11. So close to catch us

216 16 5
                                    

Siedząc na kanapie ze Stellą ogarnęły mnie różnego rodzaju myśli na temat tego w jakim miejscu się znajduję. Zaczynałam naprawdę akceptować to, że nie mogłam uciec, a raczej nie potrafiłam, przecież miałam możliwość. Zaczęłam traktować tą sytuacje z dystansem i dostrzegać coś więcej poza smutkiem. Jednak ciągle nurtowało mnie jedno pytanie, którego nie potrafiłam wyzbyć się za nic w świecie.

-Dlaczego nic nie pamiętam?- przerywam ciszę pomiędzy nami.

Dziewczyna wzdycha i spogląda na mnie zirytowana. W końcu obiecałam jej, że o tym zapomnę, tylko jak mogłam zapomnieć o czymś czego nie pamiętałam.

-Zanim zaczniesz na mnie krzyczeć chociaż to przemyśl.- przerywam jej kiedy otwiera zdenerwowana usta.

-Mogę ci uchylić tylko rąbek tajemnicy ale obiecaj że nie będziesz tego drążyć.- poprawiam się wygodniej na kanapie kiwając głową, że zrozumiałam.- Powiedzmy że miałaś pewnego rodzaju wypadek a wszystko poszło po naszej myśli.

Zdezorientowana marszczę brwi. Wypadek? Po ich myśli? Czyli to oni spowodowali wypadek? Tyle słów cisnęło mi się w tym momencie na usta, że miałam ochotę wykrzyczeć je całemu światu.

Nie zdążyłam jednak nawet dobrze otworzyć ust.

-Koniec tematu! Koniec!- zakryła swoje uszy dłońmi i zamknęła oczy podśpiewując nieznaną mi piosenkę.

-Dobrze już dobrze.- łapię jej nadgarstki i chichoczę na jej zmarszczony nos.- Mocno cię boli?

Spoglądam pytająco na jej zabandażowany brzuch a ona tylko kiwa przecząco mimo iż wiem że kłamie.

Minęły dwa dni od feralnego dnia, w którym Stella została postrzelona, ja uderzyłam Justina, Justin pojechał rozliczyć się z tymi co skrzywdzili Stelle, a ja nadal nic nie wiedziałam. Chłopak tamtego dnia wrócił późnym wieczorem zadowolony i oznajmił, że nie mamy się czym przejmować bo wszystko załatwił. Nie do końca chciałam dopuścić do siebie myśli, że rzeczywiście kogoś skrzywdził ale byłam też pewna, że na groźbach się nie skończyło.

-Co powiesz na noc filmową?- wyrywa mnie zza myślenia głos mojej towarzyszki.- Taki babski wieczór, no chyba że ten idiota się przypałęta.

Wy buchnęłam śmiechem i ochoczo przystałam na jej propozycję. Byłam mile zaskoczona na jaki tor zeszły nasze relacje. Może jej nie ufałam ale w pewnym stopniu wiedziałam, że mogę na niej polegać.

-Przydałyby się jakieś słodycze!- podskakuję z ekscytacją mając w głowie idealny wieczór.- Proszę załatw coś! Proszę, proszę!

Klękam i niewinnie patrzę się na moją ofiarę. Stella tylko posyła mi uśmiech i kiwa głową na coś za mną.

-Myślę że możesz załatwić to z kimś innym.

Doskonale wiem kto stoi za mną i zanim się obracam próbuję nałożyć na swoją twarz jak najbardziej przekonywującą maskę.

-Justin proszę zrób to dla nas.- robię smutną minę i patrzę na niego wyczekująco.- Stella jest ranna i potrzebuje wielu witamin żeby wyzdrowieć a ja byłam naprawdę grzeczna.

-Oh a te wszystkie witaminy są w czekoladzie mam rozumieć?

-No tak! Słuchałeś kiedykolwiek na biologii?

-Przysługa za przysługę.- opiera się o ścianę i zadziornie się do mnie uśmiecha.

-Dla słodyczy wszystko!- podskakuję szczęśliwa i podbiegam do niego wesoło się uśmiechając.- Napisać ci na kartce czy zapamiętasz?

Dark Side || J.BWhere stories live. Discover now