Wpatrywałam się w ekran laptopa próbując zrozumieć jak człowiek mający wyższe wykształcenie może mieć tak wielki problem z obsługą dość prostego urządzenia jakim jest komputer. Po raz kolejny odrzucił moje połączenie wypisując, że nie może nacisnąć zielonego kółeczka.
W tej chwili wątpiłam w dyplom z Oksfordu Williama Thomosona.
- No w końcu - warknął bawiąc się ekranem co chwila zmieniając kąt widzenia - co ty robisz z tym laptopem? - zapytał z wyrzutem, nabrałam powietrza powstrzymując się przed jakimkolwiek komentarzem.
Nie umiał odebrać połączenia, a winę zwalał na mnie.
Gustownie.
- Will czasem się zastanawiam czy nie odegrałeś Mike z garniturów w prawdziwym życiu - zasugerowałam na co przewrócił oczami za pewne powstrzymując się od pokazania mi środkowego palca.
To przecież byłoby nie wychowawcze i nieodpowiednie do roli jaką pełni.
Dziś robił za ojca, jutro będzie kolegom proponującym spalenie blanta na rozluźnienie.
Chill tatusiek.
- Lily bo z stażem w kancelarii się pożegnasz - fuknął odchylając się na krześle - twoje miejsce zrobi papa - pomachał przed ekranem z cholerną satysfakcją.
- To jest szantaż!
- To nazywa się władza rodzicielska - odpowiedział dumny co spotkało się z moim prychnięciem - kupiłaś już prezenty? - zapytał zmieniając temat, zmarszczyłam brwi próbując zrozumieć o czym mówił - Lily przecież jutro jest gwiazdka - wytłumaczył zrezygnowany, rozszerzyłam oczy otwierając przy tym usta w szoku.
Moja szczęka prawie spotkała się z podłogą, a jego załamanie osiągnęło maksymalny poziom.
Zapomniałam o świętych.
- Jak to? - jęknęłam uderzając głową o książkę od chemii - przecież jest ... - zatrzymała się stukając w ekran telefonu, aby zobaczyć dzisiejszą datę.
24 grudnia.
Gustownie.
- Słonko jest dwudziesty czwarty, nie chodzisz do szkoły od dwóch dni - przypomniał mi, a właściwie uświadomił o zaistniałej sytuacji, która w żadnym stopniu nie była fajna.
- Nie kupiłam nic, zapomniałam - przymknęłam powieki opierając głowę o kolana - Noah zawsze to ogarniał - dodałam ciszej, a głębokie westchnięcie mężczyzny rozeszło się po pokoju.
Zapomniałam o ulubionym świecie Gabby. Mogę iść odebrać tytuł najlepszej siostry.
Kto do cholery możne zapomnieć o dniu, który każdy przeżywa cały grudzień?
Jeśli istnieje taki wyjątek na tym świecie to wiadomo, że będę nim ja. Jeśli kiedyś nie zapomnę mózgu będzie to pieprzony cud.
- Dobra słonko spokojnie, nasze prezenty dla was powinny być jutro - mówił próbując opanować sytuację, odchyliłam głowę do tyłu.
Kupili nam prezenty w momencie, kiedy ja zapomniałam nawet o istnieniu gwizdki.
- Jeśli nic nie kupisz to dasz jako swoje - stwierdził pewnie na co od razu zaprzeczyłam kręcąc głową.
- Nie, jadę do galerii - wstałam z krzesła wygrzebując się spod sterty notatek i zakreślaczy - kupię tez coś dla was - oznajmiłam zakładając pierwszą lepszą bluzę jaka wpadła mi w ręce - Lee ostatnio mówił o bonie na skok z spadochronem albo lego ... to takie ... duże co chciał! Te wiesz z Harry'ego Pottera.
YOU ARE READING
Nasz kawałek nieba
Teen FictionNie czekało na nas niebo ani piekło. Czekał na nas czyściec ponieważ nie byliśmy grzesznikami z swojego wyboru. Staliśmy się pionkami w rękach diabłów, którzy chcieli kontynuować dziedzictwo przy pomocy swoich dzieci. Co jeśli zamienić typową histo...