Hereditatem |d.m

By WrittenBySilene

46.8K 2.7K 396

Hereditatem (łac.) - dziedzictwo Silene jest dziedziczką założycieli Hogwartu, której zadaniem jest pomoc w o... More

Prolog
I
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
XIX
XX
XXI
XXII
XXIII
XXIV
XXV
XXVI
XXVII
XXVIII
XXIX
XXX
XXXI
XXXII
XXXIII
XXXIV
XXXV
XXXVI
XXXVII
XXXVIII
XXXIX
XL

II

2.8K 129 7
By WrittenBySilene

Blaise

Chwilę po tym jak podałem Silene eliksir słodkiego snu, wywar zadziałał a ona zasnęła. Przetarłem lekko oczy i rozejrzałem się po pokoju. Zobaczyłem uchylony kufer i zajrzałem do środka. Był oczywiście powiększony zaklęciem, połowę jego zawartości zajmowały książki. Zarówno opasłe tomy ksiąg z zaklęciami, jak i mugolskie krótkie romanse lub książki fantasy. Uśmiechnąłem się pod nosem. No tak. To by nie była ona, gdyby nie wzięła do Hogwartu połowy swojej domowej biblioteki. 

Rozejrzałem się po pokoju i spakowałem kosmetyki, przygotowane przez nią na toaletce do kufra. W końcu już jutro wyjeżdżamy. Do spakowania została tylko jej różdżka. Wyciągnąłem dłoń w kierunku magicznego przedmiotu, lecz nagle usłyszałem donośne miauknięcie za sobą. Odwróciłem się, a za mną stał kot z zielono-niebieskimi oczami i szarym połyskującym futerkiem. Syknął.

- Nie wierzę - jęknąłem.

Mogę śmiało powiedzieć, że ten kot mnie nienawidzi. Odkąd pojawił się w naszym domu (czyli jakieś 9 lat temu, gdy Silene szła do Beauxbatons) zawsze robił wszystko żeby utrudnić mi życie. Postanowiłem zignorować tego irytującego łapacza kurzu i po prostu wziąć różdżkę. Gdy tylko dotknąłem kawałka drewna, kot rzucił się do ataku, wydając przy tym przeraźliwy odgłos.

- No dobra, już dobrze, wystarczy! Możesz mnie już zostawić - powiedziałem odkładając przedmiot na swoje miejsce i zrzucając z siebie kota.

Radzę wam zapamiętać, jeśli kot was ostrzega, że chce zaatakować to dajcie sobie spokój. Jeżeli natraficie tak jak ja na osobnika z ADHD, który za punkt honoru obrał sobie bronienie rzeczy mojej siostry, to macie przesrane. Futrzak spojrzał się na mnie spod byka, prychnął i ułożył się wygodnie na kanapie. Usłyszałem skrzypienie podłogi. Odwróciłem się w kierunku drzwi i zobaczyłem Malfoy'a, którego najwyraźniej cała ta sytuacja bawiła. Opierał się  jakby nigdy nic o framugę drzwi.

 - Serio, nie możesz poradzić sobie z kotem? - zapytał powstrzymując się od śmiechu.

- To nie kot. To pomiot szatana.

- Tak, oczywiście. Ma charakterek po pani?

- A żebyś wiedział - powiedziałem wstając z podłogi i podchodząc do blondyna - Jeśli mogę wiedzieć to czemu przyszedłeś do pokoju mojej siostry? - zapytałem podnosząc sugestywnie brew.

- Są jeszcze inne osoby w domu, jeśli chciałbyś wiedzieć, Diable. Twoi rodzice powiedzieli mi, że tu jesteś. Co jej jest? - zapytał marszcząc brwi i skinął głową w kierunku Silene.

Westchnąłem.

- To temat na rozmowę przy czymś mocniejszym - powiedziałem udając się w kierunku drzwi.

***

- Więc, o co chodzi? - zapytał blondyn, rozsiadając się na czarnej, skórzanej kanapie.

Odwróciłem się do niego, podając szklankę do połowy wypełnioną Ognistą. Sam wziąłem swojego drinka i usiadłem na fotelu, naprzeciw kanapy.

- Wiesz, moi rodzice są potomkami założycieli Hogwartu. Matka Roweny i Godryka, a ojciec Helgi i Salazara. Tym samym ja i Silene jesteśmy spokrewnieni z nimi.

- Czyli jak wszystkie rody czystej krwi.

- Tak, tylko co jakieś pokolenie zdarza się, że ich potomkowie mają.... Są po prostu wyjątkowi. Takim przypadkiem jest właśnie Silene. Gdy się tylko urodziła rodzice dowiedzieli się o przepowiedni, według której ona i Potter mają pokonać Czarnego Pana. Jedno z nich musi zginąć. Sęk w tym, że jej rodzice i najbliższe otoczenie to śmierciożercy, a ona może albo zbawić, albo doprowadzić do zniszczenia świata.

- Czarny Pan o niej wie?

- Nie, od urodzenia miała na sobie zaklęcie tłumiące jej umiejętności, plus do jedenastego roku życia była praktycznie cały czas we Francji. Ale zaklęcie przestało działać czego dowodem jest to, że miałam milutką pogawędkę z duchami, więc jej umiejętności będą działały. Voldemort prędzej czy później będzie chciał ją mieć w swoich szeregach - głos mi się załamał.

Piliśmy w milczeniu wysoko procentowy trunek. Czułem, jakby wypalał on całą gorycz w gardle. Malfoy zaczął się przyglądać swojej szklance. Zastanawiał się nad czymś. Przetarłem twarz dłonią. Całe 15 lat ukrywania jej będzie na nic tylko przez to, że jest jakąś dziedziczką. Voldemort będzie chciał zrobić z niej żywą maszynę do zabijania. Blondyn zmarszczył brwi.

- Wiadomo coś, o tych jej mocach czy innym gównie? - odezwał się po chwili Draco.

Zastanowiłem się chwilę i przypomniałem sobie, co kiedyś mówili rodzice, gdy myśleli że nikogo nie ma w pobliżu.

-Nie za wiele. Mama mówiła kiedyś, że każdy znany dziedzic miał inną moc. Jedni potrafili wytwarzać tarcze chroniącą przed wszystkimi zaklęciami, inni nie potrzebowali różdżki do używania magii, jeszcze inni władali żywiołami - powiedziałem.

Przeszedł mnie dreszcz na myśl, gdyby Silene mogłaby mieć je wszystkie na raz. Czarny Pan mógłby przy pomocy szantażu wykorzystać jej "talent" do wymordowania mugolaków i podporządkowania sobie zarówno świata czarodziei, jak i mugoli. W końcu ma w sobie coś z cholernej Gryfonki i nie pozwoli nikogo skrzywdzić.

- Mogę u ciebie zostać? - zapytał platynowłosy.

- Jasne - powiedziałem - Znikacz! - zawołałem

Po chwili rozległ się głuchy trzask i koło moich nóg pojawił się skrzat domowy, ubrany w dużą, starą poszewkę i dwie różne skarpetki z kolorowymi wzorkami.

- W czym mogę służyć paniczowi? - zapytał skrzat piskliwym głosem.

- Zaprowadź mojego gościa do sypialni.

- Tak jest, sir. Paniczu, za mną proszę - powiedział skrzat i wyprowadził młodego Malfoya.

Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły, rzuciłem się na łóżko. Nie pofatygowałem się nawet, aby zmienić ubrania tylko zasnąłem.

***

Silene

- Silene Brie Zabini, masz natychmiast wstać! - usłyszałam krzyk mojej matki.

- Już idę! - odkrzyknęłam i sturlałam się z łóżka.

Jęknęłam niezadowolona, gdy wylądowałam na podłodze. Spojrzałam na godzinę, która widniała na zegarze. Była dopiero 8:30, więc do odjazdu pociągu pozostały ponad dwie godziny. Poderwałam się w stronę toaletki, żeby dopakować kosmetyki, lecz ku mojemu zdziwieniu wszystko było już spakowane. Spojrzałam w lustro i rozważałam przez chwilę możliwość pomalowania się przed śniadaniem. Odrzuciłam jednak tą myśl. Przecież będzie tam tylko moja rodzina. Zarzuciłam na siebie szlafrok, wsunęłam bose stopy w kapcie i wyszłam z pokoju. Po drodze spotkałam Dodger'a i razem z nim poszłam na śniadanie. Zbiegłam po szerokich schodach i wpadłam do jadalni potykając się o dywan.

- Dzień doobr... - urwałam kiedy oprócz Blaise'a i taty przy długim, mahoniowym stole zauważyłam młodego Malofoy'a - ...y.

- Co tak długo? - skarciła mnie mama, lecz po chwili uśmiechnęła się dobrotliwie kładąc jednocześnie półmisek z jajecznicą na stole.

Pomimo tego, że w naszym domu jest wiele skrzatów domowych to moja mama woli sama gotować. Ma do tego prawdziwy talent.

- Ciężko jest się przyzwyczaić do wczesnego wstawania po dwóch miesiącach wolnego - odpowiedziałam cicho, uśmiechając się przy tym lekko.

- I po spotkaniach z duchami - dopowiedział Blaise.

Zatrzymałam widelec z nadzianą jajecznicą w połowie drogi do ust. Spiorunowałam go wzrokiem.

- To nie było śmieszne - odpowiedziałam oschle.

- Drama - powiedział Draco, przeciągając ostatnią samogłoskę.

Zapadła niezręczna cisza. Wszyscy spożywali posiłek i co jakiś czas wymieniali nic nie znaczące uwagi. Nagle rozległo się pukanie przy oknie.

- Ja sprawdzę - powiedziała mama, wstając z gracją od stołu.

Wpuściła do środka średniej wielkości płomykówkę, która podleciała do mnie i zostawiła list. Podniosłam brew. Nie spodziewałam się listu od nikogo. Wzięłam kopertę i od razu rozpoznałam ten charakter pisma. Teodor. Jednym szybkim ruchem otworzyłam kopertę i z wypiekami na policzkach rozwinęłam list.

Droga Silene!

Dawno Ciebie...

Nagle Blaise wyrwał mi list. Próbowałam wyrwać mu list, ale mój średni wzrost mi to uniemożliwiał.

- Blaise debilu, oddawaj to! - krzyknęłam na niego i zaczęłam go bić.

- Uuu... Teodor Nott napisał do mojej ukochanej, maleńkiej siostrzyczki - powiedział z kpiącym uśmieszkiem - Kto by się spodziewał?

- Ten Teodor Nott? Tylko mu pogratulować, w końcu po dwóch latach wykonał jakiś ruch - powiedział z sarkazmem Malfoy.

Przewróciłam oczami poirytowana ich dziecinnym zachowaniem. Wzięłam swoją różdżkę.

-Accio list! - zawołałam, a koperta do mnie podleciała.

Uśmiechnęłam się pod nosem na widok jego zawiedzionej miny.

- Pójdę się przygotować i poczytać trochę - oznajmiłam moim rodzicom.

Oni kiwnęli głowami. Wstałam od stołu, po czym udałam się w stronę schodów. Cały czas czułam na sobie wzrok Dracona Lucjusza Malfoy'a.

***

Dotarłam do swojego pokoju. Szybko przebrałam się w swoje zwykłe mugolskie ubrania, czyli czarne spodnie i białą koszulkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a na twarzy wykonałam delikatny makijaż. Spryskałam się świeżymi, kwiatowymi perfumami. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Sięgnęłam po list i rozłożyłam go jeszcze raz.

 Droga Silene!

Dawno Ciebie nie widziałem. Mam nadzieję,że spotkamy się już dzisiaj w pociągu. Tęskniłem za Tobą przez ostatnie tygodnie. Uśmiecham się jak debil (którym swoją drogą jestem) na myśl, że w Hogwarcie będę widział Twój uśmiech codziennie. Blaise pewnie mnie za to zabije, ale będzie warto. Do zobaczenie w pociągu. Kocham Cię

Twój Teo

Zarumieniłam się ze szczęścia. W końcu to ten Teodor Nott, czyli jeden z inteligentniejszych Ślizgonów. Należy do paczki Draco i jest jego przyjacielem, tak samo jak zresztą Blaise'a, lecz w przeciwieństwie do mojego brata potrafi się normalnie zachowywać. Złożyłam list i wsunęłam do książki, w której było już kilka takich. Gdy je czytałam, za każdym razem nie potrafiłam się powstrzymać od uśmiechu. Westchnęłam i zagłębiłam się w lekturze Zaawansowanych Zaklęć.

***

Po dwóch godzinach rodzice zawołali mnie na dół. Zeszłam tam z kufrem i koszykiem, gdzie znajdował się Dodger. Co jakiś czas z koszyka wydobywało się zdenerwowane miauknięcie.

- Wszyscy gotowi? - zapytał tata, gdy Draco i Blaise zeszli ze schodów.

- Tak - odpowiedział Blaise.

- Złapcie się wszyscy za ręce - powiedziała mama, a ja zamknęłam oczy.

Aportowaliśmy się na dworzec King's Cross, Peron 9 i 3/4.

Continue Reading

You'll Also Like

1.4M 67.3K 38
Melody Grant to studentka trzeciego roku zarządzania. Kiedy traci swoją ukochaną pracę, jest zmuszona poszukać nowej. Dostaje posadę asystentki jedne...
69.8K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
24K 1.5K 39
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...