29. A little bit more problems

158 12 4
                                    

Leżała tak spokojnie, że musiałem co chwilę przypominać sobie ten okropny moment, którego byłem świadkiem. To wszystko działo się tak szybko. Nawet nie pamiętam w jaki sposób znalazła się w tamtym domu, nie mówiąc już o schodach na których wydarzyła się tragedia. Jestem pewien, że James zrobił to celowo, odwrócił uwagę od siebie na nią. Na moją biedną Char.

Nie potrafię nawet opisać jak wielki strach poczułem, kiedy dostrzegłem nóż w jego obleśnej dłoni. W pierwszej chwili chciałem po prostu wystrzelić, zabić go, sprawić że ujdzie z niego życie. Ale wtedy wystraszyłem się, że nie trafię a każda sekunda była równie ważna. Biegłem tak szybko ile sił miałem w nogach ale byłem zbyt wolny. Nóż Jamesa znika a ona swobodnie upada w dół schodów. Wcale jej nie skaleczył, nawet nie jestem przekonany co się stało. Może ją popchnął...

Nawet teraz, kiedy o tym myślę, czuję wszechogarniającą mnie wściekłość. Nienawidzę go. Dopilnuje by zdechł w torturach, chcę jej to obiecać.

Holland chciała ją zabrać jak najszybciej do szpitala jednak nie mogłem na to pozwolić. Musieliśmy zaufać mojemu staremu znajomemu, który jest lekarzem. Decyzję tą poparła Stella co tylko mnie upewniło, że postępuję słusznie.

-Powinna się obudzić lada dzień- mówi lekarz,kiedy zmienia opatrunek na sinym brzuchu- Nie jestem jednak pewien jakie to będzie miało skutki w związku z jej głową, upadła z dużej wysokości a potrzebny jest odpowiedni sprzęt żeby..

-Nie zabierzemy jej tam- przerywam mu stanowczo.- Jestem wdzięczny za wszystko co zrobiłeś. Sam jutro zmienię opatrunek na głowie.

Mężczyzna kiwa ze zrozumieniem głową i wychodzi zostawiając mnie samego. Myślałem, że samotność pozwoli mi się wyciszyć ale myliłem się. Teraz dopiero powoli do mnie dochodzi co tak naprawdę się dzieje.

Charlotte leży tutaj już drugi dzień, według mnie nie powinno to aż tak długo trwać. Nawet kiedy przywiozłem ją tutaj na samym początku budziła się co chwilę i dopytywała o co rusz nowe rzeczy. Jednak w tedy był to bardziej sen na jawie niż jej świadomość. Wystarczyłoby gdyby tylko otworzyła oczy i posłała mi jeden ze swoich ciepłych uśmiechów bym poczuł się lepiej.

-Co z nią? Jest jakaś poprawa?- do pokoju wchodzi Holland.- Ten facet jest jakiś dziwny, po prostu wyszedł bez słowa.

-Niedługo się obudzi.

Rudowłosa podchodzi do nas bliżej i usadawia się na jednym z fotelów. Dopiero teraz zauważam jak się krzywi przy każdym najmniejszym ruchu.

-A tobie co?- wskazuję głową na miejsce w którym się trzyma.

-Stella mnie postrzeliła- mówi z uśmiechem- nie wnikaj dlaczego, to długa historia.

-Gdzie ona tak w ogóle jest?- pytam, kiedy orientuję się o jej nieobecności.

-Ma tu przyjść z Ethanem, kiedy skończą załatwiać swoje sprawy.

Próbuję zignorować ukłucie zazdrości, które czuję kiedy wspomina o  jej chłopaku. Nie żeby mi na niej zależało w ten sposób jednak nadal jest dla mnie bliską osobą, nie potrafię się pogodzić że kogoś pokochała. Szczególnie jeśli chodzi o niego. Ciągle gdzieś w głębi mam jakieś obawy do jego zachowania, czuję jakbym nie mógł nikomu ufać. Czy to nie zabawne, że jedynie Charlotte sprawiała, że czułem chodź odrobinę bliskości, kiedy chciała ode mnie tyle razy uciec?

Ignorując moje przemyślenia, kiwam jedynie głową na znak, że rozumiem.

-Wiesz... Chyba powinniśmy jej powiedzieć prawdę- jej głos brzmi tak niepewnie, że muszę na nią zerknąć by upewnić się, że rzeczywiście to powiedziała.- Nie miałam takiego zamiaru ale teraz... Kiedy zobaczyłam jak upada... To za dużo, ona nadal jest moją przyjaciółką.

Dark Side || J.BWhere stories live. Discover now