19.

15.3K 588 14
                                    

3/3

Chanlie

Dzisiaj jest sobota, więc ja i Justin nie idziemy do firmy.
Jestem mu bardzo wdzięczna za to, że zabrał mnie na koncert, a jeszcze wcześniej na jazdę konno.

Chcę mu to wynagrodzić, ale nie mam pomysłu jak mam to zrobić. Wiem o nim bardzo dużo, ale nigdy mi nie opowiadał o swoich marzeniach, które chciałabym mu pomóc spełnić.

- Kochanie, masz dzisiaj jakieś plany? - zapytał.
- Nie, a Ty? - chciałam się upewnić.
- Wieczorem chcę obejrzeć mecz z Joshem. - odpowiedział.
- Jaki mecz? - zaczęłam dopytywać bo wpadłam na pewien pomysł.
- Piłki nożnej. - wzruszył ramionami.
- Nie wolałbyś obejrzeć go na żywo? - zdziwiłam się.
- Wolałbym, ale nie ma już biletów. - zmarszczył brwi.
- Josh przychodzi tutaj, czy Ty idziesz do niego? - podeszłam bliżej.
- Ja idę do niego. - złapał mnie za biodra. - Przeszkadza Ci to? - zapytał.
- Nie. Muszę iść. - pocałowałam go i wyszłam z mieszkania.

Pojechałam do Seleny, żeby razem z nią poszukać jeszcze biletów.
Zajrzałyśmy na prawie wszystkie strony, na których mogłyby być. Już chciałyśmy się poddać, ale weszłyśmy  na ostatnią stronę, która nam wpadła do głowy.
- Są! - krzyknęłam.
- Szybko, zamawiaj. - pośpieszyła mnie.
- Już, już. - zaczęłam zamawiać ostatnie dwa bilety - dla Josha i Justina.

Chciałam iść z nim na ten mecz, ale zupełnie się na tym nie znam, więc poproszę Josha.

- Słuchaj kochana, muszę teraz jechać do Josha. - wstałam z kanapy.
- Jasne, rozumiem. - poprawiła swoje ciemne włosy.
- Dziękuję za pomoc. - przytuliłam ją.
- Zawsze do usług. - uśmiechnęła się.
- Do zobaczenia. - założyłam swój płaszcz.
- Pa. - otworzyła dla mnie drzwi.

Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu Josha. Muszę z nim pogadać, żeby to jakoś zaaranżować.
- Cześć. - uśmiechnęłam się, kiedy się z nim witałam.
- No cześć, wejdź. - przesunął się, żebym mogła wejść.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.
- Chcesz coś do picia? - zaproponował.
- Nie, dziękuję. - usiadłam na kanapie.
- Więc o co chodzi? - zapytał i usiadł obok.
- Chodzi o to, że kupiłam dwa bilety na dzisiejszy mecz. - zaczęłam.
- Jak Ci się udało? - zdziwił się.
- Ledwo, ledwo. - zaśmiałam się.
- Chcesz iść z Justinem? - zapytał.
- Nie, nie znam się na piłce nożnej. Chcę, żebyś Ty z nim poszedł. - powiedziałam.

Opowiedziałam mu cały plan, czyli co ma zrobić. Zgodził się i powiedział, że się postara.

Mam nadzieję, że wszystko wypali.

***

- Kochanie, Josh po Ciebie przyjechał. - poinformowałam.
- Nie wiem o której wrócę, nie musisz na mnie czekać. - pocałował mnie w czoło.
- Dobrze. - kwinęłam głową.
- Do zobaczenia. - wyszedł z mieszkania.

No i zostałam sama.

Chciałam coś ugotować, ale nie umiem.
Chciałam popracować, ale zapomniałam dokumentów z firmy.
Chciałam obejrzeć telewizję, ale leciały same bzdury.
Nie chciało mi się sprzątać, ale wzięłam się za porządki.

Zaczęłam od kuchni, kończąc na łazience. Ominęłam pokój Justina bo nie wiem, czy nie będzie zły, że ruszałam jego rzeczy.

Byłam zadowolona z efektu końcowego. Zajęło mi to dwie godziny, ale przynajmniej będę miała spokój przez dłuższy czas.

Wróciłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Następnie weszłam na stronę "Netflix". Znalazłam jakiś serial, którego opis mnie zainteresował i włączyłam pierwszy odcinek. Położyłam się wygodnie łóżku i zaczęłam oglądać.

***
Justin

- Gdzie my jedziemy? - zapytałem bo zauważyłem, że Josh skręcił na złą ulicę.
- Nie mogę powiedzieć. - odpowiedział.
- Dlaczego? - zdziwiłem się.
- Chanlie. - wypowiedział imię mojej żony.
- Co z nią? - dopytywałem.
- Ma dla Ciebie niespodziankę, a ja jej pomagam. - wzruszył ramionami.
- I mi nie powiesz o co chodzi? - zapytałem.
- Nie mogę. - westchnął.

- Dlaczego tutaj przyjechaliśmy? Przecież nie mamy biletów. - westchnąłem. - Czekaj... mamy bilety? - podekscytowałem się.

Josh się zaśmiał i wyciągnął z kieszeni dwa bilety na mecz. Nie mogłem uwierzyć, że Chanlie udało się je zdobyć.

- No to idziemy. - skierowaliśmy się do wejścia.

Dwie godziny później...

- Wiedziałem, że wygramy. - powiedział pewnie Josh.
- Jasne. - zaśmiałem się.
- Chodź, odwiozę Cię.- poklepał mnie po ramieniu.

- Dobrze masz z tą Chanlie. - zaczął, kiedy siedzieliśmy już w aucie.
- Wiem. - przyznałem.
- Widać, że się kochacie. - wyznał.
- Ostatnio dobrze się nam układa. - stwierdziłem.
- Oby tak dalej. - uśmiechnął się.
- Oby. - pokiwałem głową.

Drzwi od mieszkania były zamknięte, więc wyciągnąłem kluczyki z kieszeni i sam je sobie otworzyłem.
Wszedłem do pokoju Chanlie i zobaczyłem jak śpi.
Nie chciałem jej budzić bo było już późno. Po cichu, zabrałem z łóżka jej laptopa, który był włączony. Szybko go wyłączyłem i odłożyłem na biurko.
Ściągnąłem z siebie ubrania, zostałem tylko w bokserkach i położyłem się obok Chanel. Zgasiłem lampkę nocną, która stała na małej szafce, przy łóżku.
- Hej. - szepnęła.
- Hej. - odpowiedziałem równie cicho.
- Jak było? - zapytała.
- Super, wygraliśmy. - odpowiedziałem.
- Cieszę się. - przyznała.
- Dziękuję skarbie. - przytuliłem ją. Teraz leżaliśmy bliżej siebie, na łyżeczki.
- Jesteś szczęśliwy? - zapytała nadal szepcząc.
- Z Tobą? Zawsze. - szepnąłem jej do ucha.
- Kocham Cię. - złapała moją rękę.
- Ja Ciebie też, kochanie.
- Chodźmy spać. - mruknęła.
- Dobranoc Pani Clark.
- Dobranoc Panie Clark.

Chcę zasypiać tylko przy niej.
Chcę się budzić i mieć ją w ramionach.

Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now