Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)

By JustChanlie

731K 23.4K 1.7K

- Czyli moje zdanie się nie liczy? - spojrzałam na swoich rodziców. - W tym momencie nie. - odpowiedział be... More

Prolog
1.
2.
4.
5.
Zwiastun
6.
7.
8.
okładka
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
Nominacja
16.
17.
18.
19.
20.
Prośba
21.
22.
23.
24.
Konkurs
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
Epilog

3.

26.8K 850 46
By JustChanlie

Chanlie

- Ile mam czasu? - zapytałam lekko wkurzona.
- Niecałą godzinę. - spojrzał na zegarek w telefonie.
- Nie mogłeś mnie szybciej obudzić!?
- To tylko spotkanie z rodzicami. Można się spóźnić. - zaczął mnie naśladować.
- Wyjdź! - rzuciłam w niego poduszką.
- Jak będę chciał. - wzruszył ramionami i położył się obok mnie.
- Justin nie wygłupiaj się. - spojrzałam na niego.
- Przeszkadza ci moja obecność? Możesz się przebrać tutaj. - uśmiechnął się zadziornie.
- To ty zostajesz tutaj, a ja idę do łazienki. - wytknęłam mu język.

Gdy chciałam wstać z łóżka to Justin mnie powstrzymał. Złapał mnie w talii, a potem zawisł nade mną podtrzymując się rękoma.
Nie powiem, podoba mi się to.

Co się ze mną dzieje?

Justin

Wisiałem tak nad nią i przyglądałem się jej reakcji. Jej oczy pociemniały i były skupione na mojej twarzy.
Nie czekałem długo i po prostu ją pocałowałem. Widać, że jest w szoku bo nie odwzajemniła pocałunku, zrobiła to dopiero po chwili i mocniej przyciągnęła mnie do siebie. Tak naprawdę to nie wiem co my wyprawiamy... Przez cały rok naszego małżeństwa trzymaliśmy się na odległość, a teraz nie mogę się jej oprzeć.
- Justin! - odepchnęła mnie.
- Co? - spojrzałem zdezorientowany.
- Spóźnimy się. - chciała szybko wstać z łóżka, ale jej noga zaplątała się w kołdrę i się przewróciła.
- Nic ci nie jest? - wybuchnąłem śmiechem.
- Jasne, śmiej się. Ja sobie posiedzę. - powiedziała sarkastycznie. Zrozumiałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę, dzięki czemu pomogłem jej wstać z podłogi.
- Dzięki. - mruknęła i poszła do garderoby.

Chanlie

Stałam w łazience przy lustrze i wykonywałam delikatny makijaż w samej bieliźnie. Okej, mogłam najpierw się ubrać, ale bez makijażu nie wyjdę. Nagle drzwi od łazienki się otworzyły...
- Co jest!? - wydarłam się.

Ten facet działa mi już na nerwy.

- Przyszedłem się popsikać perfumami. - zaśmiał się i uniósł ręce w geście obronnym.
- Nie mogłeś poczekać? - założyłam szybko szlafrok bo nie mogłam znieść jego wzroku na moich piersiach.
- Mogłem. - wzruszył ramionami i podszedł do szafki z jego rzeczami.
- Proszę wyjdź już. - poprosiłam desperacko.
- Dlaczego tak się stresujesz? - podszedł bliżej mnie.
- Ponieważ mamy spotkanie z naszymi rodzicami. Moja matka czepia się wszystkiego, trzeba wyglądać i zachowywać się przy niej idealnie. Mój ojciec też jest perfekcjonistą, a twój myśli o interesach i o niczym innym. Tylko twoja mama jest normalna. - powiedziałam szybko.
- Hej, nie będzie źle. - przytulił mnie.
- Tyle, że zawsze jest źle i zawsze czegoś od nas chcą.
- Damy radę. - puścił do mnie oczko.

2 godziny później

- Już jesteście. - zawołał ojciec.
- Przepraszamy za spóźnienie, ale lekko zaspaliśmy po wczorajszych zabawach. - zaśmiał się Justin.

Chwila ! Co on wygaduje? Co rodzice sobie pomyślą? W sumie nic bo wiedzą na jakiej zasadzie funkcjonuje nasze małżeństwo. Zbytnio się nie przejęłam, dopóki nie spojrzałam na inne osoby siedzące przy naszym stoliku...

- Nic się nie stało. - uśmiechnął się najstarszy z troje mężczyzn, których nie znałam.
- Och przepraszamy. Nie przedstawiliśmy się. - wstał najniższy z mężczyzn.
- Jesteśmy właścicielami sieci hotelów "Dream" w Hiszpanii.
No nieźle. Rodzice znowu decydują za nas. My odmówiliśmy Hiszpanom, a oni i tak zaaranżowali spotkanie.
- Pewnie spotkanie dotyczy odkupienia naszego hotelu. - domyślałam się.
- Nie, mamy inny pomysł. Chcielibyśmy o nim opowiedzieć, jeśli można.
- Nic nie obiecujemy. - odpowiedział Justin.
- Proszę dać szansę. - poprosił jeden z nich.
- Czekamy na przedstawienie propozycji. - lekko się uśmiechnęłam.
- Chcemy... - I wtedy się zaczęło. Tym razem chcą połączyć nasze hotele w Madrycie. Twierdzą, że to zrobi nam dobrą reklamę bo oni prowadzą swoją działalność już sporo lat i są bardziej rozpoznawalni. Moim zdaniem możemy to osiągnąć w krótszym czasie od nich i bez niczyjej pomocy, ale to tylko moje zdanie, a wszystko muszę obgadać z Justinem.
- To świetny pomysł. - wtrącił się mój teść.
- Nie jesteśmy przekonani. - odpowiedział Justin.
- Może przylecicie do Hiszpanii i obejrzyjcie hotel? - zaproponowała moja matka.
- To jest nasza firma i my decydujemy. - spojrzałam na nią znacząco.
- W sumie to dobry pomysł. - wzruszył ramionami Justin. No dzięki.
- Możemy o tym jeszcze porozmawiać sam na sam? - skierowałam słowa do męża.
- Oczywiście macie państwo czas na przemyślenie. - wtrącił się Pan Gubin.
- Porozmawiamy jeszcze o tym z żoną i się odezwiemy, ale teraz bardzo się śpieszymy. - odpowiedział za nas oboje.
- Rozumiemy, będziemy w kontakcie.

Szłam do samochodu za Justinem. Nie mogę przestać myśleć dlaczego tak powiedział przy rodzicach i tych hiszpanach.

- Justin? - zapytałam niepewnie.
- Tak? - zatrzymał się.
- Dlaczego tak powiedziałeś przy stoliku? - spojrzałam na niego.
- Chciałem odegrać się na moim tacie. - wzruszył ramionami.
- W sensie? - nie rozumiałam.
- Ostatnio bardzo się z nim kłócę, a on nie chce żeby mnie i ciebie coś łączyło, bo boi się, że nie weźmiemy rozwodu.
- No teraz rozumiem, ale następnym razem się mną nie wysługuj. - puściłam mu oczko i weszłam do samochodu.
- Jesteś na mnie zła? - wsiadł do samochodu.
- Nie, ale mogłeś powiedzieć. - spojrzałam w jego oczy.
- Przepraszam.
- To ja robię aferę z byle czego. - przewróciłam oczami, bo serio nie mam się o co przyczepić.
- Co chcesz robić? - chyba chciał skończyć tą dziwną rozmowę.
- Nie jedziemy do domu? - zdziwiłam się. Czy on znowu chce gdzieś wychodzić?
- Nie musimy. - uśmiechnął się zadziornie.
- To co? Zakupy! - krzyknęłam.
- Znowu? - zaskomlał.
- Chciałeś gdzieś jechać to teraz nie marudź. - zachichotałam.
- To kierunek centrum. - odpalił auto.

Nie pomyślałabym, że zakupy z Justinem mogą być takie fajne. Potrafi doradzić, jak mało kto i ma dobry gust. Po dłuższym czasie miał już dość, tak samo jak ja, dlatego skończyliśmy zakupy.

- Jak kobiety mogą kupować tyle ubrań? - spojrzał na moje reklamówki.
- Odezwał się ten co ma kolekcje krawatów, których nigdy nie ubierze.
- Też nie wiem po co mi one. - wzruszył ramionami.
- Chcesz ponieść moje torby? - spojrzałam na moje obładowane ręce.
- Jasne, skoro nalegasz. - wziął ode mnie torby.
- Idziemy coś zjeść? - zapytałam, bo strasznie zgłodniałam.
- Ok, tylko odniosę zakupy do samochodu. Poczekasz tutaj?
- Dobrze. - usiadłam na ławce.
- Zaraz będę. - uśmiechnął się i skierował się do wyjścia.

Te jego zaraz trwało tak długo, że zaczęłam się nudzić. Podeszłam do najbliższej wystawy i moją uwagę zwrócił piękny naszyjnik z diamentem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nawet nie zauważyłam kiedy przyszedł Justin, który zaczął się ze mnie śmiać.
- Aż tak ci się podoba?
- Jest cudowny. - odpowiedziałam bez wahania.
- To kup go. - wzruszył ramionami.
- Może kiedyś. Teraz jestem głodna. - zaśmiałam się i poszłam w kierunku KFC.
Ostatnio często jem w takich knajpkach.

Continue Reading

You'll Also Like

72.1K 3.9K 34
Abigail wraca do miasta i zamieszkuje pięć domów dalej od Ezekiela. Ezekiela, który ma narzeczoną i zaczyna układać sobie życie. Kobieta nie chce mie...
32.1K 1.4K 82
Ona .... Młoda, piękna 22-letnia dziewczyna odbierana przez swoich bliskich jako delikatna, potrzebująca ochrony i nieradząca sobie. Wychowana pod kl...
320K 21.4K 40
Po moich policzkach spływały łzy. Nienawidziłam siebie za to co zrobiłam. Przecież ja go kocham. Wtuliłam się mocniej w poduszkę, a po chwili usłysza...
401K 11.2K 41
Abigail Williams to dziewczyna wychowana przez toksycznych rodziców. Po jednej z kłótni wyprowadza się do przyjaciółki, lecz jej matka zaręcza się i...