20.

15.2K 632 78
                                    

NIESPRAWDZONY

Miesiąc później

Chanlie

- Wyłącz ten cholerny budzik. - mruknęłam.
- Nie mogę znaleźć telefonu. - odpowiedział.
- Jest niedziela, a przez Ciebie budzę się o siódmej. - westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Możesz iść spać dalej. - zaśmiał się.
- Dobrze wiesz, że już nie zasnę. - rzuciłam w niego poduszką.
- A ja zasnę, więc dobranoc. - przykrył się bardziej kołdrą. Przewróciłam oczami i podeszłam do szafy.

Wyciągnęłam z niej ubrania, które dzisiaj założę. Zabrałam jeszcze swój ręcznik i poszłam do łazienki, żeby wziąć kąpiel.

Odkręciłam ciepłą wodę i wlałam płynu do kąpieli, do wanny. Ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam do wody.
Zapowiada się długa kąpiel.

***
- Kochanie, co Ty tam robisz? - krzyknął Justin.
- Myje się! - odkrzyknęłam.
- Już ponad godzinę! - stwierdził.
- I będę się myła kolejną godzinę. - przewróciłam oczami.
- Też chciałbym się umyć. - westchnął.
- Jest dopiero po ósmej, zdążysz. - zaśmiałam się.
- A może mam dołączyć do Ciebie? - zaproponował.
- Nie, dzięki. - zaczęłam się wycierać ręcznikiem.
- Jak wolisz. - prychnął i odszedł od drzwi, na co wskazywał dźwięk oddalających się kroków.

Założyłam czarne rurki z wysokim stanem i do tego białą koszulę, której rękawy podwinęłam, a dwa guziki zostawiłam odpięte.
Spojrzałam na swój kalendarzyk, w którym zapisuje, kiedy dostałam miesiączkę. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że powinnam dostać ją tydzień temu.

- Wreszcie. - jęknął, kiedy wyszłam z toalety.
- Marud... - nie dokoczyłam bo zasłabłam.

Prawie upadłam, ale powstrzymały mnie silne ramiona Justina.

- Kochanie, co się dzieje? - pomógł mi usiąść na kanapie.
- Nic takiego. - lekko się uśmiechnęłam.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. - uklęknął przy mnie.
- Na prawdę to nic takiego, tylko zasłabłam. - wzruszyłam ramionami.
- Jedziemy do lekarza. - powiedział stanowczo. Już chciałam się sprzeciwić, ale odezwał się pierwszy.
- Nawet nie próbuj. - uniósł do góry palca.
- Nic nie mówię. - uniósłam ręce w geście obronnym.
- Ubierz kurtkę, bo pogoda nie jest najlepsza. - spojrzał przez okno.
- Dobrze, tato. - powoli wstałam i poszłam do korytarza, żeby założyć kurtkę i buty.

Wiedziałam, że nie ma co dyskutować. Kiedy Justin się uprze, to wtedy jest koniec, ale mimo wszystko spróbowałam zmienić jego decyzję.

- Moim zdaniem przesadzasz. - mruknęłam.

Schyliłam się po jednego buta i nagle zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam szybko do łazienki i zwymiotowałam.

- Nadal przesadzam? - spytał troskliwym głosem i złapał moje włosy.
- To na pewno jakiś wirus. - wyciągnęłam szczoteczkę i pastę do zębów.
- Nie dyskutuj ze mną Chanlie. - westchnął.
- Wyolbrzymiasz sprawę. - przewróciłam oczami.
- Bo tutaj chodzi o Twoje zdrowie, o Ciebie. - przytulił mnie od tyłu.

Patrzyłam na jego twarz w lustrze i widać, że się martwi. Nie chciałam się z nim kłócić, więc poszłam mu na rękę.
Tak o to się znalazłam w samochodzie.

- Coś Cię boli? - spojrzał na mnie, kiedy staliśmy na czerwonych światłach.
- Głowa... no i brzuch. - mruknęłam.
- Kupić Ci jakieś tabletki?
- Zobaczymy, co mi lekarz przepisze. - wzruszyłam ramionami.
- Jak wolisz. - cmoknął mnie w policzek.

