Chapter 51/ part 2

41.1K 1.9K 1.1K
                                    

Rozdział może być do dupy, bo pisany o godzinie 3 w nocy. Mam nadzieję, że mimo tego wam się spodoba. Niedługo nowy, bo teraz ma więcej czasu na pisanie!

Ps. Jak skończę Lucky Guy, to najprawdopodnobniej będę myślała nad nowym opowiadaniem. Nawet mam już pomysł. Tylko czekać.

Komentarze słońca wy moje!

Chłopak zwiesza głowę i podnosi rękę po to, by pogładzić mój policzek palcami, po czym delikatnie i niepewnie uśmiecha się, lecz w tym uśmiechu jest coś, czego nie potrafię rozszyfrować. On nie wie, czy faktycznie ma powód do uśmiechu.

- Rosalie, czy... Czy pamiętasz jak mówiłem ci kiedyś, że mam siostrę? - pyta, a ja przytakuję niepewnie głową. Czy coś się z nią stało? Czekam aż zacznie mówić więcej.

- Ona... Ona ostatnio próbowała dodzwonić się na mój stary numer... Trzy razy... J-ja nie wiem co ja mam zrobić... - mówi z przerwami i zamyka na chwilę oczy, a ja nie mogę się otrząsnąć. Jego siostra do niego dzwoniła, a on nie wie co ma zrobić? Może znówu mieć kogoś z rodziny, a on nie wie czy ma oddzwonić?

- Luke, przecież to genialnie. Znów możesz się z nią spotkać, znów możecie być rodziną - mówię i jestem teraz strasznie szczęśliwa. Może znów mieć rodzinę, nie będzie sam.

- To nie takie proste, Rose! Ona wyjechała i zostawiła mnie u Irwinów, byłem wtedy na nią tak kurewsko wściekły... A teraz co? Mam tak po prsotu oddzwonić? - mówi i wplata rękę w swoje włosy i ciągnie za nie lekko. Widać, że jest strasznie zagubiony i zdenerwowany. Nie ma powodu, przecież wszystko będzie dobrze.

- Potrzebowała samotności, skarbie. Musiała się pogodzić ze śmiercią najbliższych, tak jak ty. Zrozum ją. - oznajmiam spokojnym głosem i przybliżam się do niego, a on pochyla się lekko. Kładę rękę na jego policzku, gładząc go kciukiem. Mam nadzieję, że to go uspokoi. Chłopak wtula twarz w moją dłoń i oddycha głęboko.

- I teraz co? Mam po prostu zadzwonić i powiedzieć, że jeszcze żyję? Ona ma męża, dzieci, swoje życie. Nie chcę jej przeszkadzać, nie chcę burzyć jej tego wszystkiego.

- Ona za tobą tęskni. Chce znów mieć brata, tobie na pewno też jej brakuje. Wiem to.

- Nie jestem pewny... A co jeśli jednak pomyliła te numery? - w momencie gdy to mówi, mam ochotę uderzyć go w twarz.

- Trzy razy? Nawet sobie nie żartuj. Możesz znów mieć rodzinę, zrób to dla mnie, proszę... - mój wzrok jest błagający, ale on nadal nie wygląda na przekonanego.

- Nie wiem, Rosalie. Nie wiem. Nie dzwonię. - jego głos jest teraz stanowczy, a ja momentalnie zabieram rękę. Nie wytrzymam.

- Jesteś tak wielkim idiotą Hemmings! Ty przynajmniej masz jeszcze kogoś, a ja? Ty możesz to jeszcze uratować wystarczy, że zadzwonisz, a nie chcesz z tego skorzytać. Ile ja bym dała... - zaczynam mówić, odsuwając się od niego. Jestem teraz taka zdenerwowana. On może to naprawić, a jeszcze się zastanawia. - Wiesz co? Jak do niej nie zadzwonisz to wychodzę. Ucieknę ci na nie wiadomo ile, bo chcesz stracić taką wielką szansę, którą tak bardzo chciałabym mieć ja - dokańczam, a on patrzy na mnie, ale nie mam pojęcia co teraz czuje.

- Ale Rose.. - zaczyna i chce podejść do mnie, i położyć swoje dłonie na moich biodrach, ale go odpycham po czym ja kręcę głową. Będzie się kłócił, nie pozwolę na to. Odwracam się od niego i szybkim krokiem idę założyć tenisówki.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz