14.

17.8K 610 37
                                    

Justin

Dzisiaj mam spotkanie z rodzicami, a później chciałbym zabrać gdzieś Chanlie. Myślałem na początku o kręglach bo wspominała, że chce się nauczyć grać. Potem wpadłem na pomysł, żeby zabrać ją na przejażdżkę motorem bo lubi, ale oficjalnie wybrałem jazdę konno. Wiem, że Chanlie jeździła dziesięć lat, ale teraz nie miała czasu na przyjemności, a odpoczynek jej się należy. Chcę, żeby się odstresowała i zapomniała o swoim byłym.

Wstałem z łóżka jak najciszej mogłem i wyszedłem z pokoju.
Odkąd ja i Chanlie wyznaliśmy, co do siebie czujemy, śpimy w jednym łóżku i w jej sypialni.

Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Ubrałem się, zjadłem śniadanie i pojechałem do firmy rodziców.

- Dzień dobry Panie Clark.- przywitała się młoda sekretarka.
- Dzień dobry, są już moi rodzice? - zapytałem.
- Tak, czekają na Pana. - odpowiedziała, a ja pokiwałem głową i poszedłem do ich gabinetu.

- Hej synku. - przytuliła mnie rodzicielka.
- Cześć. - uśmiechnąłem się i podałem rękę ojcu.
- Usiądź. - pokazała na krzesło.
- Ty tak na serio z tą Chanel? - zaczął tata.
- W sensie? - spytałem zirytowany.
- Zakochałeś się? - zapytała matka.
- Tak, kocham ją i nie weźmiemy rozwodu, jeśli o to wam chodzi. - powiedziałem stanowczo.
- Nie chcesz z nią skończyć i wrócić do tej swojej byłej? - zdziwił się ojciec.
- Nie, chce być tylko z Chanlie.
- A co z waszą firmą? - zapytał wkurzony.
- Będziemy nadal ją prowadzili. Nie sprzedany jej nikomu. Jest nasza. - wzruszyłem ramionami.
- Synu, chce twojego szczęścia, ale musisz być akurat z nią? - mruknął.
- Tak, muszę.
- Jesteś pewny, że chcesz z nią spędzić resztę życia? Bawić się akurat z nią w rodzinkę? Myślisz, że ona też tego chce? - prychnął.
- Skąd możesz wiedzieć, czego chce, skoro jej nie znasz? Dałeś jej w ogóle szansę? - warknąłem.
- Szansę na co? - zaśmiał się.
- Żeby ją poznać, zobaczyć jaka jest... - nie dokoczyłem.
- Nie chcę dawać jej szansy. Chcę, żebyś znalazł sobie inną. - powiedział stanowczo.
- Już nie będę się Ciebie słuchać, mam gdzieś, czego chcesz. - wstałem z krzesła, a on razem ze mną.
- Do czasu, kiedy nie zmądrzejesz, nie pokazuj mi się na oczy. - powiedział zupełnie poważnie.
- Henry! - moja matka spiorunowała go wzrokiem.
- Nie mam zamiaru utrzymywać z Tobą kontaktu. - odpowiedziałem i wyszedłem z gabinetu, a następnie z firmy.

Odpaliłem silnik i z piskiem opon odjechałem spod działalności rodziców.
Z nerwów, jechałem z dosyć sporą prędkością, czyli dokładnie 110 km/h, gdzie przepisowo powinienem jechać 60 km/h.

Ulica była prawie pusta. Zacząłem wyprzedzać, był to mój błąd. Poczułem straszny ból, a po chwili miałem ciemność przed oczami.

Chanlie

Od dwóch godzin próbuję dodzwonić się do Justina. Zostawił mi liścik, że jedzie do rodziców, ale zadzwoniłam do jego mamy i powiedziała mi, że skończyli spotkanie bardzo szybko.

W tle był włączony telewizor. Nie zwracałam na niego uwagi, do czasu kiedy usłyszałam coś o wypadku samochodowym.
Zgłośniłam i podbiegłam do urządzenia.

- Wypadek samochodowy na drodze... - nagle zaczęłam głośno płakać. Był tam pokazany samochód Justina, który był w fatalnym stanie, ale to nie jest ważne. Ważne, co jest z Justinem.
- Nie ma żadnych ofiar śmiertelnych, ale są dwie osoby ranne, w stanie krytycznym. W wypadku, między innymi, brał udział słynny biznesmen Justin Clark. Kierowcy zostawili przewiezieni do szpitala przez pogotowie.

Szybko znalazłam swój telefon i obdzwoniłam wszystkie szpitale w Londynie. Dowiedziałam się, gdzie leży mój mąż. Podziękowałam za informację i ruszyłam w drogę. W aucie zadzwoniłam do mamy Justina. Strasznie była przejęta i powiedziała, że spotkamy się na miejscu.

Dotarłam do szpitala i podbiegłam do recepcji. Zapytałam o Justina i jego lekarza prowadzącego.
- Pani Clark? - zapytał doktor.
- Tak, co z moim mężem? - zapytałam szybko.
- Jest w śpiączce. - odpowiedział, a ja zaczęłam niekontrolowanie płakać.
- Wyjdzie z tego, prawda? - spojrzałam na lekarza.
- Nie wiadomo jak długo to potrwa. Może wybudzić się w ciągu kilku dni, tygodni lub nawet w ciągu kilku lat. - posmutniał, ja nie mogłam w to uwierzyć.
Tak nam się już układało, byliśmy szczęśliwi, a teraz ten wypadek i śpiączka...
Do szpitala weszła Pani Victoria, mama Justina.
- Co z nim? - zapytała.
- Jest w śpiączce. - odpowiedziałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

Starsza kobieta mnie przytuliła i pocałowała w czubek głowy. Zaczęła lekko masować moje plecy i szepnęła mi do ucha:
- Nie martw się Chanlie, będzie dobrze. Justin na pewno z tego wyjdzie. Jest silny i ma dla kogo walczyć. - pocieszała mnie.

Minęło kilka godzin, a ja nadal siedziałam w szpitalu. Pytałam się, czy mogę do niego pójść, ale mi nie pozwolono. Pani Clark jest tutaj ze mną. Pije już którąś kawę pod rząd i widać, że jest zmęczona.

- Niech Pani jedzie do domu. - powiedziałam.
- Nie, zostanę tutaj. - odpowiedziała.
- Widzę, że Pani jest zmęczona. Ja tutaj zostanę i jak dowiem się czegoś nowego to odrazu zadzwonię. - próbowałam ją przekonać.
- Dasz sobie radę? - zapytała.
- Tak. - pokiwałam głową i pożegnałam się z teściową.
- Niedługo przyjedzie Kate. - wysiliła się na uśmiech i wyszła.

Po kilkunastu minutach dołączyła do mnie siostra Justina.  Nie za bardzo byłam rozmowna. Myślałam tylko o swoim mężu. Z transu wyrwał mnie głos lekarza.
- Jedna z Pań może wejść do pacjenta. - powiedział i spojrzał na naszą dwójkę. Ja zerknęłam na Kate.
- Idź. - uśmiechnęła się. Podziękowałam jej i poszłam za doktorem. Musiałam nałożyć specjalne ubranie, co zrobiłam odrazu, byle by wejść do męża.
- Proszę nie siedzieć tutaj długo. - polecił i wyszedł.

Spojrzałam w stronę łóżka, na którym leżał Justin. Z moich oczu poleciało kilka łez. Miał rozcięty łuk brwiowy i liczne siniaki oraz zadrapania. Usiadłam na krześle i złapałam go za rękę, robiąc to najdelikatniej, jak tylko mogłam.
Nie chcę, żeby mnie zostawiał.
Może to samolubne, ale on musi żyć, dla mnie.
- Proszę Justin, nie opuszczaj mnie. Bez Ciebie nie dam sobie rady. Bez Ciebie to nie to samo, kochanie. Pamiętaj o tym, że jestem tutaj i czekam na Ciebie. - zaczęłam mocniej płakać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Błagam, nie zabijcie mnie za ten rozdział.

Chciałam jeszcze was poinformować, że rozdziały będą publikowane dwa razy w tygodniu, czyli w poniedziałki i czwartki. Czasami, jak będę miała dużo weny to rozdział może pojawić się w weekend.

Chanlie ❤

Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now