Zaczęłam myśleć, jak mogło dojść do mojego zatrucia pokarmowego. Odżywiałam się tak jak zawsze.

Często chodzę do łazienki,
Wymioty,
Zasłabnięcie
Spóźniony okres...

O mój Boże.

- Justin... - spojrzałam na niego zszokowana.
- Tak? - zapytał.
- Jedziemy do apteki. - rozkazałam.
- A co z lekarzem? - zdziwił się.
- Chyba wiem, co mi jest. Proszę, jedź do apteki. - położyłam rękę na jego.
- Powiesz mi, o co chodzi? - przelotnie spojrzał na mnie.
- Jak będę już pewna. - odpowiedziałam.
- Chanlie, czy Ty... - nie dokończył.
- Nie wiem. - szepnęłam.

***

Od powrotu do domu, siedzę w łazience i czekam na wyniki.
Na wszelki wypadek kupiłam dwa testy, żeby mieć pewność.
- I jak? - zapytał już po raz kolejny i podszedł do drzwi.
- Musimy poczekać. - westchnęłam.
- Otwórz mi. - zapukał w drzwi.

Chciałam już mu je otworzyć, ale spojrzałam przelotnie na dwa testy, które leżały na umywalce.

Na jednym - wynik pozytywny.
Na drugim - wynik pozytywny.

To się nie dzieje na prawdę.

Nagle zaczęłam płakać i to wcale nie ze szczęścia. Wiem, że sobie nie poradzę i na do boję sie reakcji Justina. Co jak będzie chciał mnie zostawić? 

- Chanlie, otwórz. - rozkazał.

Moje ręce drżały, ale udało mi się przekręcić zamek w drzwiach.
Osunęłam się po ścianie, a Justin znalazł się obok mnie.

- Kochanie, nie płacz. - wytarł moje łzy z policzków.
- Jestem w ciąży. - spojrzałam w jego oczy.

Po chwili szeroko się uśmiechnął i mocno mnie przytulił.
- Będziemy mieli dziecko. - stwierdził radosnym głosem.
- Cieszysz się? - zdziwiłam się.
- No pewnie, dlaczego nie? - zapytał.
- Myślałam, że nie będziesz chciał tego dziecka. - wyznałam.
- Chanlie, kocham Cię nad życie. Jestem na prawdę szczęśliwy, że będę tatą. - pocałował mnie.
- Nie zabezpieczyliśmy się, wtedy na basenie. - przypomniałam sobie.
- Byłaś za bardzo napalona, żeby się tym wtedy martwić. - zaśmiał się.
- Ty tak na serio? - walnęłam go w ramię.
- No może to moja zasługa. - wzruszył ramionami. - Ale dzięki mnie będziesz mamusią, a ja tatusiem. - znowu się zaśmiał.

Spojrzałam znowu na te testy. Wstałam, a Justin razem ze mną.

- Chcesz jechać do ginekologa? - zapytał, kiedy wyrzucałam testy do śmietnika.
- Może jutro. - wyszłam z łazienki i usiadłam w salonie.
- Nie wolisz się upewnić na sto procent? - zajął miejsce obok.
- Zrobimy to jutro. Za wiele wrażeń na dzisiaj. - westchnęłam.
- Dobrze, jak chcesz. - objął mnie.
- Myślisz, że będziemy dobrymi rodzicami? - zapytałam.
- Najlepszymi na świecie. - ucałował mnie w policzek.
- Chciałbyś, żeby to była dziewczynka, czy chłopiec? - zaczęłam dopytywać.
- Chcę, żeby to była Rosie. - odpowiedział po chwili.
- A jak to będzie chłopczyk?
- To wtedy Noah. - wzruszył ramionami.
- Myślałeś już nawet nad imionami? - zdziwiłam się.
- Myślałem już o wielu rzeczach, które są związane z Tobą. - przyznał, a ja poczułam motyle w brzuchu.


Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora