Jestem kim jestem, i nic tego...

By Claudy7

22K 843 113

Mlody bog pilki noznej, przez miliony uwazany za playboya. Mieszkaniec najdrozszej dzielnicy Hiszpani. Wlasci... More

1.Bez niej ranek nie wygląda tak kolorowo
2. Na pozór zwykła przejażdżka
3. Trening
4. Jeśli chodzi o nią, cena nie gra roli.
5." Płacz jest częścią życia.."
6. Przy blasku świec
7. Gdy wraca ona, wracam i ja..
8. "Skoro Bog nie zadowolil wszystkich, jak ja mam to osiągnąć?"
9.
10.
11.
12.
13. Rihanna "Stay" ft. Mikky Ekko
14. " Przez Cristiano musiałam kilka razy poprawiać makijaż"
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21
22.
23. "Ten stadion to serce Madrytu, a ja siedzę w jego centrum."
24. Mecz.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
50.
51.
52.
53.
54
55.
56. - KONIEC

49.

107 9 5
By Claudy7

Żwawym krokiem przechodzę przez stadion skutecznie omijając watahy hien. Czasem znajomość skrótów na serio się przydaje. Dzięki temu na boisko dotarłem w nie całe 3 minuty.

Truchtem wychodzę z tunelu witany oklaskami. Ręką wykonuję gest jakbym dociskal coś do ziemi, czyli moje słynne ucuszenie publiczności.
Niech Madridistas lepiej się zajmą meczem, a nie mną.

Idąc w kierunku ławki rezerwowych spoglądam na telebim z czasem i wynikiem. 5-2! No nie źle! Do końca podstawowego czasu jeszcze 5 minut. Zerkam szybko na boisko. Na pierwszy rzut oka nasi wydają się być wypoczeci jak po wakacjach a Osasuna ledwo truchta! Genialnie! Chyba jedyny plus dzisiejszego dnia, który i tak zaczął się fatalnie. Czy można ogłosić upadek "wielkiego" Cristiano Ronaldo? Szczerze nie mam pojęcia. Piłkarsko nic mi nie brakuje, ale jako partner, syn, ojciec czy nawet przyjaciel jestem beznadziejny.

Podchodzę do Zidanea i klepiąc go krzyczę w kierunku drużyny:
- Dalej! Na prawo! - trener jakby czytał mi w myślach pokazuje gest, który ma oznaczać że właśnie po prawej zrobi się pusto.

- Jak się czujesz? - pyta po cichu Francuz zakrywajac swoje usta dłonią by nikt nie wyczytał z ich ruchu co mówi.

- Lepiej, niż wygladam. - odpowiadam z usmieszkiem stosując taktykę zakrytych warg. Jeszcze raz podskakuje w miejscu by rozgrzać trochę zastałe mięśnie i zagrzac kolegów do walki i udaje się do niegrajacych piłkarzy Los Blancos.
Nastepnie siadam na ławce obok zmienionego już Kroosa.

- Zajebiscie dużo Cię ominęło. Marcelo wstrzelil się drugi raz z woleja a Asensio z karniaka..

- O nie! - zaczynam z ironia. - Zabierze mi tytuł Penaldo! - po tym zaczynam się śmiać jak to mam w zwyczaju robić z siebie.

- A tak w ogóle, bo nie zacząłem od najważniejszego.. Jak.. - W tym momencie przerywa mu głos komendatora.

ZMIANA W DRUŻYNIE KRÓLEWSKICH. SCHODZI MAR.. - gościu podpuszcza kibiców.

- celo!! - publiczność dokancza.

NA JEGO MIEJSCE WCHODZI FÁBIO..

- COENTRÃO!!

Od razu po tym zmieniony Brazylijczyk z rozpędu chwyta bidon z piciem i podbiega w moją i Toniego stronę.

- Ron!..opsrancu mój! Ja się czujesz? - mówi całkiem zdyszany zmieniając klubowa koszulkę na czystą i siadając obok nas, zakładając nogę na nogę i opierając je o oparcie jednego z siedzeń przed nami. Muszę przyznać że siedzenie w drugim rzędzie ma swoje plusy. Oparcie na nogi i jesteś zakryty przed kamerami.. no dobra tylko kawałek. Ale i tak się liczy!

- Właśnie o to miałem pytać. - Kroos uśmiecha się zadziornie drapiac się po podbródku.

- Dobrze. Normalnie. - odpowiadam masując z nudów kolano.

- Stop. Możesz mniej szczegółowo? Bo nie mogę przyswoić tylu informacji na raz. - Swój wywód zaczyna Marcelo. Weźcie go ode mnie, błagam.

- O Boże.. . Tylko pozszywali mi kilka dziur i opatrzyli nogę. To tylko wyglądało tak strasznie. - Założyli mi wielgasne usztywnienie na kostkę.. Jak mam się czuć?! Pomyśl chłopie! Połowa treningów mnie ominie!

- Wiesz.. Jak ty to mówisz to na serio nie wiadomo czy to prawda.

- Karolina go tam w tym gabineciku przebadala na pewno dobrze.. - Vieira zaczął się śmiać a za nim Vazquez i reszta ławki. W tym ja.

- Ktoś z zewnątrz zaczął już plotkowac? - pytam z lekkim zdezorientowaniem w głosie. Toni i Marcelo patrzą na mnie tylko pytajaco. - Ogar chłopaki. - zakrywam usta reka. - W sensie o mnie i o Karoli. Przyjechaliśmy razem pod Bernabeu i do tego akcja na boisku..

- Nie dalo się nie zauważyć że sie do ciebie klei. Normalnie jak Marcelo do każdej żywej istoty. - Niemiec stapa po cienkim lodzie.

- Co?! Jeszcze raz.. wy razem przyjechaliscie?! Przecież masz zupełnie nie po drodze! - zaczyna się unosić. - Chyba że wy.. nie.. to nie możliwe.. prawda?! - Czy on na serio myśli że się z nią przespalem? Jeżeli mnie dobrze zna to powinienen wiedzieć, że.. byłbym do tego zdolny. No dobra. Ma mnie.

- Nie no coś ty. Byłem w totalnej rozsypce. Nie szukam w seksie pocieszenia.

- Rozumiem. - zaczyna się śmiać. - To ma być dla ciebie przyjemność. - prycha i chowa twarz w rękach.

- Wiesz.. wszystko co potrzebne do przetrwania ludzkiego gatunku jest przyjemne. - kwituję klepiąc kolegów. - Jak myślisz? Dlaczego tak dużo jemy?

Odwracam się w kierunku boiska i widzę kamerę wycelowaną prosto na mnie. Los Blancos tracą piłkę dokładnie w tak dziecinny sposób, jak to ja czasami mam w zwyczaju robić. Gorsze momenty z mojej gry zaczynają mi się przypominać a ja staje się trochę nerwowy.

Wstaję z siedzenia i zaczynam powoli wystukiwac jakiś rytm ręką o oparcie kolegi. Nogi zaczynają mi się trzasc i zaczynam czuć, jak krew odpływa mi z policzków. Nagle rytm zaczyna przypominać znana mi już melodie.. chyba mam pewien pomysł..  Niech myślą że jestem mega pewny siebie.

Otwieram usta i zaczynam śpiewać w kierunku Marcelo, kątem oka dyskretnie spoglądając w stronę kamery i tańcząc mieszając chyba wszystkie istniejące style tańca:

Och, och, oooch, och
Och, och, oooch, och
I can't remem­ber to for­get you
Och, och, oooch, och
Och, och, oooch, och
I keep for­get­ting I sho­uld let you go- Marcelo postanawia do mnie dołączyć i robi to w stylu musicalowym.

But when you look at me, the only memory,
Is us kis­sing in the moon­li­ght
Och, och, oooch, och, Och, och, oooch, och
I can't remem­ber to for­get you! - śpiewamy do siebie ze łzami w oczach. Nie sądziłem że to wyjdzie tak zajebiscie śmiesznie. Już nie mogę doczekać się tych memow.

Oczywiście nie brzmi to profesjonalnie, bo umówmy się, nie umiem śpiewać. Przypomina to bardziej.. no po prostu mnie śpiewającego! A jeszcze te góry przy tym "och, och, oooch, och" brzmią jak zdarta płyta. Ja jak i cała ławka śmiejemy się do płaczu z tego.. czegoś. Cały talent muzyczny zagarnela moja siostra.

- Nawet włosy faluja Ci się jak Shakirze! - krzyczy Bale.

- Zamierzony efekt. - śmiejemy się przy okazji zucajac co raz to glupszymi zartami i podspiewujac refren " Can't remember to forget you".

Żarty zartami, a tu.. Koniec meczu! Po gwizdku wszyscy jak dzikie zwierzęta wybiegają z ławki i rzucają się na wygraną jedenastkę. No może wszyscy z wyjątkiem mnie, bo jednak to usztywnienie trochę mnie ogranicza. Gareth znajduje na to rozwiązanie i bierze mnie.. Na barana! Podbiega z 80 kilowym obciążeniem do kolegów i stawia mnie na ziemi, a bardziej ja sam zeskakuje.

Komentator wczytuje końcowy wynik spotkania:

REAL MADRID 5 - 2 OSASUNA PEMPELUNA!!

Od razu po tym wykonuję swój wyskok nie patrząc już na tą pieprzoną nogę i z połową stadionu krzyczę:
- Siiiiiiiiiiiiiii!

Jak zwykle Vieira zaczyna mnie paradiowac i układa usta jakby chciał krzyknąć to co ja. Klepię go tylko po ramieniu i zaczynam gratulowac ekipie.

Kiedy większość rozchodzi się już do szatni ja chwytam za zuzytą piłkę i odbijam nią zdrową nogą. Delikatnym truchtem przebiegam z nią obok stopy przez połowę boiska. Gdy zbliżam się do odchodzącego sędziego macham nogą nad piłka stosując zwod i nagle przyspieszam , jakbym się z nim kiwal. Łysy arbiter patrzy na mnie jak na debila , a ja tylko śmieje się głupio sam do siebie. Fizycznie mnie trochę boli.. ale kocham to. Kocham rywalizację. A co do bólu.. nie miałem takiego dnia w karierze, żeby coś mnie nie bolało. Serio. Czy to wakacje, czy środek sezonu.. zawsze jest tak samo. Ale uwielbiam to.

- Cześć Cristiano.. mam małą prośbę.. . - Sergio Leon z Osassuny niepewnie podchodzi do mnie i podaje mi rękę na przywitanie.

- Hej. Wal. - odpowiadam uśmiechając się, by atmosfera trochę się rozluźniła. To że wygrałem co wygrałem w życiu nie czyni ze mnie jakiegoś boga, żeby ludzie, a w szczególności koledzy po fachu, odnosili się to mnie z takim respektem i strachem w głosie.

- Chciałem się zapytać, czy nie wymieniłbyś się ze mną koszulkami. - teraz właśnie dotarło do mnie, że od meczu się nie przebrałem. W tym czasie mężczyzna łapie swoją od spodu by ją zdjąć.

- Okej. Nie ma sprawy. - odpowiadam unosząc lekko ramiona. - Tylko pójdę swoją trochę przeprać. - wskazuję na dość małą plamę krwi na białym kitlu. - Bo rozumiem że chcesz taką śmierdzącą, meczową! - zaczynamy się śmiać. To oczywiste,że taką chce, bo taką nieśmiganą może sobie równie dobrze w sklepie kupić. Ja na boisku wymieniam się tylko na takie używane.

- Tylko to czerwone wymyj.. reszty broń Boże! - zaczyna się śmiać opierając rękę o moje ramie. Ja odwzajemniam zachowanie i odchodzę ze swoją piłką u boku.

Z powodu jakiegoś niewyjasnionego przypływu eudorfin podbijam footballowke lekko do góry i kopie ją w kierunku Ali na trybunie. Ze było to trochę daleko nie leci dokładnie tak jakbym chciał i trafia w tył głowy Janusza. Od razu prycham śmiechem. Gdybym nie zakryl ręką ust, pewnie bym się oplul.

Po spojrzeniu liniowego widzę że chętnie by mnie za to ukarał, więc utykajac szybko ewakułuję się z boiska. Przy tunelu dostrzegam Marcelo udzielajacego wywiadu dla jakiejś telewizji. Podchodzę trochę bliżej i nie zatrzymujac sie ciągnę go za płatek ucha oraz przejeżdżam dłonią po jego włosach. Zaskoczona moim zachowaniem blondi prezenterka wytrzeszcza oczy w moją stronę a ja tylko puszczam jej oczko. Musi być nowa w branży sportowej, skoro nie wie co odwalam gdy po meczu mam dobry humor.

Idąc w kierunku tunelu zatrzymuję się na chwileczkę przy bocznej trybunie.

- Cris! Cristiano! Crisztiano! - słyszę krzyk jakiejś kobiety.. mówi po portugalsku.. pewnie to przykuło moją uwagę.

- Zaraz wrócę! - odpowiadam odpychany przez dwuch gości z ochrony. - Dam Ci koszulkę z rozgrzewki, bo właśnie obiecałem tą komuś. Przyniosę Ci inną. Zgoda? - pytam przepychając się z napakowanymi, umundurowanymi gościami

- Na prawdę?! Mam czekać?!

- Tak.. przyniosę ją. - obiecuję kobiecie.

Po chwili ponownie wychodzę z tunelu, tym razem już przebrany w czysty komplet i z treningową koszulką zwiniętą w kostkę. Wspinam się na niską barierkę i podaję tej samej kobiecie zawiniątko.

- Dziękuję! - mówi ze łzami w oczach. Ja przybliżam swoją twarz do jej i najpierw ja, a potem ona całuje mnie w policzek. - Dziękuję!! - powtarza, gdy widzi, że odchodzę, ściągany przez eskortę.

- Na prawdę nie ma za co. - odpowiadam będąc już kawałek oddalony od niej i machając w jej kierunku, jak i innych kibiców, siedzących w jej pobliżu.

***********

Ten rozdział dedykuję mojej kochanej i niezastąpionej komar02
Za to że po prostu jesteś zawsze przy mnie, czy tego potrzebuje, czy nie.. . Umiesz mnie pocieszyć, wysłuchać i wesprzeć. Czuję, jakbym znała cie conajmniej od moich narodzin i dzień dłużej. Mam nadzieję, za nasza przyjaźń przetrwa wieki.. i jeszcze dłużej ❤

Chciałabym też wspomnieć o lily_rose_emi, która ciągłymi gwiazdkami i komentarzami wspiera mnie w pisaniu. To między innymi dla niej pisze.. no i przede wszystkim dla siebie. Tobie też dziękuję za to, że po prostu jesteś!

Continue Reading

You'll Also Like

18.8M 564K 41
Co, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdu...
2.6M 16.1K 5
❝ Wszystko co przynosi rozkosz jest moralne ❞ ⚠ SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC ⚠
9.1M 189 1
Mam na imię Madeline. Jestem córką milionera. Mam chłopaka, popularność, a moje życie jest idealne. Do czasu kiedy mój ojciec zatrudnia dla mnie ochr...
28.3K 2.7K 45
Tuż przed Grand Prix Final umiera matka Kasahary Takumi'ego. Programem 27-latka była Euforia, która na skutek wstrząsającego wydarzenia, zamieniła si...