2.

29.8K 959 121
                                    

Rok później

Dzisiejszy dzień w firmie był męczący. Nie tak wyobrażałam sobie życie w wieku 25 lat. Wróciłam do domu o siedemnastej. Jestem strasznie głodna, ale z moim talentem kulinarnym zrobię sobie tylko kanapki.
Wyciągnęłam potrzebne produkty i położyłam je na szafce kuchennej. Nagle do domu wrócił też Justin.
- Cześć. - usiadł przy wyspie.
- Cześć. - lekko się uśmiechnęłam.
- Naprawdę chcesz to jeść? - spojrzał na talerz z pieczywem.
- Tylko to potrafię zrobić. - wzruszyłam ramionami.
- Może wyjdziemy na miasto? - zaproponował na co się zdziwiłam. Jesteśmy małżeństwem od roku, ale nigdy nie wyszliśmy prywatnie. Tylko na bankietach udawaliśmy parę idealną.
- Czemu nie. Daj mi chwilę. - pobiegłam do swojego pokoju i przebrałam się w czarne rurki, a w nie wsadziłam bordową koszulkę.
- Gotowa? - spojrzał na mnie od góry do dołu.
- Tak. - poszłam w jego ślady i przyjrzałam się w co był ubrany. Miał na sobie czarną koszulę z podwiniętymi rękawami i ciemne spodnie. Ciężko mi to przyznać, ale jest cholernie przystojny.
- Przodem Pani Clark. - wskazał ręką na windę.
- Dziękuję Panie Clark. - weszłam pierwsza.
- Do jakiej restauracji chce się udać moja żona?
- Myślę, że Subway może być drogi mężu. - po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Często tak się zachowujemy, mówimy na siebie "mój mężu" /"moja żono", ale to wszystko dla żartu. Dziwne, że to nas jeszcze śmieszy skoro robimy tak od roku.
- Czyim samochodem? - zapytał.
- Przejdźmy się, nie mamy daleko. - zaproponowałam.
- Jak wolisz. - uśmiechnął się i zaczął iść ze mną w równym tempie w kierunku centrum.
- To nasze pierwsze wyjście na miasto bez przymusu. - stwierdziłam.
- Chyba nie jest aż tak źle. - zaśmiał się.
- Pójdziemy jeszcze do galerii?
- Jednak jest źle. - zarechotał na co dostał z pięści w ramię.

Czekamy na swoje zamówienia w kącie restauracji. Za oknem zachodzi słońce, a w budynku jest coraz mniej ludzi.

- Naprawdę dasz radę tyle zjeść? - spojrzałam na jego tacę.
- Tak. - wzruszył ramionami.
- Japończycy się jeszcze odzywali? - zmieniłam temat na bardziej sensowny, niż to ile on zje.
- Tak, chcą kupić naszą działalność w Madrycie. - zaśmiał się.
- Mielibyśmy im sprzedać to na czym najbardziej zarabiamy? - pokręciłam głową z niedowierzania.
- Tak samo zareagowałem. - przyznał.

Mimo tego, że zamówiłam mniej jedzenia od Justina, to on musiał czekać na mnie. Kiedy skończyłam jeść wybrany posiłek, posprzątałam po sobie i namówiłam Justina na małe zakupy.

- Możemy już iść do mieszkania? - Justin zaskomlał.
- Chwilę, przymierzę jeszcze te buty. - sięgnęłam po parę.
- Kupiłaś już dwie pary dzisiaj. - przewrócił oczami.
- A ty dwie gry do xboxa. - odgryzłam się.
- Ja będę grał w te gry.
- A ja będę chodziła w tych butach.
- To się okaże. - zaśmiał się ponownie tego wieczoru.
- Nie biorę ich. Możemy iść. - odłożyłam obuwie i udałam do wyjścia ze sklepu.

Justin

Chanlie wyszła ze sklepu mnie ignorując. Poszedłem więc za nią i przyglądałem się niej. Ma świetną figurę. Duży tyłek, długie nogi i dosyć spore piersi. Idealna. Podobają mi się jej oczy. Są koloru zielonego, nigdy nie widziałem takich samych u nikogo. Są o wyjątkowym odcieniu.
- Daj te torby. - podszedłem bliżej.
- Poradzę sobie. - przyśpieszyła. O co jej kurwa chodzi?
- Co znowu? - zapytałem nie wiedząc co znowu zrobiłem nie tak.
- Nic, po prostu chce już wrócić. - spojrzała na moją twarz.
- Mogę nieść twoje zakupy?
- Dlaczego tak naciskasz?
- Jesteś kobietą, nie powinnaś dźwigać.
- To tylko buty, ale skoro nalegasz.. - wręczyła mi reklamówki.
- Mogliśmy wziąć samochód.
- Nie marudź Justin. - przewróciła oczami.
- I kto to mówi?

Dotarliśmy do mieszkania. Podałem jej klucz, żeby otworzyła drzwi, bo ja miałem obładowane ręce.

- Położysz zakupy w moim pokoju? - zapytała, gdy już byliśmy w środku.
- Jasne. - wszedłem do jej sypialni i położyłem buty na łóżku. Chyba jestem tutaj poraz pierwszy.
- Co tam robisz? - spytała po dłuższej chwili.
- Nic. - wyszedłem z pokoju gasząc światło.
- Obejrzymy jakiś film? - zaproponowała. Co się stało?
- Jasne, zaraz czegoś poszukam. - zgodziłem się.
- Może być horror.
- Nie boisz się? - spojrzałem na nią.
- Nie ma czego. - wzruszyła ramionami.
Wybiorę taki horror, że napewno będzie się bała.

Chanlie

Położyłam się na kanapie zawinięta w koc "jak naleśnik" zostawiłam trochę miejsca dla Justina.
- Ty tak na serio? - zaśmiał się, gdy na mnie spojrzał.
- No co? Zawsze tak oglądam filmy. - uśmiechnęłam się.
- Posuń się.  - "grzecznie" poprosił.
- Masz dużo miejsca. - przewróciłam oczami.
- Nieprawda. - zaskomlał.
Spojrzałam jeszcze raz ile zostawiłam mu miejsca i wątpię żeby tam się zmieścił. Przesunęłam się tak jak "poprosił". W końcu wyszło tak, że leżał za mną i obejmował mnie w talii.
No okej?
Oglądaliśmy film w ciszy. Momentami był tak straszny, że złapałam Justina za rękę, ale gdy zrozumiałam co zrobiłam to odrazu zabrałam swoją jak poparzona. Justin zbytnio się nie przejmował. Gdy znowu coś strasznego pojawiło się w telewizji to nie kontrolowałam już tego i mocno śnisnęłam jego rękę. Ten tylko splótł nasze palce.
- Nadal się nie boisz? - zaśmiał się.
- Oglądałam już dużo horrorów, ale ten jest najstraszniejszy. - odwróciłam się do niego i teraz leżaliśmy twarzą w twarz.
- Czyli prędzej go nie oglądałaś? - spojrzał mi w oczy, a potem na moje usta?
- Nie. - Justin miał na sobie tylko spodnie dresowe. Przytuliłam się do jego rozgrzanej klatki piersiowej i zasnęłam.

- Chanlie! Wstawaj. - otworzyłam oczy a nade mną wisiał Justin.
- Po co? - mruknęłam
- Mamy dzisiaj obowiązkowe spotkanie z rodzicami.
- To tylko rodzice, można się spóźnić. - ułożyłam się wygodniej w.. swoim łóżku!?
- Nie można. - powiedział stanowczo.
- Przeniosłeś mnie do mojego pokoju!?
- I nawet przebrałem. - zaśmiał się, a ja spojrzałam w dół.
- Mam na sobie tylko twoją koszulkę! Widziałeś mnie nagą. - wrzeszczyłam.
- Jesteś moją żoną, to nie tak, że widziałem cię poraz pierwszy nagą. - zarechotał.

W tym własnie problem, bo poraz pierwszy.

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Jeśli widzicie jakieś błędy ortograficzne to możecie mi dać znać o tym w komentarzu. Jest to moja pierwsza książka i proszę o wyrozumiałość.

Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Kde žijí příběhy. Začni objevovat