Dark Side || J.B

By one_m4q

7.2K 450 90

Ciemna strona mojej duszy. Budzisz się sam w pustym pomieszczeniu,bez niczego. Nie wiesz kim jesteś i co cię... More

01. Who I am
02. Sorry I disappointed you
03.What should I do?
04. Last shot
05. Who's first
06. I know who you are
07. He did that
08. You have to be emotionless
09.I want to know what is going on
10. They forgot that I'm only human
11. So close to catch us
12. One, two, three you will be dead
13. New belle among us
14. Word which I didn't remember
15. That was your destiny
16. I felt a sense of guilt and I didn't like it
17. Time of changes
18. I'm guessing it's not just my bad day
19. Crazy day without him
20. Sorry
21. I want this so badly
22. Trouble
23. Party
24. Why you did that to me?
25. Truth
26. My home, sweet home
27. Something is wrong
28
29. A little bit more problems
31. I won't let that happen
32. Evrything's gonna be alright

30. I don't want that

118 9 1
By one_m4q

Mijała godzina za godziną, dzień za dniem. Potrzebowałem odetchnąć.

Charlotte była nieprzytomna czwarty dzień, drugi leżała w szpitalu. Dwa pełne, jebane dni. Od razu po naszym przyjeździe zrobiono jej tomografię i wykryto wylew krwi do mózgu. Nie brzmi wcale groźnie, prawda? Operacja, tabletki i ciągłe obserwacje to było to przez co przechodziła. Nadal pozostawała nieprzytomna a ja nadal siedziałem w ten sam popierdolony sposób w bagnie.

Wchodziłem do niej tylko i wyłącznie w nocy. Jedynie ta pora ukrywała moje odwiedziny na tyle skutecznie był mógł ją zobaczyć. Megan, Holland i Tom bywają tam znacznie częściej i informują mnie o wszystkim na bieżąco, jednak to nie jest wystarczające z moim nerwowym nastawieniem. Cieszę się, że wszystko jest na dobrej drodze bym mógł zabrać Char do domu, to było to o czym marzyłem. No i nie zapominajmy o odizolowaniu się od tych dwóch kretynek.

Nagle w okno samochodu coś uderza. Przestraszony podskakuję do góry i z wściekłością zerkam w tamtym kierunku- Stella.

-Nadal tu siedzisz?- zadaje bezsensowne pytanie.- Jedź do domu, wszyscy nad nią czuwają.

-Nie udawaj, że cię to obchodzi- parskam.

-Na pewno bardziej niż ciebie, chociaż jak widzę skorupka pękła- posyła mi wyzywające spojrzenie i przygryza czerwoną wargę.

Od niechcenia mierzę ją od góry do dołu. Ubrała czarne, wysokie buty i ciemne spodnie i oczywiście to bez czego nie mogła się obejść- skórzana kurtka. Chociaż myślę, że na tą porę roku mogła sobie odpuścić.

-Po co przylazłaś?

-Żeby cię opierdolić. Wiesz, rozumiem że trochę się porobiło ale to nie oznacza, że masz mieć wszystko w dupie- mówi z pretensją w głosie.- Rozmawiałeś chociaż z Megan jak idą interesy?- spogląda na mnie wyczekująco, a kiedy nie otrzymuje odpowiedzi wzdycha.- No widzisz! Masz na to wyjebane a ona sprzedała tylko cztery działki w ubiegłym tygodniu! Cztery, rozumiesz? Normalnie schodziło co najmniej piętnaście!

Wzruszam ramionami i odwracam głowę. Ma rację, nie obchodzi mnie to. Już dawno przestałem się tym przejmować. Zrozumiałem, że to nie ma sensu, że trzeba zmienić kierunek naszych działań.

-Nie po to użeraliśmy się tak długo z Charlotte żeby z tego zrezygnować- zwracam jej uwagę.- Holland nie będzie już dillować, a z Megan się jakoś dogadamy. Powiemy, że jeżeli nas nie wsypie będzie mogła się widywać z Char czy coś.

-Właściwie to Megan ma już swoje warunki.

Marszczę brwi i ściskam kierownicę.

-Słucham...

-Chce powiedzieć matce, że Charlotte leży w szpitalu.

Wstrzymuję oddech i próbuję się pohamować  przed uderzeniem w najbliższy mi przedmiot.

-To niemożliwe! Nie ma takiej opcji!- wykrzykuję w jej stronę.- Powiedziałaś jej to, mam rację?

Stella spuszcza głowę w dół i niepewnie zerka w moją stronę.

-Sam powiedziałeś, że trzeba ją od tego odsunąć- zarzuca mi.- Moglibyśmy wmówić jej matce, że Charlotte uciekła z domu, przecież przechodzi teraz trudny czas. Wplątalibyśmy nas jako dobrych przyjaciół a potem to jakoś by poleciało.

Nie jestem pewien czy próbowała w tym momencie przekonać mnie a może siebie. Jej ,,plan'' brzmiał absurdalnie.

-Jakoś by poleciało? Stella, tu nie chodzi tylko o jej matkę ale i o policję! Oni nigdy by w to nie uwierzyli szczególnie jeśli chodzi o mnie i o ciebie. Chodzisz do psychologa a mnie ścigały psy! Mielibyśmy być jej przyjaciółmi, którzy wyciągnęli ją z opresji? Błagam cię- kręcę z niedowierzaniem głową.- To nie ma prawa się udać.

-Jak chcesz. Oboje wiemy, że Megan i tak to zrobi. Lepiej żeby zrobiła to na naszych warunkach.

Dziewczyna spogląda na mnie i przeczesuje nerwowo włosy. Robiła to zawsze, kiedy coś nie szło po jej myśli a to zdecydowanie była ta chwila.

-Dobra.

-Dobra?- pyta z niedowierzaniem.

-Słyszałaś co powiedziałem.

Potakuje mi i chwyta za klamkę by postawić stopę na ziemi. Zdążam ją schwytać w ostatnim momencie zanim by odeszła.

-Ja też mam jakieś warunki- mówię na luzie, próbując zabrzmieć obojętnie.

-Tak?- Stella cofa się ale nie wraca na siedzenie tuż obok mnie.- Ciekawe jakie.

-Zrobimy to tak jak zaplanowałaś jeśli odpowiesz na moje pytanie, zgoda?

Widzę chwilę zawahania w jej oczach. Znam ją jednak na tyle dobrze by wiedzieć, że moja propozycja jest wystarczająco kusząca. Dziewczyna kiwa twierdząco głową i patrzy na mnie z wyczekiwaniem.

-Co robił u was wczoraj Tom?

Tak jak się spodziewałem, jej powieka zamrugała kilkukrotnie zanim rzuciła mi speszone spojrzenie. Wiedziałem, że coś jest na rzeczy.

-Ethan rozciął nogę. To wcale nie było zabawne, kiedy chciał się przede mną popisać i zawisnął na drążku z ostrymi przedmiotami pod sobą- przygryza wargę i powstrzymuje uśmiech.

Tak bardzo jak chciałem w to wierzyć, jestem pewny że nie było to prawdą. W końcu wczoraj nie wyglądało na to, że boli go cokolwiek. Musiałby naprawdę się poturbować by wzywać do tego Toma. Zresztą Ethan nigdy nie lubił lekarzy.

Postanawiam nie drążyć tego tematu, sam się tego dowiem. Stella oddycha z ulgą, kiedy widzi że przytakuję na jej słowa.

-Więc? Idę powiedzieć Megan, że się zgodziłeś?

-Tak, ale wolałbym żeby nie wspominała nic o nas.


***

Megan's POV:

Odgłos stukających szpilek na moich nogach odbijał się echem wzdłuż korytarza. Było tu całkowicie pusto od co najmniej dwóch dni, kiedy to Charlotte znalazła się w środku. Ogłoszono awarię więc nikt tutaj nie wchodził, a ja miałam głęboką nadzieję, że nikomu to nie zaszkodziło.

Przyśpieszyłam, zerkając na zegarek i przygryzając nerwowo wargę. Moja mama powinna być tu w przeciągu kilku minut, nie miałam pojęcia co powinnam powiedzieć. W rzeczywistości nigdy nie miałam zamiaru jej w to wdrażać. Wystarczało, że tylko ja i Tom byliśmy świadomi stanu mojej siostry. Błagałam go żeby nie mówił nic Justinowi o jej słabym stanie i zagrożeniu jakie istnieje. Wylew krwi do mózgu brzmiał poważnie, ale to co się działo było jeszcze gorsze.

-Megan?- jej piskliwy głos dochodzi do mnie  opóźnionym echem.

Kobieta podbiega do mnie i przyciąga do swojej piersi. Pachniała jak zawsze świeżymi truskawkami, które tak bardzo kochamy z Char.  Swoje czarne włosy do ramion spięła w niskiego koczka, mogłam dostrzec jej próby zatuszowania zmęczenia, kiedy jej niebieskie oczy ledwo pozostawały otwarte.

-Mamo...- mówię desperacko próbując się nie rozpłakać.

-Kochanie, co się dzieje? Tak bardzo się bałam, kiedy do mnie zadzwoniłaś- pociera kciukiem o mój policzek uważnie mi się przyglądając.- Bo nic ci nie jest, prawda?

-Nie, nie o mnie chodzi- uspokajam ją.- Zanim ci to powiem musisz mi coś obiecać. I nie mówię tu o krzyżowaniu palców za plecami, błagam- posyłam jej spojrzenie żeby zrozumiała o co mi chodzi.- Obiecaj, że wszystko zachowasz dla siebie. Nie powiesz NIKOMU ani tacie, ani przyjaciółkom, ani babci a tym bardziej policji.

Mama z zaniepokojeniem obserwuje moje nerwowe ruchy po czym powoli zgadza się kiwając głową.

-Obiecuję.

Wskazuję na krzesełka byśmy mogły usiąść i w spokoju porozmawiać. Wierzyłam, że mama niczego nie wygada i mogę się odprężyć. To znaczy jeśli postąpiłaby inaczej to po nas. Tata zadzwoni na policję, a policja... Lepiej nie mówić.

-Charlotte... Ona jest w szpitalu.

Kobieta wstrzymuje oddech i marszczy brwi jednak po chwili na jej twarzy pojawia się promienisty uśmiech.

-O MÓJ BOŻE! Wiedziałam, że ją znajdą! Gdzie ona jest? Muszę z nią porozmawiać, przytulić! Tak za nią tęskniłam!

-Mamo uspokój się, proszę- nalegam błagalnym głosem.-Nie rozumiesz... Ona nie jest tak po prostu tutaj.

Zatrzymuje się i patrzy na mnie z rzednącą miną.

-Co-co jest się stało? Megan, do cholery! Gdzie ona jest?!

-Uspokój się!

Mama chodzi od ściany do ściany, przykładając sobie dłoń do czoła. Jej oczy są szalone, kiedy nasze spojrzenia się blokują.

-Nie mów do mnie takim tonem Megan! Właśnie się dowiedziałam, że moja córka się odnalazła po kilku pieprzonych miesiącach!- jest naprawdę źle, kiedy moja mama przeklina.- Masz mi to natychmiast wyjaśnić, a potem do niej zaprowadzić!

Biorę kilka głębszych oddechów i wstaję po to byśmy były na tym samym poziomie.

-Więc ona uciekła z domu w wakacje- moje serce bije z zawrotną prędkością, wbrew pozorom to wcale nie takie łatwe kłamać wprost w błękitne oczy.- I wpadła naprawdę w szalone problemy*. To już zresztą wiesz od policji- mama kręci głową dając mi znać, że wcale w to nie wierzy.- Skontaktowała się ze mną jakiś czas temu, a kilka dni temu... Ona, hm, ona dostała wylewu krwi do mózgu.

Mama zakrywa zszokowana usta dłonią. Musi podeprzeć się o ścianę by nie upaść.

-Po prostu... Po prostu chcę ją zobaczyć- szepcze.

Spuszczam spojrzenie w dół i prowadzę ją do sali, w której leży Char. Marzyłam by kobieta nie odezwała się do przechodzącej obok pielęgniarki i na szczęście moje prośby się spełniły.

Zatrzymuję się przy drzwiach z numer 54 i tępo wpatruję przed siebie. Jedyne na czym potrafię się skupić jest przyśpieszony oddech mojej rodzicielki.

Biorę powietrze do ust a następnie chwytam klamkę i z niepokojem robię kilka kroków do środka.

-Char, kochanie- kobieta wbiega, przepychając mnie i zatrzymuje się przy łóżku.- Char? Char?

Jej głos drży przy każdym słowie, a oczy wypełnione są bólem. Nie potrafię na to patrzeć.

-Kto jej to zrobił?!- wybucha płaczem,klękając przy córce.- Mega- Megan, błagam, powiedz mi kto.

-Mamo ona uciekła, to był wypadek.

-Nie wierzę ci. Mam nadzieję, że robisz to w słusznej sprawie.


***

Justin's POV

-Już czas- Tom kładzie dłoń na moim ramieniu, wybudzając mnie ze snu.

Zegarek wskazywał 22:14, teoretycznie zmiana pielęgniarek powinna nastąpić jakąś godzinę temu ale obydwoje wiemy, że się dopiero to stanie.

Wyłączam ogrzewanie i wychodzę w zimne powietrze, które oplata mnie niczym druga skóra.

-Co z nią?- pytam, niepewny czy chcę znać odpowiedź.

-Pierwsza noc była decydująca, teraz wszystko idzie w dobrym kierunku- jego głos jest śmiertelnie poważny, więc decyduję się nie podważać tych słów.

Nie mogę opanować rozczarowania i irytacji. To takie niepokojące, kiedy ona po prostu leży i pozostaje nieprzytomna. To znaczy, wiem, że jest w śpiączce i to dla niej bezpieczne jednak to wcale nie uspokaja.

Tom zostawia mnie samego przy drzwiach do jej sali a ja niepewnie pukam.

-Proszę- słyszę słaby głos dobiegający z środka.

Blondynka stoi przy łóżku Char a kiedy wchodzę rzuca mi spojrzenie.

-To ja już pójdę.

-Megan?

Dziewczyna odwraca się zanim zdąży przekroczyć próg pokoju.

-Czy-czy twoja mama już wie?

-Wie- kiwa głową.- Oficjalna wersja jest taka, że Char uciekła z domu i miała wypadek. Mama niekoniecznie w to wierzy ale postaram się ją przekonać.

-To dobrze.

-Więc? Nie jesteśmy ci już nic winne, prawda?

Cholera, wiem że są. Wiem, że powinienem jej teraz odpuścić. Moja duma mi nie pozwala. Zawsze ja mówiłem, kiedy ktoś może odejść, a kiedy musi zostać. A teraz? Teraz to ona dyktowała mi warunki, które ledwo mieściły się progu moralnym.

-Tak- kłamię.- Jesteście wolne.

Może i Megan jest, ale nigdy nie zostawię Charlotte.


***

No one's POV

Ich oddechy mieszały się ze sobą, a ciało tworzyło jedną spójną całość. Jęki wypełniały przestrzeń, w której ledwo się mieścili.

-Jeszcze chwila i dojdę- brunetka szepnęła zanim wypuściła kolejny krzyk.- O mój- Ethan

Oparła swoje spocone czoło o ramię mężczyzny i zaciągała się jego zapachem.

-Nie jestem na to gotowa, wiesz o tym, prawda?- jej głos zadrżał.

-Na dziecko nigdy nie jest się gotowym Stella.

Kobieta poczuła się urażona. Z jakiegoś nieracjonalnego powodu głęboko wierzyła, że Ethan ją poprze. Nigdy nie chciała zostać matką, czuła że nie będzie wystarczająco dobra by spełnić tą rolę. Od początku jej życia wszystko przebiegało nie tak jak powinno, a ona wiecznie pozostawała zbuntowana. Czasami nawet Justin nie potrafił okiełznać jej niezrównoważonego charakterku. Była mieszanką wybuchowości i wrażliwości, nienawiści i serdeczności, poczucia winy i braku uczuć. Jak więc miała znaleźć w tym miejsce na miłość dla nowego stworzenia, dziecka?

-Nie chcesz mi chyba przez to powiedzieć, że chciałeś je ze mną mieć?

Jego źrenice się rozszerzyły, a on zamarł. Bał się przyznać przed samym sobą, że kogoś pokochał. Przecież to właśnie on- Ethan Wilson, morderca i socjopata. Jak to możliwe?

Ale mówi się, że jeżeli poczujesz miłość, będziesz pragnął jej jeszcze więcej.

-N-nie planowałem tego- zająkał się- ale jeżeli to już się stało, powinniśmy się cieszyć.

Ułożył swoje dłonie na jeszcze spoconym ciele dziewczyny.

-Nie rozumiesz?- odkleiła się od niego i nerwowo zaczęła naciągać na siebie ubrania.- Ja TEGO nie chcę!- uderzyła dłonią w brzuch by zilustrować co ma na myśli.- Nie pozwolę żeby TO nas ograniczyło!

-Stella dziecko to nie ograniczenie, to nasze dziecko. Będzie nas przypominać, czy to nie piękne?

-Właśnie dlatego powinnam je usunąć-chwyciła za klamkę samochodu- takie potwory jak ty nie mogą mieć dzieci.

I zatrzasnęła za sobą drzwi.

Zostawiając go z pękniętym sercem i nadzieją.

Nie wiedział o co jej chodzi, nigdy nie był tego świadomy.

A ona dopiero teraz poczuła, że jego mocny dotyk** zostawił po sobie ślad.



*szalone problemy- zabiła kobietę na stacji, policja dowiedziała się o tym w centrum handlowym.

**chodzi mi o to, że Ethan się nad nią znęcał, bił.

Jeżeli mam być szczera to nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Mogę jedynie was poinformować, że mam postanowienie by zakończyć to opowiadanie w te wakacje ale nie jestem w stanie powiedzieć ile rozdziałów jeszcze napiszę. Proponuję przypomnieć sobie poprzednie rozdziały po tak długiej przerwie ;).

Kiedy pisaliście o ciąży Stelli miałam ochotę to zmienić i was jakoś zaskoczyć ale stwierdziłam, że dalsza historia jest na tyle ciekawa by zostawić to tak jak planowałam.

Myślicie, że Stella usunie dziecko? Mama Char będzie drążyć co się tak naprawdę stało? No i najważniejsze, co myślicie o takim Justinie? Lepszy jest ten, który czuje cokolwiek czy może ten, który ciągle wywoływał kłótnie i ranił Char?


Continue Reading

You'll Also Like

241K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
8.4K 224 27
E-Eliza S-santia Bb-boberka G-gracjan M-gawronek(Marcel) Z-zabor B-borys
53.2K 2K 44
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
10.5K 600 34
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...