Chapter 5 part 2

39.7K 2K 1.1K
                                    

Rose POV

Nie widziałam Hemmings'a tydzień. Chyba, że w snach, ponieważ grał tam najczęściej główne role.

Więc postanowiłam mu wybaczyć, bo naprawdę chcę wierzyć w to, że nie chciał zrobić mi krzywdy. Ale dalej muszę się pilnować, nie wiem czy mogę mu zaufać.

Do tego, teraz już jem w miarę normalne śniadania. Oczywiście, żeby nie przytyć są lekkie, ale to już coś. No bo jeżeli chłopak naprawdę się o to martwi, to chyba śniadanie ma jednak jakiś sens.

Dzisiaj mam luźny dzień i nic nie robię, bo też nie najlepiej się czuję. Od czasu do czasu jest mi słabo i boli mnie brzuch, więc najlepiej będzie jeśli położę się na kanapie i pooglądam jakieś filmy lub serialne. Zresztą, mam dużo do nadrobienia.

Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja zmarszczyłam brwi i poszłam szybko je otworzyć, zupełnie nikogo się nie spodziewając. Kiedy zobaczyłam kto stoi po drugiej stronie, od razu się uśmiechnęłam.

- Cześć Kevin. - powiedziałam, a on uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko potrafi.

- Hej truskaweczko! Byłem w okolicy i pomyślałem, że może wpadnę do ciebie na chwilkę. Dawno się nie widzieliśmy, co?

Kevin ma dwadzieścia pięć lat. Nie należy do najwyższych, przez co wygląda na osiemnastolatka. Jest moim najlepszym przyjacielem, tak samo, jak jego dziewczyna, z którą też mam podobne stosunki. Uwielbiam ich.

- No jasne, wchodź - wpuściłam chłopaka, a on od razu zajął miejsce za stołem w kuchni, a ja zrobiłam mu herbatę.

- Rose, przychodzę z dobrymi wieściami. Jesteśmy z Jessicą zaręczeni! - prawie, że wykrzyczał, a mnie zatkało. Tak długo na to czekałam.

- O mój boże! - powiedziałam i usiadłam naprzeciwko niego. - Kiedy ślub? Tak bardzo się cieszę, za długo z tym zwlekałeś. - mowię, a on przewraca oczami.

Są razem ze sobą siedem lat, więc to naprawdę niezły wynik. A on dopiero poprosił ją o rękę teraz.

- Ślub dopiero za półtora roku, ale zaręczyny to już coś! Choć trochę się boję. To wszystko... Razem na wieki, wieków, amen, Z
zakładanie rodziny... A jak ja nie dam sobie rady? - zapytał zmartwiony, a ja miałam ochotę uderzyć go w głowę. On nie da sobie rady? Błagam, dla niego nie ma rzeczy niemożliwych.

- Nawet tak nie mów, no jasne, że dasz. Kochasz ją a ona ciebie, myślę, że jesteście sobie przeznaczeni. Czy zdajesz sobie sprawę ile osób chciałoby znaleźć tą osobę, która pokocha cię bezgranicznie? Ciesz się, że tobie się udało, bo wiem, że będziecie razem szczęśliwi - moje słowa były prosto z serca, dlatego widzę, że po nich od razu mu ulżyło. Ten facet jest taki szybki.

- Jak urodzi chłopca, to nazwę go Harry - w odpowiedzi zaśmiałam się i pokręciłam głową. Jeszcze się nie ożenił, boi się założyć rodzinę, a już wie jak będzie się nazywało jego dziecko. Trudno za nim nadążyć.

Jeszcze rozmawialiśmy dwadzieścia minut, gdy przeszkodziło nam pukanie do drzwi, to wtedy Kevin stwierdził, że musi już iść.

Podczas, gdy on zakładał buty, ja poszłam je otworzyć. Moim oczom od razu ukazał się nie kto inny, tylko Luke Hemmings. Byłam trochę zaskoczona, że przyszedł tak szybko, a on tylko się na mnie patrzył. Gdy zauważył Kevina, jego szczęka mocno się zacisnęła. Chłopak nie zauważając tego, podszedł do Luke'a, uścisnął mu dłoń, a mnie pocałował w policzek i przed wyjściem spojrzał jeszcze na Hemmings'a i rzucił krótkie "cześć". Po jego wyjściu, nie zdążyłam się nawet odezwać do przygryzającego teraz wargę blondyna, bo dostałam sms'a.

Od: Kevin Kto to? Twój chłopak? Trzymaj się go. Wysportowany, dobrze ubrany i dziewczyno, on jest naprawdę GORĄCY!!! Shippuję was. Nie zepsuj shippu i bierz go kocico.

W tym momęcie chciałam uderzyć go z pięści w twarz. Tak dla zabawy i pogody ducha, jeżeli umiecie wyczuć ten sarkazm.

Przypomniałam sobie o Luke'u, który już wszedł do mieszkania, ale nadal miał zaciśniętą szczękę i widać było, że jest wkurzony. Lecz gdy na mnie spojrzał, prawie od razu mu przeszło. Dopiero teraz zauważyłam, że jedną rękę trzymał za plecami, a drugą przejechał po włosach.

- Umm, hej - postanowiłam przełamać tą niezręczną ciszę.

On tylko wyciągnął do mnie drugą rękę i zobaczyłam, że ma w niej piękną, czerwoną różę. Wystawiał ją teraz do mnie, a ja zaniemówiłam. Chłopak dał mi kwiat i przysunął się do mnie.

- Przepraszam - powiedział spokojnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jeszcze nigdy, nikt nie dał mi takiego prezentu, nie zrobił takiego czegoś. Poczułam się tak...wyjątkowo.

- Wybaczysz mi? - teraz praktycznie szepnął, patrząc mi w oczy.

Ale ja nadal nie odpowiadałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Luke dał mi piękną czerwoną różę i do tego prosi mnie o wybaczenie. Ktoś go podmienił?

- Dobrze, rozumiem. Jestem kompletnym idio...- dalej nie dałam mu dokończyć, bo zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego, chcąc takim sposobem mu podziękować. To było naprawdę miłe z jego strony.

On na początku był zaskoczony, ale za chwilę pochylił się, objął mnie w talii i wtulił się w moje ciało. Jego głowa spoczywała teraz w zagłębieniu mojej szyi, a ja odsunęłam się powoli i lekko pocałowałam go w policzek, na co on tylko się uśmiechął.

- Nie chciałem, by cię bolało. Nie chciałem zrobić ci krzywdy - powiedział jeszcze raz, gdy odsuneliśmy się od siebie.

- Było, minęło. Wszystko jest dobrze - odpowiedziałam i poszłam do kuchni, włożyć kwiatuszek do wazonu. Gdy wracałam, Luke złapał mnie za ramię.

- Cholera przepraszam, ale muszę wiedzieć kim jest ten kutas, co przed chwilą stąd wyszedł i na dodatek pocałował cię w policzek, no kurwa... - był zdenerwowany, a ja wzruszyłam ramionami.

- To Kevin - powiedziałam i położyłam się na kanapie. Chłopak lekko podniósł moje nogi, zajął na niej miejsce i znów opuścił je na swoje. Zaczął bawić się moim guzikiem od spodni, ale ja lekko odepchnęłam jego rękę, co go nie powstrzymało, ponieważ ponowił swoje działania.

- Jeśli ten dupek znów cię dotknie, lub będzie się do ciebie dobierał to obiecuję, że skopię mu dupę - nadal wyglądał na poruszonego. Mnie zaczęło to powoli irytować.

- On jest zaręczony. Nie spinaj się tak - mówię lekko, a on prycha.

- No i co? Nadal może się do ciebie dobierać. Nie lubię go - nadal miał swoje zdanie. Mój Boże, faceci są trudni.

Teraz rozmawiamy zupełnie normalnie, ale dalej muszę się pilnować. Nie mogę mu zaufać.

- Oh, to szkoda. Faktycznie, jest też trochę nienormalny bo myśli, że będziemy razem i na dodatek nas shippuje - powiedziałam, przewracając oczami. Blondyn podniósł do góry brwi i popatrzył na mnie, zupełnie zmieniając swoją postawę.

- No to jednak go lubię. Kevin, tak? - cicho się zaśmiałam. On jest taki niepoważny.

Ja i Luke? On mnie tylko tak jakby prześladuje. Jeszcze góra dwa tygodnie i zostawi mnie w spokoju, zapomni i moje życie znów będzie normalne. Tak myślę.

Niby nie chcę zostać znów sama, ale wiem, że to się zdarzy, bo wiem na co chłopak czeka. On chce po prostu dobrać mi się do majtek, ale nie jestem głupia. Nie mam zamiaru mu na to pozwolić, więc to, że mnie opuści jest już sprawą oczywistą.

Sięgnęłam po pilot i włączyłam telewizor. Akurat leciał Pamiętnik i mimo, że za każdym razem płaczę na tym filmie, to i tak zostawiłam na tym kanale, ponieważ jest to jeden z moich ulubionych. I nic na to nie poradzę, muszę obejrzeć go kolejny raz, tylko tym razem z chłopakiem, któremu widocznie wszytko jedno, bo jego oczy już są wlepione w ekran telewizora.

***
Robię zmiany w opowiadaniu, poprawiam i segreguję więc podzieliłam chapter 5 na dwie części bo dużo rzeczy dodałam.

Takie zmiany teraz będą się stopniowo pojawiać. Enjoy

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz