Rozdział 17

3K 80 29
                                    

Wpatrywałam się w ekran laptopa widząc jak mój własny przyszywany brat szczerzy się jak szczur do sera. Zostałam zlana ciepłym moczem przez Lee Thomsona na rzecz własnej przyjaciółki. W tym momencie słowa Mii o tym, że to ja wymieniłam ją na Anglika z wyjebanym ego nie miały prawa bytu ponieważ to ja zostałam wymieniona.

Gustownie.

- Lee? - jęknęłam próbując zwrócić na siebie jego uwagę - Thomson! - ponowiłam głośniej nieco bardziej wkurwionym tonem przez co spojrzał na mnie leniwym wzorkiem po czym uśmiechnął się lekko.

- Co tam kwiatuszku? - zapytał jakby niby nigdy nic, przewróciłam oczami łapiąc za torbę, aby spakować książki.

Teraz nich on poczuje się ignorowany.

- Lily? ... Halo no weź ... kwiatuszku ty mój kochany, najlepszy, najpiękniejszy na świecie odezwij się do własnego brata, który usycha z tęsknoty jak twój kaktus!

- Odwal się od Shreka! Nie moja wina, że jest specjalnym kaktusem z wyjątkowo mocnym pragnieniem – odwróciłam się do ekrany oburzona od razu widząc cholernie wielki uśmiech blondyna, który za pewne teraz cieszył się z wygranej - chciałam z tobą porozmawiać, bo prawie wcale tego nie robimy - wyjaśniłam cicho wracając do pakowania książek - masz ostatnio wyrąbane na mnie - rozszerzył oczy po czym energicznie pokręcił głową.

- To nie tak ... ja po prostu ... - mówił pokrętnie próbując się wytłumaczyć, uśmiechnęłam się przerywając mu.

- Wiem Lee, zakochałeś się i tyle - wzruszyłam ramionami wstając z krzesła.

- Lily? - spojrzałam na ekran laptopa przez ramię, aby dostrzec ten badawczy wzrok oznaczający tylko kłopoty.

Westchnęłam po czym przełknęłam ślinę mentalnie przygotowując się na solidne zjeby. Przynajmniej przez laptopa nie rzuci we mnie niczym, szukajmy plusów w tej sytuacji jak w dupie światełka.

- Znów schudłaś! - warknął wstając od laptopa, przetarł twarz dłońmi po czym oparł się na nich o stół w jadalni.

Cholerna fala wyrzutów sumienia zalała mnie od środka co nie ułatwiało powstrzymywanie łez.

- Lily do cholery mieliśmy ten temat za sobą! - ponownie się wydarł i przez jakiś czas nie odzywał, a nawet na mnie nie patrzył - co się stało, że wróciły te myśli? - zapytał dużo łagodniej odchylając głowę do tyłu po czym usiadł na krześle - jestem tu.

Nie miałam możliwości skłamać Lee zbyt dużo widział, aby mi uwierzyć w kłamstwo.

- Nie wiem Lee - pokręciłam głową czując pojawiające się łzy w moich oczach - przytyłam jak wróciłam - wyjąkałam siadając na fotelu, przyciągnęłam nogi do siebie po czym oparłam o nie brodę tak abym widziała jedynie zmartwiony wzrok chłopaka.

- To ze stresu kwiatuszku ... spokojnie mów co się dzieje.

- Potem pojechałam nad jezioro z resztą i była tam pizza - zacisnęłam usta w wąska linię przymykając oczy - potem ta lafirynda się pojawiła, jest piękna Lee. Jak cholerna dziewczyna z pinteresta- starłam spadające łzy rękawem bluzy błagając w duchu, aby to już się skończyło.

Chciałam mieć to z głowy, szczerze chciałam wyjść z tego gówna, ale nie potrafiłam. Jak miałam to zrobić, kiedy stojąc obok Vanessy wyglądałam i czułam się jak ostatnie gówno? Jak miałam zacząć normalnie jeść, kiedy oceniający wzrok matki wypalał we mnie dziury, a jej komentarze odbijały się echem w mojej głowie. Nie potrafiłam zjeść niczego bez przeanalizowania tego tysiące razy, nie potrafiłam zrobić nic co mogłoby odbić się na mnie i na Gabby, bo każdy mój ruch musiał być już przemyślany.

Nasz kawałek niebaWhere stories live. Discover now