Chapter 32

62.4K 2.7K 985
                                    

Luke Pov

Obudziłem się, gdy Rose wydostała się z moich objęć i zeszła z łóżka. Otworzyłem zaspany oczy, jeszcze nie do końca kontaktowałem. Wiem tylko, że jest bardzo wcześnie, ponieważ niebo nie zdążyło się jeszcze rozjaśnić. Spojrzałem zaspanym wzrokiem na dziewczynę, która teraz wyszła z łazienki w samych spodnich i staniku. Teraz czuję, że mam namiot w bokserkach. Boże, jest tak wcześnie, a ja już mam na nią ochotę.

Na pewno myśli, że śpię. Nie podnosiłem głowy i ponownie zamknąłem zmęczony oczy. Chętnie bym jeszcze pospał. Rose pewnie za chwilę do mnie wróci. Położy się na łóżku i wtuli się w moje ciało. Na pewno.

Z tego co wiem, dziś chyba jest poniedziałek. Czyli minęły 3 dni od treningu, który zakończył się dla mnie wręcz genialnie. Gdy wtedy przycisnęła mnie do ringu byłem zadowolony, że przejęła inicjatywę. Lecz, gdy przywiązała mi ręce bandamkami do lin, wiedziałem, co zamierza zrobić. Jej tortury były okropne, jednocześnie będąc wspaniałymi. Cały aż płonąłem, gdy jej usta dotykały mojego ciała w sposób, którego nie umiem opisać słowami. Istnym piekłem było to, że nie mogłem jej dotknąć i to, że robiła to tak kurewsko wolno, że myślałem, że tam wybuchnę z podniecenia. Potem coś we mnie pękło i jedynym czego chciałem, był tylko brutalny seks. Na szczęście, Rose udało się mnie załagodzić...

Tak jak mówiłem, dziewczyna wróciła. Gdy weszła, nachyliła się nad mną, odgarnęła włosy z mojego czoła i pocałowała mnie w nie delikatnie. Potem chciała iść, lecz z zamkniętymi oczami złapałem ją za rękę moimi dłońmi.

- Co do kurwy nedzy... Nie opuszczaj mnie... - powiedziałem zaspanym głosem i otworzyłem powoli oczy. Dziewczyna była ubrana, delikatnie pomalowana i wyglądała cudownie. Zawsze tak wygląda więc to nie jest niczym nowym. Położyła drugą rękę na mojej głowie, gładząc mnie po niej.

- Muszę iść do pracy. Wrócę o 15.00. Ale to już do swojego mieszkania - powiedziała cicho. Pewnie nie chciała mnie bardziej rozbudzić.

- Co? Do pracy? Zawiozę cię, ale powiedz mi gdzie. Poczekaj ubiorę się tylko. - powiedziałem i chciałem wstawać, ale dziewczyna mnie zatrzymała.

- Nie Luke. Prześpij się jeszcze, bo jest dopiero po 6 rano. Ja poradzę sobie sama. - powiedziała, a ja znowu opadłem na łóżko. Nie chciałem jednak dać za wygraną.

- To odbiorę cię. O 15.00, ale gdzie? - zapytałem.

- Nie musisz - powiedziała normalnie. Kurde, ale ja chcę cię stamtąd odebrać, by być pewien, że wrócisz bezpiecznie.

- Ale chcę. Powiedz mi.

- Oh, kawiarnia na ulicy King Street. Wiesz, która? - oh tak, wiem. Pamiętam jak chodziłem tam z Ash'em na kawę, a z Hood'em i Michael'em na piwo. Ash kocha kawę, a tam jest najlepsza.

- Tak, tak. Kawa tam, to jest coś wspaniałego. Piwo też. Przyjadę po ciebie. Jak wrócimy to powiesz mi jakim cudem i dlaczego pracujesz teraz akurat tam, a nie w tej firmie sprzątającej. - powiedziałem wtulony w poduszkę.

- Dobrze. Do zobaczenia Lukey - pożegnała się i wyszła szybko z pokoju. Zrobiło się bez niej tak cicho i poczułem się samotny. Ale zaraz... Rose o czymś zapomniała... Cholera tylko nie to, nie mogła o tym zapomnieć.

KURWA, WRACAJ TU I DAJ MI BUZI, ZAPOMNIAŁAŚ O BUZI.

Hej kochanie, nie dostałem buzi, wracaj!

ZAPOMNIAŁAŚ DAĆ MI BUZI, CHODŹ TU...

Czekałem jeszcze 5 minut i miałem nadzieję, że dziewczyna jednak wróci, ale tego nie zrobiła. Zapomniała dać mi buzi na dzień dobry i do widzenia, choć nigdy nie zapominała... Postanowiłem wysłać jej sms'a. Nie myślałem jeszcze jak zdrowy psychicznie człowiek, chciało mi się spać i byłem padnięty.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz