Rozdział 19

3.1K 87 33
                                    

Spędziłam z Blair dwie godziny rozmawiając o wszystkim i niczym, kiedy cała reszta korzystała z wolnego czasu na Oksfordzie. Nie udało mi się wyciągnąć informacji skąd wiedziała o wycieczce i jakim cudem znalazła się na miejscu za to dostałam sugestywne zjebki i przepowiednie o tym co się ze mną stanie, kiedy wygadam Willowi o jej wizycie i tym, że wiedziała wcześniej od niego. Nie protestowałam, doskonale wiedziałam, że ta kobieta dojedzie każdego jak szczura, jeśli jej podpadnie, a wspólne sekrety były naszą małą bronią. Obie umówiłyśmy się na milczenie i najwyższą grę aktorską, kiedy spotkam się z Willem. Siedząc przy niej czułam się jak mała dziewczynka, która przyszła opowiedzieć, jak minął jej dzień w przedszkolu, czułam się wysłuchana i to było najlepsze uczucie na świcie, a fakt, że jeszcze nie raz to przeżyję ekscytował mnie coraz bardziej.

Bo nagle z całego dnia w Oksfordzie zrobiła się nocna impreza w hotelu, gdzie Evans z Flynnem udoskonalali swoje umiejętności taneczne, a ja z Mią bacznie im dorównywałyśmy, kiedy Josie to nagrywała, a Xander zdegustowaną miną się temu przyglądał pijąc drinka z colą.

Po tej nocy każdy z nas wstał z gigantycznym kacem, a Dylan nawet z wielkim guzem na głowie po nieudanym salcie w przód.

- Liliano - spojrzałam zasypanym wzrokiem na szprotkę próbując wysilić ospale szare komórki, które po trzech godzinach snu nadawały się jedynie do udzielania podstawowych odpowiedzi.

- Co? - mruknęłam na co zaciągnęła powietrze wypalając we mnie dziury.

- Jesteś odpowiedzialna za waszą szóstkę - oświadczyła marząc coś w zeszycie - burmistrz pozwolił wam na dobrowolne chodzenie po mieście - prychnęła ostentacyjnie pokazując jak nie zgadza się z tą decyzją - jedyna zasada, to że żadne z was nie może czego sobie zrobić - pomrugałam kilkukrotnie niedowierzając w jej słowa, które w żaden sposób nie pasowały do szprotki.

Muszę ten dzień zapisać w kalendarzu.

- Przecież ona zapomina o telefonie! Na bank zapomni o którymś z nas – Evans zarzucił ręką w powietrzu, zmierzyłam go wzrokiem czym nie za bradzo się przejął - no wybacz Lils, ale taka prawda - przewróciłam oczami wracając do kobiety.

Z doświadczenia musiałam zrobić taktyczny ruch sprawdzenia tylnej kieszeni spodni. Przymknęłam powieki nabierając powietrza rozumiejąc, że w każdej bajce jest ziarenko prawdy.

Zostawiłam telefon w pokoju.

- Jo pójdziesz do pokoju po telefon Snow? - zapytał łagodnym tonem powodując u mnie szok i niedowierzanie.

Xander ma dziś dobry humor albo zapisując niezwykły dzień sprawdzę czy nie wypada dziś dzień dobroci dla zwierząt.

- Liliano znasz Londyn, zaufaliśmy ci - ponowiła mierząc mnie wzrokiem - idźcie na śniadanie w pokojach macie być ... - przeniosła wzrok na resztę przyglądając im się chiwlę - a zresztą nie ważne, ja mam wolne - machnęłam ręka zostawiając nas.

- Flynn daj telefon - wyciągnęłam rękę w stronę przyjaciela przejmując urządzenie.

Jednym ruchem je odblokowałem po czym weszłam w kalendarz z prostym zamiarem uwiecznienia tej historii.

- Dlaczego zna twoje hasło? – zapytał Evans.

- Bo nie umie go zapamiętać, a ja z Lily mu pomagamy w tym - wyjaśniła Mia posyłając niewinny uśmiech.

- Nie - zaprzeczył Flynn - po prostu jestem pantoflem - stwierdził wzruszając ramionami.

Najważniejsza to samoświadomość.

- Co ty robisz?

- Serio kuźwa jesteś pantoflem - zaśmiała się blondynka idąc w naszą stronę. Z satysfakcją trzymała moje dziecko machając przed nosem Xanderowi.

Nasz kawałek niebaWhere stories live. Discover now