- Co robimy na urodziny Gabby? - zapytała Mia jedząc kolejną paczkę kwaśnych żelków - to już jutro - uniosłam brwi do góry siadając naprzeciwko niej w swoim ulubionym fotelu.
- Dzięki, nie wiedziałam, kiedy moja siostra ma urodziny - fuknęłam łapiąc za miseczkę z borówkami.
- No ostatnio jesteś nie obecna - wymruczała z pełnymi ustami - ty tu chyba zamieszkałaś - rozejrzała się po mieszkaniu wskazując ręką na wszystkie rzeczy, które leżały na podłodze, stole czy nawet kanapie i należały do mnie.
Definitywnie tu zamieszkałam.
- Przesadzasz - machnęłam lekceważąco ręką skupiając się na miseczce z borówkami - spałam tu może z dwa razy - przechyliła głowę na bok patrząc na mnie tym wzrokiem pełnym politowania.
- W przeciągu dwóch dni? - zapytała sarkastycznie.
- Trzech - mruknęłam ciszej wpychając sobie do ust pełną garść borówek - w urodziny Gabby myślałam o wesołym miasteczku. No wiesz kolejki, zabawki i tak dalej ... idziesz z nami?
- Jeszcze pytasz? Uwielbiam wesołe miasteczka, Lee obiecał mi, że wygra dla mnie misa!
- Kto co wygrywa? - odwróciłam się w stronę sypialni widząc jak wychodzi z niejedynie obwiązany ręcznikiem w pasie.
Zaciągnęłam powietrza niemal zapominając oddychać, kiedy mój wzrok powędrował na jego idealnie wyrzeźbioną klatkę. Zarysowane mięśnie brzucha i całkiem przyzwoita twarz coraz bardziej przyprawiały mnie o rumieńce na twarzy. Śmiało mogłam go przyrównać do greckiego Boga tylko, że po przejściach. Na jego plecach widniały trzy blizny rozchodzące się po całej długości w różnych stronach. Bolał mnie ten widok mimo tego, że byłam świadoma, ponieważ pewnych rzeczy.
Oboje byliśmy naznaczeni.
- Lee misia dla mnie, a ty dla Lily - odpowiedziała mu zadowolona Mia przyciągając do siebie kolana, gwałtownie obróciłam się w jej stronę mało nie lądując na podłodze.
W tym momencie miałam ochotę ją udusić.
- Znając życie nawet nie dałaby mi spróbować – stwierdził bez zastanowienia co spotkało się z moim głośnym prychnięciem. Przerzuciłam nogi przez oparcie fotela i założyłam ręce na klatę piersiową próbując pokazać swoje oburzenie jakie wywołały jego słowa.
- Przesadzasz.
- Już ci mówię, jak to będzie wyglądać - zaczął podnosząc moje nogi, usiadł na rogu fotela po czym ponownie położył je na swoich kolanach - pojedziemy do wesołego miasteczka, Snow zobaczy maskotkę stwierdzi, że ją chce, bohatersko Evans stwierdzi, że ją wygra. Nie uda mu się, więc ona zagra i szlachecko podaruje mu pluszaka. Ja się wkurwię, kupię bilet, rzucę i wygram dla niej miśka. Wiesz co zrobi? - zapytał Mię.
- Prychnie, stwierdzi, że go nie chce i da jakiemuś dziecku - dokończyła wzdychając, a on to jeszcze potwierdził kiwnięciem głowy i cholernym śmiechem.
- Dokładnie – potwierdził śmiejąc się.
- Przesadzacie! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby - no przecież tak by nie było - Xander spojrzał na mnie rozbawiony wstając z cholerną satysfakcją, kiedy Mia uparcie kontynuowała temat.
Zero wsparcia.
- Stara to brzmi jak coś co byś ty tylko zrobiła. Skunks wie o czym mówi życie w takiej relacji zobowiązuje - powiedziała sugestywnie, wypuściłam głośno powietrze skupiając się tylko na owocach.
Nie zamierzałam się z nimi kłócić. Jeśli wierzyli w takie idiotyczne pomysły ich sprawa, a mądry człowiek zawsze mi powtarzał, że głupimi nie warto się kłócić.
YOU ARE READING
Nasz kawałek nieba
Teen FictionNie czekało na nas niebo ani piekło. Czekał na nas czyściec ponieważ nie byliśmy grzesznikami z swojego wyboru. Staliśmy się pionkami w rękach diabłów, którzy chcieli kontynuować dziedzictwo przy pomocy swoich dzieci. Co jeśli zamienić typową histo...