Chapter 56

27.3K 2.1K 1.2K
                                    

HASHTAG NA TT: #scaryff

JUŻ NA STARCIE MÓWIĘ: MOŻECIE ZWYZYWAĆ HEMMINGS'A PONIEWAŻ CHUJOWI SIĘ NALEŻY. DZIĘKUJĘ.

PS. JEZU JAKI CHUJ. JA BYM MU Z CHĘCIĄ PRZYRĄBAŁA ŁOPATĄ, A NIE CACKAŁA SIĘ Z NIM TAK JAK ROSE. KTO MYŚLI, ŻE POWINNA MU PRZYJEBAĆ, PROSZĘ, MOŻECIE MI TO NAPISAĆ. PRZYJMĘ TO Z UŚMIECHEM.

Następne dni upłynęły strasznie szybko. Razem z Luke'iem bawiliśmy się z dziećmi, które czasami po prostu się po nim wspinały, a czasami udawały, że są na niego obrażone. Mimo tego widać było, że chłopak strasznie je polubił i że nie chciał się z nimi tak szybko rozstawać. Szczególnie kiedy przy pożegnaniu, gdy się do niego przytuliły, on nie chciał ich puścić a potem nawet udawał, że zabiera ze sobą Maggie, biorąc ją na ręce i uciekając z nią do samochodu.

Ja tak samo nie chciałam się z nimi wszystkimi rozstawać i przysięgam moje serce kruszyło się kiedy Tony i Maggie płakali mi w ramię, krzycząc bym została na dłużej. Nawet Isabelle trzymała mnie w objęciach dobre pięć minut i szeptała do ucha, że jak zostanę to codziennie będzie robiła mi śniadania do łóżka i chodziła za mnie do pracy. Kuszące propozycje, ale musiałam wracać.

Pożegnanie było naprawdę trudne i o mało co nie zaczęłam płakać, bo wiem, że znów tak szybko ich nie zobaczę. To aż dziesięć godzin z Sydney, o dziesieć za dużo.

Podróż powrotna była naprawdę świetna. Z chłopakiem ciągle opowiadaliśmy sobie żarty, śpiewaliśmy na całe gardło piosenki z radia, albo po prostu rozmawialiśmy o różnych nieistotnych rzeczach, jak my to mamy w zwyczaju. Oh i nawet przez jakiś czas karmiłam Hemmings'a, ponieważ on wtedy musiał trzymać obie ręce na kierownicy, a jak on to powiedział ,,nie będę się już nigdzie zatrzymywał bo nie za bardzo mi się chce, a jestem kurewsko głodny. Nakarm mnie''. No więc karmiłam go kanapkami, batonikami i krakersami wtedy kiedy zawołał, a było to naprawdę strasznie śmieszne zajęcie, szególnie kiedy skończyła się jedna kanapka, to chłopak zaczął udawać, że chce zjeść mi rękę. Idiota.

Poza tym, pierwsze dni kiedy znów byliśmy w domu, też były całkiem okej. Opiekował się mną, czasami wyzywaliśmy się z nudów i wystawialiśmy sobie przy tym języki, obejrzeliśmy film, a nawet wyszliśmy w końcu na ten cholerny spacer i było tak świetnie. Byliśmy w parku, gdzie mogłam chować mu się za drzewami i uciekać przed nim, a on potem mnie szukał. Uwielbiam spędzać z nim czas, a te dni były naprawdę jak z bajki.

Ale zawsze coś musi się popsuć.

Pewnego dnia wrócił do domu strasznie późno i był bardzo zdenerwowany. Tak, to właśnie wtedy się zaczęło.

Od tamtego czasu jest strasznie nieczuły, wredny, czasami w ogóle nie zwraca na mnie uwagi i ciągle się kłócimy. Myślę, że poza tym wygląda na zestresowanego i właśnie tak chce to ukryć. Szkoda tylko, że to taki wielki ból.

Więc teraz leżę i płaczę w poduszkę w ,,swoim pokoju'', po ostatnim razie kiedy na mnie tak strasznie krzyczał. Próbuję przestać ryczeć, ale po prostu nie mogę i każda taka próba sprawia, że zanoszę się jeszcze bardziej.

Bo przecież ja nic nie zrobiłam, to jemu coś się stało.

- Do cholery jasnej i teraz znów zamkniesz się w pokoju?! Tak, proszę, rób co chcesz już mnie to kurwa nawet nie obchodzi!!! - krzyczy pod drzwiami, a ja zasłaniam uszy dłońmi. Nie mogę tego znieść.

- Zamknij się! Już się zamknij! - odkrzykuję, skutecznie ukrywając to, że płaczę. Ale on dalej nie daje za wygraną.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz