8.

21.8K 785 45
                                    

NIESPRAWDZONY

Chanlie

Dzisiaj ja i Justin wychodzimy na bankiet, na który zostaliśmy zaproszeni przez jego rodziców. Będzie pełno ludzi, którzy strasznie interesują się naszym małżeństwem, więc znowu będziemy musieli udawać. Nie mamy już z tym problemu bo robiliśmy to nie raz. Teraz, czyli z czasem, jest coraz łatwiej.

Motywem przewodnim jest czerń i biel. Ja postanowiłam ubrać się w ciemne barwy. Założyłam, więc czarną sukienkę, która sięgała mi do połowy uda, a Justin założył garnitur.

Stałam przed lustrem i się malowałam. Nagle Jus zapukał do drzwi i spytał czy może wejść. Wpuściłam go do środka i wróciłam do poprzedniej czynności. Ten popsikał się swoimi cudownymi perfumami i zaczął przyglądać się mojej twarzy, w lustrze. Potem zeskanował moje ciało.
- Pięknie wyglądasz. - szepnął mi do ucha, a przez moje ciało przeszedł dreszcz.
- Ty też niczego sobie. - uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. Teraz staliśmy twarzą w twarz.

Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja czekałam, aż mnie pocałuje.
Że co!? Nie pomyślałam tak.  Nie chce tego. Skarciłam się w myślach.

Zaczął podchodzić coraz bliżej, a ja się przestraszyłam. Spojrzałam na swoją rękę i udałam, że patrzę na zegarek.
- Zaraz się spóźnimy, jak nie wyjedziemy. - powiedziałam i szybko wyszłam z pomieszczenia.
Idiotka.
Na pewno zauważył, że nie mam zegarka. Co on sobie teraz o mnie pomyśli?

Założyłam czarne szpilki i swój płaszcz. Złapałam jeszcze torebkę i przewiesiłam ją sobie przez ramię.
- Jestem gotowa! - oznajmiłam.
- Ja też. - wyszedł z toalety i skierował do drzwi wyjściowych, w ogóle nie patrząc na mnie.

Pewnie też mu głupio.

Wyszłam z mieszkania zaraz po nim i poszłam prosto do wyjścia z bloku. Skierowałam się do garażu, a tam poczekałam na Justina bo nie wiedziałam czyim samochodem jedziemy.
- Możemy pojechać moim? - zapytał.
- Jasne. - odpowiedziałam i już chciałam otworzyć drzwi, ale mnie wyprzedził.
- Dziękuję Panie Clark. - uśmiechnęłam się.
- Proszę wsiadać Pani Clark. - nadal trzymał drzwi, a ja posłusznie wykonałam polecenie.

Sam szybko okrążył samochód i zajął miejsce kierowcy. Całe szczęście, że umie jeździć bo inaczej byśmy się spóźnili, a tak będziemy punktualnie.

Gdy już dotarliśmy na miejsce, Justin splótł nasze palce i udał się w stronę wejścia. Tam witało nas mnóstwo osób. Po jakimś czasie w końcu znaleźliśmy organizatorów.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się i przytuliłam się z mamą Justina.
No co? Jesteśmy ze sobą bardzo blisko.
Następnie podałam rękę Panu Clark, którą pocałował.
Fuj.
Nie znoszę, jak tak się mnie traktuje. Tak, czyli jakbym była jakąś królową.

- Dzień dobry pięknej Pani. - podszedł Pan Willson i ucałował moją prawą dłoń. Kolejny. Ma 35 lat, ale jest na ogół wyluzowany i całkiem przystojny.
- Dzień dobry. - kiwnęłam głową.
- Można prosić do tańca? - zapytał i wyciągnął rękę w moją stronę.
Spojrzałam na Justina, chyba ten pomysł mu się nie spodobał. Cóż mi też nie, bo nie umiem tańczyć.
- Jestem łamagą i nie umiem. - zaśmiałam się, a mój mąż również.
- Mi to nie przeszkadza. Mogę dać kilka lekcji. - uśmiechnął się zadziornie.
- Może później skorzystam. - odpowiedziałam, a ten zabrał dłoń.
- Później nie odpuszczę. - podniósł wskazujący palec w górę i się zaśmiał.

- Masz wielbiciela. - spojrzał na mnie.
- Czyżby zazdrosny? - spojrzałam mu w oczy.
- Nie. - odpowiedział bez wahania.
- Już bo uwierzę. - przewróciłam oczami.
- Zatańczymy? - złapał mnie za rękę.
- Wiesz, że nie umiem. - mruknęłam.
- Twój kochany mąż Cię nauczy. - zaśmiał się i pociągnął mnie w stronę parkietu. Muzyka zmieniła się na wolny kawałek. Świetnie.
Pokierował mnie jak mam położyć swoje ręce. Swoją dłonią objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie.
- Może poczekamy na szybszą piosenkę? - zaproponowałam.
- Ta jest idealna. - odpowiedział i zaczął poruszać się w rytm muzyki, a ja starałam się robić to co on.
- Myślisz, że jestem zazdrosny? - zapytał po chwili.
- Tak. - odpowiedziałam szybko.
- Masz w stu procentach rację. - szepnął mi do ucha, a ja poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Nie wiedziałam jak mam zareagować.
- Nie lubię, kiedy zbliża się do Ciebie inny facet. Tylko ja mogę być tak blisko Ciebie. To ja będę jedynym mężczyzną, z którym dzisiaj zatańczysz. Chcę być tym jedynym. - przyznał również szepcząc, a ja zaniemówiłam.
- W takim razie, to ja będę jedyną kobietą z którą dzisiaj zatańczysz. Żadnej innej. - odpowiedziałam cicho.
- Nie chcę innej. - wypowiedział te słowa, a bicie mojego serca przyśpieszyło.

Tak jak powiedzieliśmy, tak się stało. Zbliża się koniec bankietu, a my cały czas byliśmy razem. Ja tańczyłam tylko z nim, a on tylko ze mną.
Nie mam pojęcia co się z nami dzieje, ale podoba mi się to.
- Można teraz prosić? - podszedł Willson. Już chciałam coś odpowiedzieć, ale Justin był szybszy.
- Właściwie to my już wracamy do domu. - oznajmił.
- A co z naszym tańcem Chanel? - zapytał.
- Może następnym razem. - uśmiechnęłam się pocieszająco, a ten odszedł zrezygnowany.
W głębi duszy cieszyłam się, że nie musiałam z nim tańczyć. Nienawidzę ludzi po pijaku, a on był już nieźle narąbany.
- Chodźmy się pożegnać. - pociągnął mnie za rękę w stronę państwa Clark.
- My już wracamy. - poinformował.
- Jak się bawiliście? - zapytała mama Justina.
- Naprawdę dobrze. - odpowiedziałam.
- Cieszę się.  - uśmiechnęła się. - To do jutra. - dodała i mnie przytuliła. Potem pożegnała się z synem, a ja z jej mężem.

Droga do domu minęła nam w ciszy. Nie należała do tych niezręcznych. Wręcz przeciwnie, było całkiem przyjemnie.

Weszliśmy do domu. Ściągnęłam płaszcz i buty, a następnie zostałam delikatnie popchnięta na ścianę. Zdezorientowana spojrzałam na Justina, który mi się przyglądał i napierał na moje ciało. Wpił się w moje usta i położył swoje ręce na moim tyłku. Ja nie pozostałam mu dłużna i oddałam mu pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam. Musiało mu się spodobać bo wydał z siebie cichy pomruk.
Zaczęliśmy się obściskiwać.
Z sekundy na sekundę robiło się coraz bardziej namiętnie.
Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli, a on ściągnął ze mnie sukienkę.

Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now