04. Last shot

260 19 1
                                    



-Wstawaj- ostry głos budzi mnie ze snu, momentalnie czuję przeszywający ból w brzuchu.- Głucha jesteś?!

-Nie kop mnie!- nie mogę zapanować nad podniesionym tonem mojego głosu, otwieram szybko oczy i dostaje mocniejsze uderzenie.- Zaraz złamiesz mi żebro jeśli nie przestaniesz!

To, że nie pamiętam nic z żadnych lekcji szkolnych nie oznaczało, że nie zdaję sobie sprawy jak łatwo było uszkodzić żebro, tym bardziej jak mogło boleć jego zrastanie.

-Chuj co mnie to obchodzi!- wykrzykuje Justin ale przestaje mnie uderzać i odchodzi kawałek dalej.- Trzymaj- podaje mi kawałek bułki i butelkę wody.- Twoje śniadanie.

Mam ochotę wybuchnąć płaczem i uderzać pięściami w jego klatkę piersiową. Wszystko było tak nierealne, zupełnie jakbym ciągle lądowała w niekończącym się koszmarze. Tyle pytań mnie nurtowało... Nie potrafiłam nic sobie ułożyć w głowie, jak mogłam nawet próbować?

-Dzięki- posyłam mu łagodne spojrzenie. - Mogłabym stąd wyjść? To miejsce nie należy do najprzyjemniejszych.

-To, że cię nie wyzywam nie znaczy, że możesz robić co chcesz- odwraca się do mnie tyłem. - Znaczysz dla mnie tyle co wczoraj. Czyli nic.

Siadam na materacu i biorę kilka kęsów kanapki. Jasne, że nie oczekiwałam jakiś wielkich zmian ale jeżeli miałam tu zostać na długi czas, dlaczego nie mogłam go spędzić choć trochę lepiej.

-Mogę cię o coś zapytać?- pozwalam sobie na chwilę odwagi, czekam na jego odpowiedź cierpliwe, a kiedy ciągle jej nie dostaje, mówię dalej.- Dlaczego nic nie pamiętam? Wiem tylko jak mam na imię. Nie wiem czy mam rodzinę, nie znam mojej przeszłości, jak to w ogóle możliwe?

Przełykam głośno ślinę i patrzę na niego wyczekująco. Przez moment mogę dostrzec w jego oczach coś więcej niż pogardę. Ale to znika tak szybko jak się pojawiło.

-To nie ma to już dla ciebie większego znaczenia- odpowiada obojętnym głosem.

-Mam prawo wiedzieć!- wstaję i podchodzę do niego.- Nie mogę nic więcej zrobić niż siedzieć tutaj! Dlaczego nie możesz mi powiedzieć?

-Stella się tobą dzisiaj zajmie- odpycha mnie i wychodzi trzaskając drzwiami. Co mam robić kolejny dzień w tej celi.

***

-Możesz mi coś o mnie opowiedzieć?- zagaduję do Stelli.- Bo chyba mnie znałaś, tak?

-Taa, kojarzyłam cię- przewraca oczami i opiera się o zimne drzwi.- Nie miałaś na tyle ciekawego życia, żeby przejmowali się aż tak twoim zniknięciem.

Wzruszam ramionami. Może i chciałam być silniejsza i odporniejsza na wszystkie wrogie słowa, ale nie potrafiłam oszukać nawet samej siebie, że nie zabolał mnie sens jej wypowiedzi. Kto nie chciałby żeby się nim przejmowano?

-To znaczy, że mam rodzinę?-pytam z nadzieją. Może się myli i są coraz bliżej znalezienia mnie, chociaż szczerze w to wątpię. Taki człowiek jak Justin, nie ukrył się w pierwszym lepszym mieszkaniu w centrum miasta. To byłoby za łatwe.

-Miałaś, ale już dłużej nie masz. To powinno być dla ciebie teraz jasne- patrzy na mnie oziębłym wzrokiem. Przelatują mi wspomnienia wczorajszego wydarzenia, kiedy miała zamiar mnie uderzyć.- Nie jesteś niezastąpiona, także lepiej nie odstawiaj.

-Nie odstawiać czego? Postaw się na moim miejscu, okej?

Dziewczyna wzdycha i grzebie w torebce, którą przyniosła ze sobą. W końcu wyciąga jakąś dużą reklamówkę i rzuca ją w moim kierunku.

-Zmień ubrania, kiedy pójdziesz się wykąpać. Nie pachniesz najlepiej- zasłania nos na potwierdzenie swoich słów, mam ochotę pokazać jej środkowy palec.- Pomyślałam, że będą lepsze i w końcu nam się przydasz.

-Przydam?- prycham

Ignoruje mnie całkowicie i podchodzi w moim kierunku.

-Choć już lepiej, Justin nie byłby zadowolony widząc cię chodzącą po jego domu- pociąga mnie żebym wstała i kierujemy się do wymarzonej łazienki. Skoro nie ma go teraz tutaj to jest idealna okazja żebym mogła dowiedzieć się czego chcą.

Los musi mi sprzyjać, kiedy Stella pozwala mi wejść samej do pokoju, więc zamykam szybko drzwi na klucz.

Rozglądam się po eleganckim białym pomieszczeniu wypełnionym jasnymi meblami, czuję się obco przebywając w aż tak dużej łazience. Wysypuję na płytki wszystko co znajduję się w torbie i przeglądam w zaciekawieniu. Na pierwszy plan rzucają się koronkowe komplety bielizny, w których jestem zakochana. Nie wiem nawet jak długo już noszę tą samą bieliznę. Przez myśl przebiegają mi słowa Stelli, przydasz nam się. O to właśnie jej chodziło?

Zabieram mydło, szampon oraz maszynkę i pędzę do moich najskrytszych marzeń

Kiedy mam opuścić łazienkę dostrzegam w kącie pomieszczenia małe, białe lustro. To dziwne, że nie zostało ulokowane w lepszym miejscu, ale postanawiam nie dociekać dlaczego tak się stało. Podchodzę do niego i przejeżdżam dłonią po sinym policzku. Próbuję powstrzymać łzy cisnące się do moich oczu. Nie chcę zostać tu ani chwili dłużej.

Otwieram drzwi jak najciszej potrafię i wychylam się próbując cokolwiek zobaczyć, jednak mój wzrok jest ograniczany przez kwiaty ustawione wzdłuż korytarza. Muszę spróbować. Pewnym krokiem idę przed siebie i skręcam do pierwszego pokoju który zobaczę. Musi mieć przecież jakieś okno.

Jak przystało na moje szczęście trafiam do ich ogromnej garderoby. Szafki ustawione są ciasno obok siebie zapełniając całą powierzchnie. Nie ma mowy żebym znalazła tędy drogę. Cofam się s powrotem, dostrzegając po drugiej stronie korytarza kolejne drzwi. Nie zastanawiając się dłużej biegnę ich w kierunku, nie zwracając uwagi na brak butów.

-Charlotte?!- zorientowała się. CHOLERA CHOLERA CHOLERA SZYBCIEJ!- Gdzie jesteś mała suko!

Wbiegając w zakręt poślizgam się i upadam z donośnym hukiem na podłogę. Przerażona słyszę nadciągające kroki. Podnoszę się i z całych sił dobiegam do celu, błagając żeby okazał się moim ratunkiem.

Naciskam na klamkę- otwarte! Może jednak los dziś mi sprzyja? Obracam się ostatni raz i dostrzegam Stelle. Nasze oczy spotykają się na sekundę, ale chwile później napinam mięśnie i resztkami sił biegnę przed siebie.

-Zatrzymaj się albo strzelę! Nie żartuję!- widzę las, nie może być aż tak trudno się ukryć, w końcu jest tu pełno mchu i tak dalej, prawda?- Masz za swoje!

Słyszę huk wystrzału i czuję przeszywający ból w mojej kostce. Kurwa nie myślałam że to może aż tak boleć. Ale nie mogę się poddać, nie teraz! Utykając docieram do pierwszego drzewa jakie widzę i opieram się żeby nie upaść. Wtedy właśnie słyszę drugi strzał i nie mogę kontrolować dłużej mojego ciała.



Dark Side || J.BWhere stories live. Discover now