- Idzie! – donośny krzyk rozległ się po całej okolicy zrywając nawet starszą panią z ławki, która piła poranną kawą na swoim ganku.
Rozejrzałam się po podjeździe, aby dostrzec trójkę swoich przyjaciół. Flynn stał przy zielonym mustangu Xandera z rękoma włożonymi w kieszenie spodni. Mia z wkurwioną miną trzymała ręce na klatce piersiowej i gustownie wypalała we mnie dziury. Natomiast sam pan idealny opierał się o maskę samochodu mierząc mnie od góry do dołu nie odpuszczając nawet na sekundę. Przymknęłam powieki czując już w kościach jak mam przestane, ale nie mogłam pokazać skruchy.
Liliana Snow nie ugina się przed nikim.
- Przepraszam Mia - jęknęłam niemal od razu podchodząc bliżej dziewczyny.
Od teraz nie uginam się przed nikim.
- I dobrze, że przepraszasz! - wydarła się wyrzucając ręce do góry po czym spojrzała na staruszkę posyłając jej blady uśmiech - wie pani jak ciężko teraz w tych czasach z młodzieżą - zwróciła się do kobiety machając przy tym lekceważąco ręką i nie czekając na jej odpowiedź wróciła ponownie spojrzeniem do mnie - Lily do cholery chuj znaczy chuj! Mam ci przedstawić definicję tego słowa? – zapytała przez co automatycznie przeniosła wzrok na Xandera dając sugestywnie znać, że stoi po jej stronie.
Gustownie, skunks i bober znowu razem przeciwko światu.
- Nie byłoby tego gdybym wiedziała od początku kim jest! - stanęłam sama we własnej obronie co spotkało się jedynie z prychnięciem pana idealnego.
- Gwiazdko, to nie jest takie proste - do rozmowy wtrącił się Flynn, który podszedł do mnie obejmując ramieniem, zadarłam głowę do góry z lekkim uśmiechem dziękując za jego wsparcie zanim nie wróciłam z pełnym pretensji wzrokiem do Xandera.
- Nie pieść się z nią jak z dzieckiem - wtrącił wkurwiony nie zmieniając swojej pozycji nawet o centymetr - wpieprzyła się w problemy jak zawsze - zacisnęłam usta w wąską linię rozumiejąc, że tak na prawdę nie mam prawa zaprzeczyć.
Miał cholerną rację, ale to w żadnym stopniu nie dawało mu stu procentowej przewagi.
- Nie byłoby tego jakbyś mi powiedział, że bierzesz udział w wyścigach - wytknęłam patrząc mu prosto w oczy - zapewniam cię szczerze, wtedy nawet bym tam się pojawiła jako kibic - dodałam w pełni przekonana na co przymknął powieki zaciskając szczękę.
- Wsiadaj do cholery! – otworzył drzwi ignorując moje wcześniejsze słowa, zmarszczyłam brwi patrząc na Mię, która przyglądała się całej sytuacji z satysfakcją.
Przyjaciółka ... podobno do końca świata i jeden dzień dłużej.
- Mam swoje auto, szprotka mnie zabije, jak się spóźnię! - krzyknęłam wyrażając swój sprzeciw, który gustownie zignorowali wzruszając ramionami.
- Xander wpisał nas na jakąś debatę - rzucił Flynn zanim wsiadł do auta klnąc pod nosem o małej ilości miejsca.
Jaką kurwa debatę?
Mia nie umie się kłócić bez używania przekleństw. Flynn nie ogania rzeczy, które nie są związane z debilnymi pomysłami. Xander prędzej zwyzywałby przeciwnika, a ja wyszłabym trzaskając drzwiami stwierdzając, że pierdolę i z idiotami nie gadam.
Z taki scenariuszem to wygraną mamy w kieszeni.
- Wsiadasz, czy będziesz tak stała jak sierota? - odezwał się ponownie wkurwiony, westchnęłam patrząc zrezygnowana na brunetkę, która jedynie wzruszyła ramionami po czym wsiadła do auta.
YOU ARE READING
Nasz kawałek nieba
Teen FictionNie czekało na nas niebo ani piekło. Czekał na nas czyściec ponieważ nie byliśmy grzesznikami z swojego wyboru. Staliśmy się pionkami w rękach diabłów, którzy chcieli kontynuować dziedzictwo przy pomocy swoich dzieci. Co jeśli zamienić typową histo...