A Blind Prince ~Larry ✔

By DarkSieg

218K 24.4K 14.6K

Jaki on był? Czy widząc francuskiego księcia choć raz się uśmiechnął? A może zachował obojętny wyraz twarzy... More

♕♛♕
Prolog
1. Niewidomy
2. Wyrzekacie się mnie?
3. Ktoś musi być winny
4. Oni się mnie pozbywają
5. Żegnaj, Francjo
6. Zrobię wszystko, abyście byli ze mnie dumni
7. Zbyt cenne
8. Mogłabyś mnie przed nim wytłumaczyć?
9. Zajrzyj do niego
10. Powinieneś być wdzięczny, że nie urodziłeś się ślepy
11. Powiedziałem tylko szczerą prawdę
12. Dwa różne światy
13. Zabawa statkami
14. Zawsze chciałem taki mieć
15. Pozwól mi odejść
16. Za każdym razem milczał
17. Być wystarczającym
18. Po prostu go kochaj
19. Miał rację
20. Potrzebuje mnie?
21. Ty jesteś królem
22. Jestem tylko ślepym księciem przy boku króla
23. Nie ufasz mi?
24. Kuchnia to nie miejsce dla króla, Louis.
25. To jego największe wady
26. Tak nie zachowuje się król
27. Jeszcze przed naszym ślubem mi groził
28. Zostanie
29. Czy Louis jest szczęśliwy?
30. Ogromna odpowiedzialność
31. Wszystko się zmieniło
32. Nie jesteś Louisem
33. List do króla
34. Rozkaz króla
35. Anglia ma drugiego władcę
36. Przestać myśleć
37. Korona?
38. Nie masz prawa!
39. To nie król wydał rozkaz
40. Królewski posłaniec
41. Jest dobrze
42. Co oferujesz, Panie?
43. Moje miejsce jest przy tobie, pamiętasz?
44. Powinieneś odpocząć
45. Zadbam o niego
46. Obowiązkiem króla jest słuchać głosu ludu

47. Żądam odpowiedzi

5.7K 519 521
By DarkSieg

♛♛♛♛♛

Harry

- Musi być tu pięknie - powiedział Louis, oddychając świeżym, zimowym powietrzem.

- I jest - zgodziłem się z nim, ani na moment nie odwracając od niego swojego spojrzenia.

Zimny wiatr rozwiał jego karmelowe kosmyki włosów, lecz on zdawał się tego nie zauważać. Zamknął oczy i cieszył się chwilą. Siedział prosto w siodle na karej klaczy z białą odmianą na  łbie, która stała się jego ulubienicą. Był to starszy, spokojny koń. Spisywał się idealnie w roli wierzchowca dla niewidomego króla. Sam szatyn bardzo polubił krótkie przejażdżki, na które często się wybieraliśmy.  Minęło kilka tygodni odkąd moi rodzice wyprowadzili się z zamku. Zdążył już spaść śnieg, a sytuacja w królestwie znacznie się poprawiła. Poddani szczerze kochali Louisa, mnie nie nienawidzili już tak bardzo, jak z początku.

- Chcesz już wrócić? - zapytałem, obserwując, jak szczelniej okrywa się płaszczem.

- Jeszcze chwilkę - poprosił.

Skinąłem głową bardziej do siebie, niż do niego. Poprawiłem kaptur na swojej głowie i popatrzyłem w dal. Przed nami rozpościerała się pusta polana, całkowicie zasypana białym puchem. Tylko ślady końskich kopyt zdradzały, że tu byliśmy. Drzewa iglaste obsypane śniegiem tworzyły przepiękne  pejzaże. Żałowałem, że Louis nie może ich zobaczyć. Chciałbym mu pokazać tyle rzeczy. Wiedziałem, że byłby zachwycony.

Poprawiłem się w siodle i po raz kolejny spojrzałem na swojego męża. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Był zadowolony. Mimowolnie sam się uśmiechnąłem.

- Dziękuję, że mogę być tu z tobą - powiedział.

- To ja dziękuję za twoje towarzystwo - odparłem. - Myślę, że... chciałem ci tylko powiedzieć, że bardzo cię lubię, Louis. Chociaż to słowo jest niewystarczające, czuję do ciebie coś więcej.

- Co takiego? - zapytał, w końcu odwracając twarz w moją stronę.

- Wiem, że po tej całej sprawie z buntownikami prosiłeś mnie, abym pozwolił ci zastanowić się nad pewnymi rzeczami i byśmy zostaliśmy bardziej jak przyjaciele, ale... jestem już pewien, Lou naprawdę cię kocham. I nie mówię tego, bo tak wypada, a dlatego, że naprawdę to czuję. Nie chcę byś kiedykolwiek mnie opuścił.

Zaobserwowałem, jak uśmiech na twarzy niebieskookiego się powiększa. Daje słowo, że jego policzki zaróżowione były nie tylko od mrozu. Powoli sięgnął ręką i odgarnął zabłąkane kosmyki włosów, które wchodziły mu do oczu.

- Wiem to - odparł radośnie. - Słyszałem cię, jak mówiłeś to samo rano w naszej sypialni.

- Słyszałeś?! Myślałem, że śpisz!

- Oops! - zawołał i popędził konia w dół pagórka, na którym staliśmy od dobrych minut.

Kara klacz zaczęła dzielnie brnąć przez zaspy, pozostawiając mnie z tyłu. Szybko popędziłem łydkami swojego siwego wierzchowca i zacząłem gonić Louisa. Konie radośnie parskały, ścigając się ze sobą. Louis wraz z wodzami ściskał w dłoniach czarną grzywę wierzchowca. Z uśmiechem na twarzy podziwiałem drobną postać mknącą przez białą polanę.

Podobało mi się to, jaki Louis stał się  śmiały. Przestał się mnie bać i nie spuszczał głowy, kiedy tylko byłem w pobliżu.Dopiero teraz zacząłem dostrzegać jak piękny był niewidomy książę i wcale nie miałem na myśli tylko wyglądu. Dzięki jego pomocy rządzenie krajem nie było takie trudne. Wcześniej popełniłem ogromny błąd, kiedy odsuwałem go od spraw królestwa twierdząc, że nie ma żadnego pojęcia o byciu królem. Wcale tak nie było. Razem podejmowaliśmy decyzję.

Sam również się zmieniłem. Nie trzymałem się sztywno królewskiej etykiety i nie dałem urzędnikom sobą rządzić. Często wyruszałem z szatynem do różnych wsi czy miast, by poznać poddanych oraz ich życie. To pozwoliło mi stawać się coraz lepszym władcą. Nawet Liam powiedział, że częściej się uśmiecham i śmieję. Przyznał, że woli mnie w takim właśnie wydaniu.

Dogoniłem karą klacz i złapałem za jej wodze, by zatrzymać oba konie. Szatyn miał zaczerwienione policzki i cały czas się śmiał. Dłonią poprawił swoje niesforne kosmyki włosów i odwrócił twarz w moją stronę.

- Żądam odpowiedzi - powiedziałem, starając się przy tym nie zaśmiać.

- Cóż... - zaczął powoli.  - To nie jest nic nowego, Wasza Wysokość. Również cię kocham Harry i jestem szczęśliwy, że mogę stać u twego boku jako twój mąż.

Wyciągnął dłoń i chwycił za mój płaszcz, bym odchylił się w bok w siodle. Sam również zbliżył się do mnie i delikatnie pocałował mój policzek. Po chwili wziąłem sprawy w swoje ręce i złączyłem nasze usta razem. Zanim zdążyłem się zorientować, Louis mocnym pociągnięciem wysadził mnie z siodła. Zsunąłem się z niego, wpadając twarzą w zaspę. Siwy koń odszedł parę kroków i przyglądał się temu zdziwiony. Szatyn chichotał głośno i prawą dłonią poklepywał szyję swojego wierzchowca.

- Jaki z ciebie wesołek - wymamrotałem pod nosem, wstając z zaspy.

Podszedłem do Louisa i złapałem go w pasie, również stawiając na ziemi. W garść nabrałem nieco śniegu i teraz wrzuciłem mu za koszulę. Pisnął wystraszony i próbował pozbyć się nieprzyjemnego zimna z pleców. Rozbawiony przyciągnąłem go plecami do siebie.

- Rozpuści się - szepnąłem, nachylając się nad jego uchem.

Rękami obejmowałem go w pasie, a podbródek oparłem o jego głowę. Staliśmy tak chwilę w zupełnej ciszy. Jedynie konie od czasu do czasu parskały, grzebiąc kopytami w śniegu, by dostać się do źdźbła trawy skrytego pod zimowym płaszczem.

Za kilka lat miał zamieszkać z nami najmłodszy syn Gemmy, który będzie pobierał nauki w naszym zamku. W przyszłości to on dostanie koronę i będzie rządził krajem. To Louis podsunął ten pomysł. Z początku myślałem, że zaproponuje potomka jednej ze swoich sióstr, ale wytłumaczył, że lepiej by było, gdyby to był właśnie William. Chłopiec był jeszcze zbyt mały, by opuścić swoich rodziców. Zmieni się to dopiero za kilka lat. To było słuszne rozwiązanie. Mogliśmy być spokojni o przyszłość kraju.

- Powinniśmy chyba już wracać - odezwał się Louis - Christopher i Maurycy pewnie już dotarli.

- Zupełnie o nich zapomniałem - powiedziałem, uśmiechając się lekko. - Christopher pewnie znów będzie mnie wypytywać o to, czy użyliśmy już ich prezentu, który podarowali nam w dniu wesela.

- Mówisz o tych olejkach do kąpieli? - zapytał powoli.

- Mhm - pokiwałem głową, a puszyste kosmyki karmelowych włosów połaskotały mnie po nosie.

- Zużyłem już jedną buteleczkę do naszych wspólnych kąpieli - przyznał. - Druga jeszcze została.

- Louis! Ale to nie były olejki do kąpieli...

- A do czego? - zmarszczył brwi. - Stały przy bali, więc je wziąłem.

- Nie ważne - zaśmiałem się, kręcąc głową. - Może wkrótce ci pokażę.

Złożyłem krótki pocałunek na jego głowie. Po chwili pomogłem szatynowi zająć miejsce w siodle i gdy byliśmy gotowi, ruszyliśmy z powrotem w stronę zamku. Zastanawiałem się, co tym razem Christopher z Maurycym przywieźli jako prezent. Może tym razem będą to prawdziwe olejki do kąpieli?

♣♣♣♣♣

Witajcie!

To już koniec ,,A Blind Prince"!

Chciałabym wam bardzo podziękować  za to, że dotrwaliście do końca i zostawiliście po sobie komentarze/gwiazdki. Mam nadzieję, że choć trochę spodobała wam się książka. Jestem świadoma, że w pracy znajduje się sporo błędów. Pragnę przypomnieć, że piszę amatorsko dla przyjemności i ciągle się uczę.

Może niektórzy zauważyli, że takie zakończenie ff zostawia mi otwartą furtkę do napisania drugiej części (nie obiecuję, że kiedyś powstanie, ale nigdy nic nie wiadomo).

Teraz Porucznik przechodzi w stan spoczynku, tak jak zapowiedział. Nie wiem dokładnie ile czasu to potrwa. Mam nadzieję, że zupełnie o mnie nie zapomnicie i od czasu do czasu zajrzycie na mój profil. Kto wie czy nie pojawi się już kolejna moja praca?

Pamiętajcie! Zawsze możecie do mnie napisać. Codziennie będzie można spotkać mnie na Wattpadzie.

A teraz spocznij! I miłego dnia dla wszystkich!

I po raz ostatni: Dziękuję za gwiazdki i komentarze!

Continue Reading

You'll Also Like

1.4K 69 10
Chodzi plotka, że mnie kochasz.
118K 9.1K 122
3 sezon norweskiego serialu SKAM inaczej...
4.1K 177 16
Opowieść kontynuuje wątek postaci Mathiasa, który zaczął się w poprzednim tomie. Po porażce, która przydarzyła się na północy, grupa musi uciekać w i...
68.9K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...