Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)

By JustChanlie

746K 23.6K 1.7K

- Czyli moje zdanie się nie liczy? - spojrzałam na swoich rodziców. - W tym momencie nie. - odpowiedział be... More

Prolog
1.
2.
3.
4.
5.
Zwiastun
6.
7.
8.
okładka
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
Nominacja
16.
17.
18.
19.
20.
Prośba
21.
22.
23.
24.
Konkurs
25.
26.
27.
28.
29.
30.
32.
Epilog

31.

14.5K 538 38
By JustChanlie

Miesiąc później

Termin porodu się zbliża, a ja zaczynam się strasznie bać. Na szczęście między mną i Justinem dobrze się układa. Nie kłócimy się i mówimy sobie o wszystkim, czyli jest tak jak wcześniej, zanim jego ojciec zaczął mieszać w naszym związku.

Dzisiaj wprowadzamy się do nowego domu. Rozejrzałam się po pięknym ogrodzie i po chwili wyciągnęłam karton z bagażnika.
- Kochanie, zostaw to. - zabrał ode mnie pudełko.
- To jest lekkie. - westchnęłam.
- Nie chcę, żebyś dźwigała. Wystarczy, że nosisz pod swoim sercem nasze dzieci. - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.

Chciałam mu pomóc, więc wyciągnęłam karton z jakimiś pierdołami, które na prawdę były lekkie.

Weszłam do środka i się uśmiechnęłam. Wreszcie mogę zamieszkać w domu moich marzeń. Długo na niego czekałam, ale było warto.
Został zbudowany dla naszej rodziny, więc dla mnie ma wyjątkowe znaczenie.

- Chanlie. - spojrzał na mnie spod byka.
- O co chodzi? - udawałam, że nie wiem co ma na myśli.
- Co ja Ci mówiłem? - westchnął i chciał zabrać ode mnie pudło.

Jednak nie zdążył, bo w kilka sekund znalazło się na podłodze. Upuściłam je z powodu ogromnego bólu.

- Chanlie, co jest? - zmartwił się.
- Zaczęło się. - szepnęłam.
- Jak to? - zapytał głupio.
- Justin, poród się zaczął! - krzyknęłam i wtedy zrozumiał.

Pomógł mi dojść do samochodu i sam usiadł za kierownicą. Od razu skierował się w stronę szpitala.

- Dasz radę, kochanie. - położył rękę na moją nogę.

***
Justin

Poród trwa już dwie godziny. Niestety pojawiły się jakieś komplikacje i Chanlie straciła dosyć dużo krwi. Proponowali jej już cesarskie cięcie, ale uparła się, że chce urodzić naturalnie.

Czekam cały czas na korytarzu, a ze mną Josh i moja matka. Strasznie się martwię o Chanel i nasze dzieci.

Nagle usłyszałem płacz dziecka. Ucieszyłem się, bo wiedziałem, że to dobry znak.
Po chwili z sali wyszła położna i pozwoliła mi wejść, żeby zobaczyć się z Chanlie i ze swoim synem.

Wszedłem do środka i zobaczyłem moją kochaną żonę, która trzymała Noah na rękach.

- Jak się czujesz, skarbie? - zapytałem i podszedłem bliżej.
- Chcesz go potrzymać? - uśmiechnęła się.
- Jasne. - wyciągnąłem ręce, żeby mogła mi podać syna.
- Jest strasznie podobny do Ciebie. - spojrzałem to na Chanlie to na Noah.
- Chanlie? - zapytałem, kiedy nic nie odpowiedziała.

Wyszedłem na korytarz i zawołałem jakiegoś lekarza. Ten szybko podbiegł i wszedł do sali, w której leżała Chanel.

- Zatrzymanie akcji serca, proszę się odsunąć! - krzyknął.
- Proszę ją uratować. - powiedziałem zrozpaczony.
- Niech Pan stąd wyjdzie. - powiedziała jakaś pielęgniarka i zabrała ode mnie Noah.

Wyszedłem na korytarz i usiadłem na krześle. Schowałam twarz w dłoniach,
Nie wiem co mam robić.

Po dłuższym czasie, lekarz wyszedł z sali.

- Panie Clark? - spojrzał na mnie.
- Co z Chanlie? - zapytałem.
- Udało nam się przywrócić akcje serca. - odpowiedział, a ja odepchnąłem z ulgą.
- Co teraz z nią będzie?
- To wszystko było wywołane stresem i osłabieniem po porodzie. Straciła dużo krwi. Teraz musi o siebie szczególnie dbać. W jej stanie, dodatkowe problemy, albo wysiłek jest zabroniony. - powiedział stanowczo.
- Rozumiem. - pokiwałem głową.
- Może Pan wejść do żony, ale tylko na chwilę. - poklepał mnie po ramieniu i poszedł do innego pacjenta.

- Chanlie... - szepnąłem i usiadłem na krześle obok jej łóżka.
- Wszystko już dobrze. - splotła nasze palce ze sobą.
- Nie rób mi już tego. - po moim policzku zaczęły spływać łzy.
- Nie martw się. Już w porządku. - otarła moje łzy.
- Nie chcę Ciebie stracić. - wyznałem.
- Nie stracisz. - uśmiechnęła się.
- Kocham Cię. - nie odrywałem od niej wzroku.
- Ja Ciebie też. - szepnęła.

Pochyliłem się i wypiłem się w jej usta. Poruszałem delikatnie ustami, bo nie chciałem w jakiś sposób jej skrzywdzić. Teraz wydaje się jeszcze bardziej krucha.

- Co z Noah? - zapytała po chwili.
- Śpi. - wskazałem w kierunku jego szpitalnego łóżeczka.
- Wszystko dobrze? W końcu urodził się tydzień przed. - spojrzała w jego stronę.
- Lekarze przyznali mu 9/10 punktów, więc jest na prawdę dobrze. - uśmiechnąłem się.
- Niedługo dołączy do nas drugie dziecko. - odwzajemniła uśmiech.
- Nasza Rosie? - zapytałem.
- Jeszcze nie wiemy. Chcesz już znać płeć?
- Jestem strasznie ciekawy. - wyznałem.
- Jak już mnie wypiszą to możemy pojechać do mojej Pani ginekolog. Poznasz płeć, ale ja nadal chce mieć niespodziankę. - zaproponowała.
- Dobry pomysł, ale jak się wygadam? - zapytałem.
- Lepiej nie. - zaśmiała się.
- Dostanie mi się? - spojrzałem na nią.
- I to jak. - pokiwała głową. - połóż się obok mnie. - dodała.
- Jesteś pewna? - zapytałem.
- A dlaczego nie? - zdziwiła się.
- Jesteś osłabiona, musisz odpoczywać,  spać. - wzruszyłem ramionami.
- Więc śpijmy razem. - uśmiechnęła się.

Pokiwałem głową i położyłem się obok mojej Chanlie. Od razu się we mnie wtuliła.

^^^^^
NIESPRAWDZONY

Continue Reading

You'll Also Like

262K 1.1K 8
Nie pojawiłam się w tym miejscu dlatego, że chciałam. To był czysty przypadek, który wywrócił do góry nogami całe moje życie. Walczyłam, krzyczałam...
794 81 7
|Human AU| Od kiedy problemy z liczbami doprowadzają do szybkiego upadku? Cóż, zazwyczaj od zawsze. Luźne ff, w którym Neteyam próbuje pokazać, że n...
798K 35.5K 56
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
16.2K 1.1K 38
Carly Evans ledwie wiąże koniec z końcem przez sytuację rodziną. pewnego dnia wraz z dwoma przyjaciółkami wygrywa główną wygraną na loterii i chcę od...