denerwująca. Najchętniej bym cię gdzieś zamknął, żeby cię więcej nie widzieć- Warknąłem i poszedłem zostawiając ją w tyle.

-Ach tak?! Czyli wolisz zakochaną w tobie Wilson?!- Krzyknęła za mną Greengrass.

-Co ty znowu wymyśliłaś?- Powiedziałem znudzony.

-Ja? Nic! Słyszałam rozmowę tej całej Dott i tego idioty Zabiniego- Powiedziała pewnie.

-I co takiego niby usłyszałaś?- Westchnąłem poirytowany. Naprawdę jestem głodny.

-Wilson podczas śpiączki śniła o tym, jak ty i ona, jesteście razem. A jak się obudziła, myślała, że to było naprawdę. Boże jakie to żałosne! Biedulka się w tobie zakochała, a niestety musiała wrócić do rzeczywistości gdzie ty jej nienawidzisz. Głupia i naiwna Wilson, ale czego się można było po niej spodziewać?- Zaśmiała się pod nosem Astoria.

-Co ty za farmazony opowiadasz dziewczyno? Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, jesteś chora- Warknąłem i poszedłem jak najdalej od niej.

Co, jeśli wszystko, co powiedziała Greengrass jest prawdą? To w sumie wyjaśniałoby, dlaczego Wilson od początku roku tak mnie unikała i nawet się ze mną nie kłóciła.

Ale to jest niedorzeczne. Niemożliwe.

Dlaczego miałaby śnić akurat o mnie?

Chociaż Blaise jest zbyt napalony na związek mój i Suzie, więc to też by wiele wyjaśniało.

Cholera jasna.

Czemu wszystko musi być takie skomplikowane?

Idę się napić.



Hej! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Trochę się zadziało w tym rozdziale, ale tak musiało być. Miłego weekendu! Kocham Was.

Just A Dream | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now