Hereditatem |d.m

By WrittenBySilene

46.8K 2.7K 396

Hereditatem (łac.) - dziedzictwo Silene jest dziedziczką założycieli Hogwartu, której zadaniem jest pomoc w o... More

Prolog
I
II
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
XIX
XX
XXI
XXII
XXIII
XXIV
XXV
XXVI
XXVII
XXVIII
XXIX
XXX
XXXI
XXXII
XXXIII
XXXIV
XXXV
XXXVI
XXXVII
XXXVIII
XXXIX
XL

III

2.4K 112 11
By WrittenBySilene

Zachwiałam się lekko. Było mi trochę niedobrze jak zresztą po każdej aportacji.

- Wszystko dobrze? - zapytał mój tata, patrząc na mnie ze zmartwieniem.

- Tak, jasne - odpowiedziałam.

Ruszyliśmy prosto przez ceglany korytarz  i już po chwili naszym oczom ukazała się czerwona lokomotywa z wieloma wagonami. Unosił się nad nią dym. Uśmiechnęłam się mimo woli na ten widok. Dodger wiercił się niespokojnie w koszyku. Był przytłoczony ilością ludzi znajdującą się na dworcu.

- Spokojnie, malutki - powiedziałam do niego uspokajającym tonem.

Minimalnie przestał się wiercić.

-Jak mam być spokojny jeśli wszyscy się na mnie gapią? A co jeśli mnie będą chcieli głaskać? Ostrzegam, że nie będę ręczył za siebie - usłyszałam w głowie głos mojego kota.

Dodger jest moim chowańcem*. Od zawsze potrafiłam się z nim porozumiewać telepatycznie.

- Oj tam, przecież jesteś uroczy - powiedziałam mu.

- Tak jak twój Teodor? - zapytał z sarkazmem

- Głupi z ciebie sierściuch, wiesz?

- Tylko stwierdzam fakty - odpowiedział udając niewinnego.

- Możesz już zapomnieć o tuńczyku... - zagroziłam mu.

- Dobra, ja tylko żartowałem.

- No mam nadzieję...

- Co jej jest? - zapytał Draco szturchając Blaise'a i patrząc na mnie.

- Prawdopodobnie rozmawia ze swoim kotem - odpowiedział tonem, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.

- Roz... co? Jak? - zapytał zaskoczony.

- Dodger to mój chowaniec - wytłumaczyłam mu.

- Dodger? A po naszemu? - zapytał unosząc lekko brew.

- Cwaniak.

- Merlinie, nie mogłaś nazwać tego kota jakoś normalnie? Nie wiem, na przykład Puszek?

- A czy rodzice musieli ciebie nazwać Draco, Smoku? Wiesz, na smoka to ty nie wyglądasz.

- Może rzeczywiście nie wyglądam, ale za to potrafię rozgrzać atmosferę - odpowiedział sugestywnie podnosząc brwi.

- Chyba tylko jeśli użyjesz Incendio - mruknęłam pod nosem, przeklinając w myślach swoją beznadziejną ripostę i popchnęłam wózek w kierunku wejścia do pociągu.

- Sugerujesz, że nie posiadam tego co nazywamy ''urokiem osobistym''? - zapytał z udawanym smutkiem.

- Dobra, możecie się już zamknąć? Jesteście uroczy, ale to już przesada - oznajmił niby znudzonym głosem Blaise, oglądając przy tym swoje paznokcie.

Nie odpowiedziałam, tylko zdjęłam kufer i koszyk z wózka. Odwróciłam się do moich rodziców. Spojrzeli na mnie ze smutnym uśmiechem.

- Musimy z tobą porozmawiać - powiedziała mama.

Byłam zaskoczona. Zazwyczaj na dworcu się żegnaliśmy i odchodziłam do pociągu.

- No dobrze - odpowiedziałam, próbując nie dawać po sobie żadnych oznak, jak bardzo mnie to zdziwiło.

- Chłopcy, zanieście rzeczy Sil do przydziału, ona zaraz przyjdzie - zawołał mój tata.

Skrzywiłam się słysząc zdrobnienie swojego imienia. Oni kiwnęli głowami, po czym weszli do pociągu. Rodzice odciągnęli mnie trochę od innych uczniów, którzy przygotowywali się do powrotu do szkoły. W końcu się zatrzymaliśmy.

- Co się stało? - zapytałam.

- Chcemy ci wyjaśnić wszystko, co powinnaś wiedzieć - powiedziała mama.

- Czyli?

Mama westchnęła ciężko.

- Jesteś dziedziczką założycieli Hogwartu. Wszystkich. Co któreś pokolenie zdarza się, że potomkowie mają jakieś dodatkowe moce i najczęściej dotyczy ich też przepowiednia - powiedziała mama.

Nagle nawiedziło mnie wspomnienie sprzed czterech lat.

Jako jedenastolatka trafiłam do Hogwartu, ale zaczęłam go od drugiej klasy. Byłam wcześniej w Beauxbatons. Tam skończyłam cztery lata i byłam już jakby na poziomie drugiego roku w Hogwarcie. Dumbledore stwierdził, że nie ma sensu, żebym jeszcze raz przerabiała ten sam materiał, dlatego jestem o rok młodsza od każdego w mojej klasie. Jak każdy uczeń musiałam jednak przejść Ceremonię Przydziału.

Stałam spokojnie, aż rozbrzmiało moje nazwisko :

- Zabini Silene! - wyczytała profesor McGonagall.

Wyszłam przed szereg i usiadłam na stołku. Kapelusz był na mnie o wiele za duży i opadał mi na nos.

- Ciekawe, bardzo ciekawe. Córka Hogwartu w końcu powróciła do domu. Gdzie by tu ciebie przydzielić... Jesteś  bardzo odważna, rozumu ci też nie brakuje. Lubisz zapracować własnym wysiłkiem na sukces, ale też potrafisz sprytnie wykorzystać sytuację. Trudny wybór, bardzo trudny wybór.. - i tak przez około siedem minut słuchałam Tiary.

Tiara Przydziału po raz pierwszy nie wiedziała do końca, gdzie ma przyjąć ucznia. Uczniowie i nauczyciele szeptali gorączkowo, czegoś takiego jeszcze nigdy nie widzieli. Z tego co się orientuję to czapka zastanawiała się maksymalnie pięć minut. Jak widać, pobiłam rekord.

- Już wiem. Prawie cała twoja rodzina była w Slytherinie. Ciebie też tam wyśle - powiedziała szeptem. - SLYTHERIN!

Rozległy się oklaski, a ja dumnym krokiem poszłam do stołu po lewej stronie.

Zbladłam. Przypomniało mi się, że słyszałam tą przepowiednie. Nie, jakiś absurd.

- Nie dam rady pokonać Sama-Wiesz-Kogo - powiedziałam, a gardło ścisnęło mi ze strachu - Nie wiem nawet, czy mam jakąkolwiek moc czy cokolwiek.

- Dlatego jeśli znowu odwiedzą ciebie te zjawy, czy odkryjesz coś nowego to napisz do nas, ale list zaczaruj tak, aby tylko nam pokazywał prawdziwą treść - powiedział mój tata.

Skinęłam w odpowiedzi głową.

- Chcemy ci jeszcze powiedzieć, że Czarny Pan nie wie o twoim istnieniu. Zaklęcie ciebie chroniło, ale teraz w każdej chwili... będzie mógł ciebie znaleźć i wykorzystać jako broń - powiedziała mama, a w połowie zdanie głos jej się załamał.

Przytuliłam ją. Wiedziałam jakie to musi być dla niej ciężkie.

-  Wrócisz do domu na święta, nie możesz zostać w Hogwarcie. To zbyt niebezpieczne - powiedział mój tata.

Ponownie kiwnęłam głową. Moja mama spuściła głowę i zaczęła wpatrywać się w swoje buty. Robiła tak zawsze, jak zastanawiała się, czy coś powiedzieć. Zachowywałam się w takich sytuacjach identycznie. Po chwili jednak podniosła wzrok i wzięła głęboki oddech.

- Draco dostał misję zabicia Dumbledore'a. Albus o tym wie, ale już pogodził się z tym, że musi się poświęcić. Jeśli zajdzie potrzeba pomóż mu w przygotowaniu planu. Jeszcze jedno, nikt nie może dowiedzieć się o przepowiedni oprócz Dumbledore'a i ewentualnie Draco - powiedziała mama.

Rozległ się gwizd pociągu oznajmujący, że za dwie minuty pociąg odjedzie. Przytuliłam rodziców.

- Kocham was - powiedziałam im ostatni raz, po czym popędziłam w stronę wejścia do pociągu.

Weszłam po schodkach i znalazłam się na zatłoczonym korytarzu pełnym uczniów. Niektórzy mnie rozpoznawali i witali się ze mną. Mimo, że pochodziłam z rodu czystej krwi to uważałam tępienie szlam za kompletną bzdurę. W końcu oni też są czarodziejami i mają takie same prawo do spokojnego życia jak wszyscy. Szłam wzdłuż korytarza, próbując znaleźć przydział Ślizgonów. Nagle na kogoś wpadłam.

- Przepraszam - powiedziałam.

Podniosłam wzrok i okazało się, że mam do czynienia z Golden Trio Hogwartu.

- Nic się nie... - zaczął Potter, lecz nagle się wyprostował i spojrzał z nienawiścią za mnie.

Odwróciłam się, a za mną stali Malfoy i Zabini.

- Potter - wycedził Draco.

- Malfoy - odpowiedział tym samym Wybraniec.

- Wow, jesteście na tyle inteligentni, że po sześciu latach znacie swoje nazwiska. Pogratulować wam, a teraz możemy już sobie pójść prawda? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź pociągnęłam obydwu chłopaków w stronę naszego przydziału.

Szliśmy w milczeniu. 

- Dlaczego rozmawiałaś z tą szlamą, rudym i panem Wybrańcem? - spytał po chwili Malfoy.

- Matko, tylko na nich wpadłam i przeprosiłam. Nic wielkiego - odpowiedziałam wzruszając ramionami.

- Oni są przecież z Gryffindoru - powiedział oburzony Blaise.

- I? Gdzieś mam te wasze przepychanki. Są też czarodziejami, a wy zachowujecie się jak rasiści. Po za tym, macie już po te 16 lat, może to odpowiedni czas by przestać zachowywać się jak dzieci? Nikt wam nie każe się lubić, ale przynajmniej nie skaczcie sobie do gardeł przy każdej możliwej okazji - zakończyłam swój monolog.

Byłam poirytowana ich głupotą. Obydwoje doskonale wiedzieli, że w tej kwestii lepiej ze mną nie dyskutować.

Stanęłam przez chwilę przed przedziałem. W środku zauważyłam Pansy, Astorię, Dafne, Milicentę, Teodora i dwóch osiłków, czyli Crabbe'a i Goyle'a. Odsunęłam drzwi i weszłam do środka i od razu zostałam ciepło przywitana przez wszystkich. Pansy i Astoria (moje najlepsze przyjaciółki) rzuciły się by mnie przytulić.

- Hej! - zawołały i nie chciały mnie puścić.

- Spokojnie, dopiero co się widziałyśmy - powiedziałam rozbawiona ich reakcją.

Widziałyśmy się ostatni raz tydzień temu, a one zachowywały się, jakbym po roku wróciła co najmniej z Australii.

- Tylko i aż tydzień - powiedziała Pansy, puszczając mnie i dając mi usiąść przy oknie, czyli tam, gdzie najbardziej lubiłam.

- Spokojnie, jeszcze będziecie mnie miały dość.

Gdy szłam w stronę okna witałam się z innymi członkami Domu Węża. Nagle zauważyłam jego. Teodora. Podeszłam i od razu go przytuliłam. Podczas gdy większość Ślizgonek latała za Draco, mnie on zawsze irytował. Wolałam Teodora. Był spokojny, inteligentny i miły jak na Ślizgona. Lubiłam z nim rozmawiać, bo nie zwracał uwagi tylko na status krwi i ilość złota w skrytce.

- Hej - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

- Cześć - powiedział.

Usiadłam przy oknie, a on koło mnie i objął mnie ramieniem. Tak naprawdę nie jesteśmy oficjalnie razem, ale zachowujemy się tak, jakbyśmy byli i każdy o tym wie.

- Nott, tylko spróbuje zrobić coś mojej siostrze too... - powiedział udając, że grozi swoją różdżką, po czym się zastanowił.

- Wystarczy, że Dodger by mu nie dał życia - powiedziała uśmiechając się Astoria, nie spuszczając z oka Draco.

Była to chyba jedyna dziewczyna, której Draco się podobał, a przy tym była normalna i nie zachowywała się jak wariatka.  W tym czasie Dodger wyszedł z koszyka, znajdującego się na półce bagażowej i zeskoczył mi na kolana, domagając się głaskania. Zaczęłam go drapać za uchem, a on rozsiadł się wygodnie na moich kolanach.

- Robimy jak co roku imprezę na początek roku? - zapytała Dafne.

Przewróciłam oczami. W przeciwieństwie do jej siostry nie potrafiłam jej znieść, szczególnie jej wyjątkowo niskiego ilorazu inteligencji. Tak samo zresztą było z panną Bulstrode.

- Nie wiem, możemy zrobić, co o tym sądzisz? - zapytał mnie Blaise, zwracając się w moją stronę.

- Róbcie jak chcecie, ja i tak nie przyjdę - powiedziałam znudzonym tonem wyciągając z torby Zastosowanie magicznych ziół i grzybów i rozsiadając się wygodnie w kącie przydziału.

- No weź, siostrzyczko - powiedział przeciągając sylaby Blaise i robiąc przy tym oczy szczeniaczka.

- Nie - odpowiedziałam krótko, nie odrywając wzroku od tekstu.

- Sama tego chciałaś - powiedział i wycelował różdżką w książkę - Accio!

Książka  wyleciała mi z rąk i poleciała w jego stronę. Po chwili stuknął w książkę różdżką. Wyciągnęłam swoją różdżkę :

- Accio! - zawołałam, ale książka do mnie nie wróciła.

Zdziwiłam się, ale po chwili powiedziałam :

- Minime**, bardzo sprytne braciszku. W końcu ciebie czegoś nauczyłam - pokiwałam głową z uznaniem.

- A dziękuję bardzo. To jak, przyjdziesz na imprezę czy wolisz już jej nie odzyskać - powiedział uśmiechając się kpiąco.

- No dobra, przyjdę - powiedziałam przewracając oczami, po czym wstałam i zabrałam swoją własność.

Nagle do przydziału wpadł przestraszony drugoklasista. Upadł na środek, ale szybko wstał i otrzepał szatę z kurzu.

- Profesor Slughorn prosił, aby wam to przekazać - powiedział piskliwym głosem, jednocześnie podając Malfoy'owi kopertę.

Po wykonaniu zadania szybko wyszedł z przydziału i zostawił nas samych z listem.


***

*chowaniec - – w istota pomagająca w magii . W posiadanie oswojonego zwierzęcia wskazywało, że właściciel może być czarownikiem .  (źródło : Wikipedia)

**Minime - również zaklęcie wymyślone przeze mnie. Jest ono niewerbalne i sprawia, że przedmiot jest niewrażliwy na inne zaklęcia. Nie działa na osoby ani Zaklęcia Niewybaczalne. Nazwa pochodzi z łaciny i oznacza ''niewrażliwy''.

Continue Reading

You'll Also Like

7.9K 694 23
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
68.4K 2.2K 130
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
127K 5.8K 54
❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.
11.1K 858 41
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...