15. That was your destiny

186 11 0
                                    

-Wydaje mi się, że nie masz innego wyboru, jak spędzenie tego dnia z nami.-mówi pod nosem Stella.

Nerwowo chodzę po kuchni, obojętnie wpatrując się w widok za oknem. Pogoda idealnie opisywała mój dzisiejszy nastrój, ponura i deszczowa. Właściwie nawet nie wiem jak się tutaj znalazłam, pamiętam tylko jak przyciskałam poduszkę do malutkiej główki dziecka a potem pamięć zanika. Podobno od tamtego momentu minęły dwa dni, nie miałam pojęcia co się ze mną wtedy działo i to mnie przerażało.

Spoglądam na przytuloną Stelle do ciepłego ciała Ethana. Nadal nie mogłam się w tym wszystkim połapać, ona i on? Może i dziewczyna czasami się uśmiechała i tak dalej ale nadal był tą samą suką bez uczuć. O nim nawet nie chciałam myśleć.

-Gdzie jest Justin?-pytam zachrypniętym głosem.

-Musi coś załatwić.-prycha Ethan.- A co martwisz się o niego?

Kiwam przecząco głowo i siadam na rogu fotela otulając się kocem. Przyciągam kolana do klatki piersiowej i pusto patrzę w przestrzeń.

Nie czułam nic oprócz ucisku serca i brakującego odłamka mojej duszy. Było to dla mnie tak nieznane uczucie a jednak gdzieś w głębi odczuwałam komfort, że nie potrzebuję wylewać kolejnych łez. To tak jakby ktoś wyszarpał mi moją wiarę a ja nie miałam siły o nią walczyć. Wydawało mi się, że odkąd się tu pojawiłam pokładałam nadzieję, że to wszystko to tylko odgrywana scenka, że niedługo się stąd wydostane. Jednak się myliłam i każdy kolejny dzień mnie w tym utwierdzał.

Śmierć jednego mężczyzny, potem kolejnego i kolejnego a na końcu matka z dzieckiem. Nie chciałam już dłużej czuć tej winy.

-Zgłodniałam, chcecie coś?- Stella podnosi się i szoruje przygotować zapewne jakieś kanapki.

-Ja chcę naleśniki!- krzyczy Ethan.- A ty Charlotte?

Nie mam najmniejszej ochoty prowadzić z nim jakiejkolwiek konwersacji.

-Mam ochotę na naleśnika Stella!-odkrzykuje, zlewając całkowicie chłopaka.

-Niegrzeczna.-posyła mi swój obrzydliwy uśmiech.-Szybko się pozbierałaś, co?

Odwracam głowę byle tylko na niego nie patrzeć.

-Pamiętam jak pierwszy raz zabiłem pięciolatka, to przybijające ale potem daje ci niewyobrażalną siłę.

Zatykam uszy. To było obrzydliwe! Pałałam do niego nienawiścią w każdym fragmencie mojego ciała.

-O, albo pamiętam też taką młodą dziewczynę, była całkiem ładna.-pogrąża się w myślach zanim podchodzi do mnie kawałek bliżej.- Mogę powiedzieć, że trochę mi ją przypominasz.

Dreszcze przechodzą po moim kręgosłupie od jego oddechu na moim karku. Czy on właśnie mi groził?

-Ethan przestań!- dochodzi nas krzyk Stelli z kuchni.- Nie słuchaj go Char! On nie tknąłby nawet muchy!

Chłopak podnosi usta ku górze i posyła mi wyzywające spojrzenie.

-Wydaje mi się, że widziałam coś innego.-patrzę prosto w jego brązowe oczy.

Stella wraca z talerzami naleśników wręczając po jednym dla każdego z nas i uderza Ethana w głowę.

-Smacznego dupku!- uśmiecha się i zabiera za jedzenie.

Miałam ochotę wyrzygać całość na nich. Nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego jak siebie traktowali. To wszystko było takie sztuczne.


Dark Side || J.BWhere stories live. Discover now