7.

21.1K 785 21
                                    

Justin

Siedziałem w kuchni i jadłem śniadanie przygotowane przez Chanlie. Obok mnie leżał jej telefon. Nagle ekran się podświetlił. Dostała SMS-A od jakiegoś Nicka.
Zaraz, że co!?
W sumie to nie moja sprawa. Tak naprawdę to nie jest moją żoną, więc nie powinienem być zazdrosny. Ale jednak jestem...
Chanlie wzięła Iphone do rąk i wyglądała na zaskoczoną.

Chanel

Zdziwiłam się, że on jeszcze ma mój numer. Ja nie próbowałam się z nim kontaktować, a on już długo się nie odzywał. Gdy przeczytałam treść to się jeszcze wkurzyłam. Czy on serio nie może się z tym pogodzić?

OD NICK
Hej kochanie. Chciałbym żebyś poszła ze mną na kolację, oczywiście do naszej ulubionej restauracji.

DO NICK
Cześć... Przepraszam, ale nigdzie z Tobą nie pójdę i nie pisz już do mnie.

OD NICK
Nie możesz mnie tak traktować.

DO NICK
Niestety muszę.

OD NICK
Daj mi szansę Chan.

DO NICK
Nie dam Ci szansy i pogódź się z tym wreszcie. Ja już do Ciebie nic nie czuję. Mam męża, którego kocham i nie chce go stracić.

Oczywiście to, że kocham Justina to nieprawda.

OD NICK
Będziesz jeszcze moja. Zniszczę to twoje małżeństwo.

Spojrzałam na Justina, który siedział przy wyspie kuchennej i mi się przyglądał. Nie wiedziałam czy mam mu coś powiedzieć na ten temat, że pisze do mnie mój były. W sumie to nic poważnego, więc nie muszę.

- Udam, że nie widzę jak się na mnie gapisz. - przewróciłam oczami i wyszłam z pomieszczenia. Ten tylko się zaśmiał i kontynuował jedzenie.

Minęły już dwa dni od mojego spotkania z Nickiem. Rozumiem, łączyło nas kiedyś potężne uczucie, ale teraz...? W sumie nie wiem czy było prawdziwe. Raczej byliśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Nie chce żeby on robił sobie jakąś nadzieję bo nie zasłużył na to, żebym go nieświadomie raniła.

Założyłam bordowy płaszcz i czarne długie kozaki. Poinformowałam Justina, że wychodzę i opuściłam mieszkanie.

Postanowiłam się przejść do centrum. Po drodze weszłam do jakiegoś kiosku i kupiłam nowy starter. Trzeba podjąć radykalne kroki.
Przy wyjściu ze sklepiku wpadłam na kogoś. Poczułam te charakterystyczne perfumy. Jego perfumy.
- Przepraszam. - mruknęłam.
- Hej kochanie.

Jakie trzeba mieć szczęście żeby wpaść na swojego byłego w ciągu dwóch ostatnich dni? Takie coś mogło się przydarzyć tylko Chanlie. Tak to widziałam go jakieś trzy razy w roku, a teraz już spotkałam go drugi raz w TYGODNIU.

Chciałam już ruszyć w swoją stronę, ale złapał mnie za nadgarstki.
- Czego ty chcesz? - wrzasnęłam, zwracając uwagę przechodnich.
- Chce Ciebie. - spojrzał mi w oczy.
- Trochę tandetne. - próbowałam się wyrwać.
- Proszę Cię... - westchnął.
- Prosisz!? Jesteś brutalny, zmuszasz mnie siłą, żebym z Tobą tutaj stała i mnie nękasz. Trochę dziwne, że teraz widuje Cię znacznie częściej, śledzisz mnie czy jak!? - wyrwałam się.
- To nie tak... - próbował się tłumaczyć.
- Mam to gdzieś! Mam dość twoich słabych tekstów, tego że nie dajesz mi spokoju, mam dość Ciebie! - uciekłam.

Nie wiedziałam, gdzie pójść i co robić. Wyciągnęłam telefon z kieszeni płaszcza i weszłam w kontakty. Do kogo mam zadzwonić? Selena wyjechała, Hannah jest w swojej firmie, a Claudia na miesiącu miodowym. Ostatnie co mi pozostało to Justin...

- Hej. - zaczęłam.
- Hej, gdzie jesteś? - zapytał z troską, zapewne wywnioskował, po moim głosie, że coś jest nie tak.
- W centrum koło fontanny. Mógłbyś po mnie przyjechać?
- Jasne, nie ruszaj się stamtąd.

Rozłączył się, a ja dopiero teraz zauważyłam, że się już ściemia.
Fontanna zaczęła się świecić na różne kolory, a po głównym placu można było zauważyć wielu spacerujących ludzi.
Mój wzrok zatrzymał się na starym małżeństwie. Trzymali się za ręce i rozmawiali. Było widać, że się kochają. Staruszka była w niego wpatrzona, a on opowiadał jej jakąś historię, która zaciekawiła jego partnerkę.

Chciałabym doświadczyć takiej miłości. Wydaje się być prawdziwa i idealna. Ja jak na razie mam pecha do mężczyzn, a jeden z nich został moim mężem, nie z mojej woli. Moim marzeniem jest kochający mąż i dwójka dzieci.

Mój mąż zbudował dom specjalnie dla naszej rodziny, czyli dla mnie i bliźniaków znajdujących się w moim brzuchu. Wyglądał jak typowy dom rodzinny. Był przytulny i taki o jakim marzyłam. W naszej sypialni znajdowało się wyjście na wielki balkon, który też pragnęłam mieć. Gdy już się ściemiało to razem siedzieliśmy na ganku i piliśmy ciepłą herbatę. Ja miałam głowę opartą na jego ramieniu i wsłuchiwałam się w ciekawą historię, którą opowiadał specjalnie dla mnie. Po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością, dzięki czemu nasze życie było idealne.

- Chanlie, nic Ci nie jest? - podszedł Justin i wyrwał mnie z transu.
- Co? - zapytałam rozkojarzona.
- Wracamy do domu. - oznajmił.
- Poczekaj. - złapałam go za rękę. - Posiedźmy tutaj jeszcze chwilkę. - poprosiłam.
- No dobrze. - uśmiechnął się i zajął miejsce obok mnie. - Pod warunkiem, że powiesz co się stało.
- No więc mój były się stał. - powiedziałam, a ten spojrzał zaciekawiony.
- Co z nim? - zapytał.
- Cały czas mnie błaga żebym do niego wróciła. - wzruszyłam ramionami.
- To ten Nick? - spojrzał na mnie.
- Skąd wiesz? - zdziwiłam się. Nie opowiadałam mu o nim.
- Dostałaś dzisiaj od niego SMS-A i strasznie się spięłaś. - odpowiedział.
- Spotkałam go dwa dni temu i się zaczęło. - stwierdziłam.
- Co się zaczęło?
- Cały czas do mnie pisze albo dzwoni, nagle ciągle na niego wpadam i wszędzie go widzę.
- Śledzi Cię? - zdziwił się.
- Też tak pomyślałam po dzisiejszym.
- A co się dzisiaj wydarzyło?
- Wpadłam na niego jak wychodziłam z kiosku. Przeprosiłam i chciałam iść dalej, ale nie pozwolił mi i złapał mnie za nadgarstki. Próbowałam mu się wyrwać, ale strasznie mocno mnie trzymał. - spojrzałam na niego i kontynuowałam. - spytałam czy mnie śledzi, a on zaczął się tłumaczyć.
- Już nie pozwolę Ci nigdzie wychodzić bez ochroniarzy. - powiedział poważnie.
- Co? - zdziwiłam się.
- Martwię się o Twoje bezpieczeństwo. Nie chcę, żeby coś Ci się stało. - powiedział, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Nie jest mi potrzebna ochrona. - zaprzeczałam.
- No to masz wybór. - zaśmiał się.
- Jaki?
- Albo ochroniarz, albo ja. - uśmiechnął się zadziornie.
- Już wolę Ciebie. - oparłam głowę o jego ramię.

Cieszę się, że przyjechał.
Cieszę się jego obecnością.

○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○

Kochani jesteście niesamowici! Dziękuję za 1000 wyświetleń!

Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now