Mijała godzina za godziną, dzień za dniem. Potrzebowałem odetchnąć.
Charlotte była nieprzytomna czwarty dzień, drugi leżała w szpitalu. Dwa pełne, jebane dni. Od razu po naszym przyjeździe zrobiono jej tomografię i wykryto wylew krwi do mózgu. Nie brzmi wcale groźnie, prawda? Operacja, tabletki i ciągłe obserwacje to było to przez co przechodziła. Nadal pozostawała nieprzytomna a ja nadal siedziałem w ten sam popierdolony sposób w bagnie.
Wchodziłem do niej tylko i wyłącznie w nocy. Jedynie ta pora ukrywała moje odwiedziny na tyle skutecznie był mógł ją zobaczyć. Megan, Holland i Tom bywają tam znacznie częściej i informują mnie o wszystkim na bieżąco, jednak to nie jest wystarczające z moim nerwowym nastawieniem. Cieszę się, że wszystko jest na dobrej drodze bym mógł zabrać Char do domu, to było to o czym marzyłem. No i nie zapominajmy o odizolowaniu się od tych dwóch kretynek.
Nagle w okno samochodu coś uderza. Przestraszony podskakuję do góry i z wściekłością zerkam w tamtym kierunku- Stella.
-Nadal tu siedzisz?- zadaje bezsensowne pytanie.- Jedź do domu, wszyscy nad nią czuwają.
-Nie udawaj, że cię to obchodzi- parskam.
-Na pewno bardziej niż ciebie, chociaż jak widzę skorupka pękła- posyła mi wyzywające spojrzenie i przygryza czerwoną wargę.
Od niechcenia mierzę ją od góry do dołu. Ubrała czarne, wysokie buty i ciemne spodnie i oczywiście to bez czego nie mogła się obejść- skórzana kurtka. Chociaż myślę, że na tą porę roku mogła sobie odpuścić.
-Po co przylazłaś?
-Żeby cię opierdolić. Wiesz, rozumiem że trochę się porobiło ale to nie oznacza, że masz mieć wszystko w dupie- mówi z pretensją w głosie.- Rozmawiałeś chociaż z Megan jak idą interesy?- spogląda na mnie wyczekująco, a kiedy nie otrzymuje odpowiedzi wzdycha.- No widzisz! Masz na to wyjebane a ona sprzedała tylko cztery działki w ubiegłym tygodniu! Cztery, rozumiesz? Normalnie schodziło co najmniej piętnaście!
Wzruszam ramionami i odwracam głowę. Ma rację, nie obchodzi mnie to. Już dawno przestałem się tym przejmować. Zrozumiałem, że to nie ma sensu, że trzeba zmienić kierunek naszych działań.
-Nie po to użeraliśmy się tak długo z Charlotte żeby z tego zrezygnować- zwracam jej uwagę.- Holland nie będzie już dillować, a z Megan się jakoś dogadamy. Powiemy, że jeżeli nas nie wsypie będzie mogła się widywać z Char czy coś.
-Właściwie to Megan ma już swoje warunki.
Marszczę brwi i ściskam kierownicę.
-Słucham...
-Chce powiedzieć matce, że Charlotte leży w szpitalu.
Wstrzymuję oddech i próbuję się pohamować przed uderzeniem w najbliższy mi przedmiot.
-To niemożliwe! Nie ma takiej opcji!- wykrzykuję w jej stronę.- Powiedziałaś jej to, mam rację?
Stella spuszcza głowę w dół i niepewnie zerka w moją stronę.
-Sam powiedziałeś, że trzeba ją od tego odsunąć- zarzuca mi.- Moglibyśmy wmówić jej matce, że Charlotte uciekła z domu, przecież przechodzi teraz trudny czas. Wplątalibyśmy nas jako dobrych przyjaciół a potem to jakoś by poleciało.
Nie jestem pewien czy próbowała w tym momencie przekonać mnie a może siebie. Jej ,,plan'' brzmiał absurdalnie.
-Jakoś by poleciało? Stella, tu nie chodzi tylko o jej matkę ale i o policję! Oni nigdy by w to nie uwierzyli szczególnie jeśli chodzi o mnie i o ciebie. Chodzisz do psychologa a mnie ścigały psy! Mielibyśmy być jej przyjaciółmi, którzy wyciągnęli ją z opresji? Błagam cię- kręcę z niedowierzaniem głową.- To nie ma prawa się udać.
YOU ARE READING
Dark Side || J.B
FanfictionCiemna strona mojej duszy. Budzisz się sam w pustym pomieszczeniu,bez niczego. Nie wiesz kim jesteś i co cię tu spotka. Czy jesteś gotowy walczyć, a może wolisz się poddać? ON wie czego chce. Ale to nigdy nie będzie dobre dla niej. Nie po to ją upro...