Chapter 57

30.3K 2.1K 1.3K
                                    

Pewnie myślicie, że przez to co się stało tydzień temu, teraz wszystko jest dobrze. Że chłopak żałuje, błagał mnie na kolanach o przebaczenie, że dobijał się do moich drzwi. Albo, że ja miałam straszne wyrzuty sumienia dlatego go przeprosiłam, a teraz on leży koło mnie na łóżku i całuje mnie czule w czoło, szepcząc do mnie różne kochane rzeczy.

Myślicie, że wszystko sie ułożyło.

Cóż, gówno prawda.

Praktycznie się do siebie nie odzywamy. A jak sie odezwiemy to i tak wszystko kończy się kłótnią. Super, co?

Nie mogę tak dłużej. Jestem znęczona tym wszystkim i jeszcze w tym tygodniu mam zamiar się od niego wyprowadzić. Wcześniej tego nie robiłam, bo miałam tą głupią nadzieję, że to się skończy. Nie chciałam go tutaj zostawiać samego bo wiem, że nie lubi być sam. Niestety, ja nie daję rady.

Wyprowadzam się. Oczywiście on o tym nie wie, ale to lepiej. Może jak dam mu więcej swobody, to on przestanie być taki okropny? Może to przez to, że ciągle jestem przy nim i on nie wytrzymuje tego napięcia? Nie wiem.

Ale nie będę się z nim cackać i pod moim łóżkiem mam już spakowaną torbę.

***

- Pieprz się Luke - mówię i odwracam się od niego, a on uderza ręką mocno w stół tak, że w całym pomieszczeniu słychać huk.

- Teraz tak się do mnie odzywasz? A tak to jestem najlepszy! - mówi głośniej, a ja przewracam oczami.

- Owszem BYŁEŚ najlepszy, przed tym jak zacząłeś krzyczeć na mnie codziennie! - krzyczę, a on prycha. Słyszę jak podchodzi do mnie bliżej. Odwracam się w jego stronę.

- Codziennie?! Bo codziennie mnie wkurwiasz!!! - wrzeszczy, a ja kręcę głową.

- Serio?! To powiedz czym cię tak bardzo wkurwiam!!!

- Wszystkim!!! O to chodzi, że wszystkim!!! Nie słuchasz się mnie!!!

- Bo nie jestem jakąś pieprzoną lalką, którą możesz przestawiać z kąta w kąt!!!

- Jaka szkoda!!!

Po tym moje serce mocno się ściska, ale próbuję udawać, że wcale mnie to nie zabolało.

Wytrzymaj Rosalie, wytrzymaj do wieczora.

- Wiesz co, jak tak bardzo cię wkurwiam, to dlaczego ze mną nie zerwiesz?! DLACZEGO DO CHOLERY SIĘ NIE ROZSTANIEMY, WTEDY BĘDZIESZ MIAŁ ŚWIĘTY SPOKÓJ!!! - krzyczę najgłośniej pod wpływem emocji i po tym następuje zupełnia cisza, obydwoje się uspokajamy i patrzymy sobie teraz w oczy. Żadne z nas nie wie co ma powiedzieć, więc dalej się nie odzywamy.

Chłopak wzdycha, ciągnąc dłonią za końcówki włosów i zamyka na chwilę oczy.

- Wow. To zabolało tak bardzo - mówi i patrzy na mnie, a ja zaciskam usta w linię. Prawda. - To, że nawet wspomniałaś o tym, że mielibyśmy się rozstać. Wyobrażasz to sobie? - pyta, a ja zaciskam mocno szczękę. Szczerze? Ani trochę.

- Nie poradziłbym sobie bez ciebie. Kocham cię i nie wyobrażam sobie tego, że jutro miałbym obudzić się sam. - mówi i przeciera twarz dłońmi, a ja powstrzymuję łzy. Potem podchodzi do mnie i łapie za moje dłonie, trzymając je w swoich, a ja już czuję jak jedna łza spływa po moim policzku. Szybko wyrywam się od niego i wybiegam z salonu.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz