21. I want this so badly

186 12 2
                                    

Przetarłam zaspane, ociężałe powieki próbując przyzwyczaić się do promieni wpadających przez otwarte drzwi. Leżałam tak chwilę w kompletnej ciszy, nie mając ochoty wstawać. Dopiero zaczynałam zdawać sobie sprawę z wczorajszych wydarzeń. Ochrona, strzały, nikt mi nie uwierzył, a potem kłótnia w domu. To mnie przerosło. Poczułam słone łzy na moich policzkach.
Nie mogę płakać, muszę być silna!
Zbieram się w sobie i wstaję . Podchodzę powoli do lustra obserwując zmaltretowane odbicie. Z każdym dniem wyglądałam coraz gorzej. Opuszkami palców pozbywam się przezroczystej cieczy i ruszam w kierunku kuchni.
W progu słyszę odgłos obijania się o siebie szkła i postanawiam być jak najciszej.
Ostrożnie wyglądam zza ściany. Moim oczom ukazuje się Justin przygotowujący śniadanie.
-Już wstałaś?- wystraszona jego głosem delikatnie podskakuję .
-Nie mogłam zasnąć.
Chłopak jedynie kiwa głową i kontynuuje robienie kanapek.
-Siadaj, śniadanie zaraz będzie gotowe.
Usadawiam się przy stole i przeglądam się szklanką napełnionym herbatą.
-Stella jest tutaj?- marszczę brwi i przysuwam jedną z nich do siebie.
-Nie wiem.
Justin ciągle stoi do mnie tyłem, to wydaje się idealną okazją by zrozumieć co jest w środku. Podnoszę szklankę do góry i obserwuję jak tabletka powoli rozpuszcza się w gorącym napoju. Przysuwam ją do nosa by powąchać ale czuję tylko gorzki zapach.
-Nie pij tego- wystarszona, rozlewam trochę herbaty na stół.- To jest twoje-
podchodzi i kładzie przede mną czerwony kubek.- Wiem że wolisz słodzoną.
Uważnie przypatruję się jego twarzy, próbując zobaczyć cokolwiek w czekoladowych tęczówkach. Niepewnie chwytam rączkę kubka i przykładam porcelanę do ust.
-Do dna- posyła mi delikatny uśmiech.
Mimo wątpliwości nadchodzących mnie w tej chwili, wlewam w siebie herbatę. To wszystko przez Stelle i to jakie zasiała we mnie obawy.
-Który dzisiaj mamy? - pytam z buzią wypchaną bułką.
-13 listopada, czemu pytasz?
-Nic, wydaje mi się że coś ważnego wydarzyło się w listopadzie.
-Masz rację, wydaje ci się-odpowiada mi oschle.
Rękawem koszulki ścieram plamę po herbacie, którą wylałam.
Mimo że przyzwyczaiłam się już do jego wrednego nastawienia, czasami jest ciężko to zignorować.
Justin chodzi po pokoju, czegoś najwyraźniej szukając. Przegląda jakieś dokumenty i wczytuje się w każdy z nich. Próbuję nie koncentrować na nim swojego spojrzenia.
-Justin?!- nawoływanie rozchodzi się po domu.- Gdzie do cholery jesteś?!
Niepewnie zerkam na chłopaka a potem skupiam się na wściekłym Ethanie.
-Czego chcesz?- Justin marszczy brwi.- Nie widzisz, że jesteśmy zajęci.
-Gówno mnie to obchodzi! Co jej zrobiłeś?!
Cisza wypełniała cały pokój. Nerwowo przełykam ślinę, próbując znaleźć dobre wyjście z tej sytuacji.
-To na co zasłużyła- jego słowa ranią nawet mnie.
Jak mógł być taki podły. Przecież Stella jest dla niego jak siostra, a on traktował ją jak gówno. Nic dziwnego, że wszystko tutaj jest negatywne.
-Co ty kurwa powiedziałeś- mogę wyczuć nadchodzącą katastrofę.- Powiedz to jeszcze raz a zmiażdżę ci czaszkę!
Błagam niech przestaną! Nie mam najmniejszej ochoty na branie w tym udziału.
-Lepiej idź i wyżyj się na niej, jak to masz w zwyczaju robić.
Ethan ściska mocniej pięści, kiedy Justin uśmiecha się pewny siebie.
-Zamknij się.
-Bo co?
Nerwowo cofam się do tyłu, próbując uniknąć nadchodzących ciosów. Nie chcę przez przypadek dostać,a przyznam że teraz patrząc na to z tej perspektywy, chętnie popatrzę jak Ethanowi się dostaje.
-Uspokójcie się- sama dziwie się, kiedy te słowa wydostają się z moich ust.
Chłopaki rzucają mi tylko przelotne, złowrogie spojrzenie i wracają do wiercenia sobie nawzajem dziur w głowach.

Chłopaki rzucają mi tylko przelotne, złowrogie spojrzenie i wracają do wiercenia sobie nawzajem dziur w głowach

Oops! Această imagine nu respectă Ghidul de Conținut. Pentru a continua publicarea, te rugăm să înlături imaginea sau să încarci o altă imagine.
Dark Side || J.BUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum