You have no idea (BL)

By MrsYaoiGr8

452K 38.4K 9.2K

Miłość rodzi się powoli, pod kiełkującym spojrzeniem czułości. Nie ma czegoś takiego jak zakazana miłość. Nie... More

Ryu
Rodzina jest najważniejsza
Dziewczyna
Zakochanie?
Dlaczego?
Kto powiedział, że jestem miły?
Druga strona medalu (Shiro)
Żegnaj
Nienawidzę horrorów
Poranek
Chcę Cię bliżej poznać
Deszczowy dzień
Nie wiem...
10k, let's celebrate!
Jeszcze nie wiesz
Beznadziejnie zakochany beznadziejny dorosły
Yukio
To tylko sen
Młodszy brat
Ayumi
Kim on właściwie jest?
Przeszłość bywa bolesna
"Tamta osoba"
On jest dorosły
Nieporozumienie
Nigdy tak o Tobie nie myślałem
To Ciebie wybrał
Wszystko widzę
To NIE jest randka
Dopóki mogę...
Urodziny (+18)
Tak będzie lepiej
Kilka słów do Autorki
Nie mogę go stracić
Gdzie jesteś?
O co Ci chodzi?
Jedziemy tam natychmiast
Przecież ja go kocham
Czy warto to dalej ciągnąć?
Przepraszam
Kochasz mnie, i co dalej?
Jak na razie jest dobrze (trochę +18)
Za nim pójdę na koniec świata
Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy
Tylko tyle mogę teraz zrobić
Nie mogę Cię nie kochać
Sądzę, że złamałeś mu serce
Pytania bez odpowiedzi
A mamy o czym rozmawiać?
Tak. Kocham Cię.
Właśnie tego się boję...
Za mało tematów do rozmyślań
Wyjazd
Czas to zakończyć
Niespodzianka (+18)
Ostatni raz
Stara miłość nie rdzewieje
Epilog
Słowo od Autorki

Co było, już nie wróci

9.2K 781 128
By MrsYaoiGr8

Pierwsze promienie wstającego słońca zaczęły wdzierać się siłą przez okna mojego mieszkania. Siedziałem na fotelu, pijąc kawę. Nie spałem całą noc. Nie jestem w stanie zasnąć. Przynajmniej odkąd dowiedziałem się, że on wrócił. Pociągnąłem łyk parującego napoju, a przyjemne ciepło rozchodziło się po moim ciele. Teraz wszystko mi o nim przypominało. Nawet zapach kawy, którą robił specjalnie dla mnie rano, kiedy zostawał na noc. Jak się właściwie poznaliśmy? Jeśli dobrze pamiętam, już pierwszego dnia liceum. Wszystkich kolegów z klasy znałem lub kojarzyłem z widzenia. Oprócz tego jednego chłopaka. Siedział w ostatniej ławce wyglądając przez okno, zupełnie jakby nie interesowały go inne osoby. Sprawiał wrażenie zamkniętego w sobie. Nie rozmawiał z nikim, nie uśmiechał się. Postanowiłem zaczepić go jako pierwszy. 

- Jak masz na imię? - spytałem, podchodząc do jego ławki. Spojrzał na mnie, nie odpowiadając ani słowem. Wzruszyłem ramionami. Jeśli nie chciał ze mną rozmawiać, nie będę się narzucał. Już miałem odejść, kiedy się odezwał głębokim głosem.

- Nagano Yukihiro. - nadal spoglądał na mnie. Jego oczy łagodnie mi się przyglądały.

- Narumi Shiro. - wyciągnąłem rękę, którą uścisnął po chwili wahania. Wtedy też się po raz pierwszy uśmiechnął. Lekko i niepewnie, ale tyle wystarczyło, żebym go polubił. 

Od tamtej pory siedziałem w ławce obok. Yukihiro nie mówił dużo, dobrze się uczył, a cała jego osoba mogłaby być wzorem do naśladowania. Trochę mu zazdrościłem tego, że jest taki idealny. Ja zawsze byłem roztrzepany, nie uczyłem się wybitnie, a czasem wdawałem się w bójki z uczniami z innych szkół, przez co zostałem już zawieszony. Mimo to, Yukihiro nadal się ze mną kolegował. Przez pierwsze pół roku tylko i wyłącznie jadaliśmy ze sobą lunch, czasem zamieniliśmy kilka zdań, nic nadzwyczajnego. W międzyczasie znalazłem sobie dziewczynę, z którą spędzałem dużo czasu. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Zaprosiłem kilku kumpli, także Yukihiro do siebie do domu. Udało mi się zdobyć film porno, który wyprosiłem u starszych kolegów, a był podobno hitem. Chcąc więc nieco umilić sobie czas postanowiliśmy go obejrzeć. Właściwie nie oczekiwałem, że Nagano także przyjdzie, ale o umówionej porze i on stał na progu mojego domu. Włączyłem płytę i zaczęliśmy oglądać. Nie mogłem się jednak skupić, czułem na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłem się i zobaczyłem Yukihiro zerkającego na mnie co chwilę. Zmarszczyłem brwi. Próbowałem go ignorować, ale nadal nie potrafiłem w pełni skoncentrować się na wydarzeniach na ekranie. Po seansie wszyscy poszli do domu, wszyscy z wyjątkiem jednej osoby. Siedział na podłodze, przyglądając się opakowaniu płyty.

- Yukihiro, o co chodzi? - usiadłem obok niego. Spojrzał na mnie, marszcząc brwi.

- Robiłeś już to kiedyś? - spytał. Zaskoczony powoli pokiwałem głową. Moja dziewczyna mnie namówiła, twierdząc, że będzie wspaniale. Owszem, było przyjemnie, ale jednak czułem, że czegoś mi brakuje. Zawsze chciałem spróbować tego z chłopakiem. Ale przecież chętnych na takie eksperymenty raczej się nie spotyka.

- A Ty? - pokręcił głową, zaprzeczając. - A chciałbyś? - tym razem potwierdził. Przybliżyłem się do niego. Odwrócił twarz. Rozpiąłem powoli jego koszulę. Nie protestował, obserwując każdy mój ruch. Byliśmy sami w domu. Moi wiecznie zapracowani rodzice rzadko tutaj zaglądali, więc nie musiałem się niczego obawiać. Zaczęliśmy się całować. Na początku zaciskał usta, jednak z każdym jednym pocałunkiem jego opór znikał. Czułem dziwny dreszcz przechodzący moje ciało. Podniecało mnie to, było zupełnie inaczej niż z dziewczyną. Miałem ochotę na więcej. Po jakimś czasie nasze ciuchy wylądowały w kącie. Kochaliśmy się na zmianę, próbując różnych kombinacji. To właśnie wtedy się w nim zakochałem. W jego urywanym oddechu, cichych jękach, palcach zostawiających ślady na moich plecach. Po tym wszystkim zostaliśmy parą. Oczywiście nie taką oficjalną. Jego ojciec chyba by go zabił, gdyby się dowiedział. Byliśmy ze sobą do końca liceum, do dnia, kiedy nagle zniknął. Nie zostawił mi żadnej informacji, chociażby głupiego liściku, notatki, SMS-a, nic. Nie wiedziałem o co może chodzić. Czyżby już mnie nie kochał? Czy nie mógł ze mną zerwać oficjalnie, a nie znikając jak tchórz? Nie zauważyłem, żeby coś pomiędzy nami było nie tak, wręcz przeciwnie, dogadywaliśmy się bardzo dobrze, prawie nigdy się nie kłóciliśmy. Czekałem kilka dni, może coś mu wypadło. Z każdym dniem traciłem nadzieję. Zamknąłem się w pokoju, odciąłem się od świata, jak idiota wyczekując na jakąkolwiek wiadomość od niego. W końcu popadłem w depresję. Przez niemal miesiąc nie wychodziłem z domu, popadłem w apatię, obsesyjnie sprawdzałem skrzynkę odbiorczą. Próbowałem się do niego dodzwonić, ale ciągle odzywała się poczta głosowa. Po pewnym czasie zrezygnowałem. Nawet pewnie nie odsłuchał tych wszystkich wiadomości, które mu zostawiłem. Pewnego wieczoru postanowiłem się napić. Poszedłem do najbliższego pubu, zamawiając wódkę. Po czterech kieliszkach podeszła do mnie jakaś dziewczyna, proponując szybki numerek. Zgodziłem się. W końcu teraz byłem singlem. Co z tego, że nie zerwaliśmy oficjalnie. Zostawił mnie, nie odezwał się ani słowem. Nie jestem mu nic winien. Po wszystkim nie czułem nic, ani wyrzutów sumienia, ani satysfakcji. Przez chwilę jednak nie myślałem o Yukihiro. Alkohol i seks pomagały mi zapomnieć o nim chociaż na krótką chwilę. Ale seks z kobietą mi nie wystarczał. Kolejnego razu poszedłem do baru dla gejów. Tam również umawiałem się na szybkie numerki, bez zobowiązań, czysta przyjemność, bez uczuć. Przez ponad miesiąc codziennie sypiałem z kimś innym. Pewnego wieczoru wpadłem do jednego z lokali, w którym pracował na pół etatu jeden z kolegów z liceum. Spytał co u mnie i podczas rozmowy wtrącił, że słyszał, że Yukihiro jest w Nowym Yorku, ponoć dobrze mu się powodzi i zawodowo i prywatnie, podobno nawet z nim rozmawiał. On rozmawiał z jakimś znajomym, ale nie zadzwonił do mnie? Poczułem, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Wróciłem do domu, rzuciłem się na łóżko, patrząc bezmyślnie w sufit. Telefon zawibrował w mojej kieszeni. Na wyświetlaczu widniało imię "Yuki". Odebrałem. Nie odezwałem się ani słowem, pozwalając mu tłumaczyć i przepraszać. Jego ciepły głos, którego tak mi brakowało prosił mnie, żebym przyjechał do niego. Dlaczego miałbym to robić, skoro już mu się tak dobrze powodzi? Zostawił mnie, wyjeżdżając, nie racząc nawet napisać głupiego SMS-a z wiadomością gdzie jest, co robi, nie musiał nawet pisać, że mnie kocha. Wystarczyłoby mi zwykłe "Hej". Nie chciałem słuchać jego pokrętnych tłumaczeń, najwyraźniej dobrze mu jest i beze mnie. "Nie chcę Cię znać. Nie dzwoń do mnie więcej". To były słowa oficjalnego zerwania. Potem po prostu się rozłączyłem. Następnego dnia zmieniłem numer telefonu. Tak będzie najlepiej. On ma tam swoje życie, powodzi mu się, ja także dam sobie radę. Podjąłem decyzję, że muszę się otrząsnąć i zmienić coś w swoim życiu. Pewnego dnia przypadkiem przechodziłem obok salonu tatuażu, tego samego, w którym razem z Yukihiro zrobiliśmy sobie pasujące litery N. W naszą pierwszą rocznicę on wpadł na pomysł, żeby jakoś uwiecznić nasz związek. Wybraliśmy pierwsze litery naszego nazwiska. Narumi i Nagano na zawsze wypisane na naszej skórze. Pod wpływem impulsu postanowiłem go zakryć. Myślałem nad jakimś obrazkiem, ale przeglądając dostępne wzory, zauważyłem napis "Never Again". Chciałem, żeby mi przypominał o tym, że wszystko się kiedyś kończy, nawet coś, co wydawało się, że będzie trwać wiecznie. 

Wyjechałem do innego miasta, zostawiając przeszłość za sobą i poszedłem na studia, filologię angielską. Dlaczego właściwie ze wszystkich możliwych kierunków wybrałem właśnie ten? Chyba dlatego, że gdzieś z tyłu głowy wciąż miałem nadzieję, że się z nim spotkam, może pojadę do Ameryki, żeby zobaczyć go chociaż na sekundę. W międzyczasie starałem się o nim zapomnieć. Poznałem mnóstwo nowych osób, w tym Ayumi, która była naprawdę wspaniałą przyjaciółką. Skończyłem uniwersytet z dobrymi wynikami i postanowiłem uczyć w pobliskiej szkole, tak, żeby mieć pieniądze na utrzymanie. Nie miałem w życiu wytyczonego celu. Po prostu żyłem z dnia na dzień. Do dnia, kiedy zauważyłem Ryu. Nie wiem co właściwie w jego osobie zwróciło moją uwagę, może to, że tak bardzo przypominał mi mnie samego. Najpierw z ciekawością mu się przyglądałem, zastanawiając się jaki jest ten chłopak. Na początku to była lekka fascynacja, intrygowała mnie jego osoba, chciałem dowiedzieć się o nim jak najwięcej. W międzyczasie Ayumi zaproponowała mi związek. Nie miałem nikogo od dawna, a mam swoje potrzeby, więc zgodziłem się. Nie chciałem jej zranić, więc starałem się być dla niej jak najlepszym chłopakiem. Do czasu, kiedy dowiedziałem się, że Ryu jest jej bratem. To zbyt duży przypadek, a ja nie wierzę w zbiegi okoliczności. Już zapomniałem uczucie zakochania, jednak on sprawił, że coś się we mnie na nowo obudziło. Nie wiem nawet kiedy i nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale jakimś cudem ten chłopak sprawił, że nie mogłem pozbyć się go z moich myśli. I co najśmieszniejsze, wiedziałem, że on czuje to samo, chociaż strasznie się w tym gubi. Wpadłem po uszy, kiedy pod wpływem impulsu go pocałowałem. Znów poczułem ten dreszcz na plecach, którego tak mi brakowało. Ale nie mogłem z nim być, nie teraz. Jestem dorosły, w dodatku jestem nauczycielem, nie mogę być z nim w związku. Ale nie potrafiłem tak po prostu stłumić w sobie emocji. Nie czułem się tak od czasu, kiedy byłem razem z Yukihiro. Postanowiłem zainwestować w związek z Ryu. W końcu czuł do mnie to samo, a ja i tak już nigdy nie zobaczę się z Yukim.

Nie miałem pojęcia jak bardzo się mylę. W dodatku siedział tuż obok Ryu. Świat dla mnie wtedy się zatrzymał. W mojej głowie była pustka, nie wiedziałem co myśleć. Na samym początku wydawało mi się, że mam jakąś pokręconą fatamorganę. Jednak on podszedł do mnie i dotknął mojego ramienia. Wróciły wszystkie wspomnienia, które tak skrzętnie próbowałem zamknąć w najdalszym kącie umysłu. Dlaczego wrócił? W dodatku jest przyjacielem z dzieciństwa Ayumi. Ktoś by mógł powiedzieć, że to niezwykły zbieg okoliczności. Nie wierzę w aż taką przypadkowość. Czyżby ciążyło nade mną jakieś fatum? Akurat wtedy, kiedy myślałem, że znalazłem osobę, z którą będę mógł być szczęśliwy, pojawia się on. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie wiedziałem co mam myśleć. W mojej głowie uparcie krążyły wspomnienia. Przyjęcie-niespodzianka, które on zorganizował na moje urodziny, pierwszy raz, kiedy przedstawił mnie swoim rodzicom, noce spędzone w moim pokoju w jego objęciach, ten uśmiech, który zwrócił moją uwagę. Nie byłem w stanie racjonalnie myśleć. Zamknąłem się w domu. Spędziłem tak prawie trzy dni, rozpaczliwie próbując poukładać to sobie wszystko w głowie. Co on sobie myśli nagle pojawiając się i zachowując jakby wszystko było w porządku. Już się pogodziłem z tym, że go więcej nie zobaczę, zostawiając epizod z nim gdzieś za sobą. Dlaczego się właściwie zastanawiałem co powinienem zrobić? Przecież to oczywiste. Osoba Yukihiro Nagano to przeszłość, o której postanowiłem zapomnieć. Postanowiłem ignorować jego nagłe pojawienie się. Najbardziej niepokoił mnie fakt, że Ryu go zna. Irytowała mnie sama myśl, że on może być obok niego, a chłopak mu na to pozwala. Po co właściwie tak nagle się pojawił?

- Dawno się nie widzieliśmy, Shiro. - podszedł do mnie, odsłaniając obojczyk. - Powiedziałeś mu? - wskazał głową na Ryu. Co on mu powiedział? Byłem wściekły. On doskonale wiedział jak mnie zirytować. Uwielbiał się ze mną droczyć. Tym razem to nie było zabawne. Nie, jeśli chodziło o Ryu. Odesłał go do domu. Nie mogłem na niego spojrzeć, nie teraz. Później mu wszystko wyjaśnię, mam nadzieję, że zrozumie. Najpierw muszę porozmawiać z Yukihiro. Poczekałem aż chłopak sobie pójdzie. Następnie ruszyłem w kierunku jednej z klas, zapinając po drodze rozpięte guziki od koszuli. Wiedziałem, że będzie za mną szedł. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie. Prawie nic się nie zmienił. Poczułem jak serce zaczyna mi bić mocniej. Stanąłem do niego plecami.

- Czego chcesz? - spytałem sucho. Podszedł bliżej, siadając w pierwszej ławce, tuż przed biurkiem, o które się opierałem.

- Zostałeś nauczycielem? W sumie zawsze miałeś podejście do dzieci. - powiedział uśmiechając się lekko.

- Nie przyszedłeś mi tego powiedzieć. Co chcesz? - powtórzyłem pytanie.

- Tak długo się nie widzieliśmy, a Ty tak mnie witasz, kochanie? - podszedł do mnie od tyłu, chwytając w pasie. On uwielbiał zawsze przeciągać strunę.

- Zabieraj łapy. - warknąłem. Tym razem to nie było zabawne. Posłusznie cofnął się kawałek. Odwróciłem się do niego. Włożył ręce do kieszeni i patrzył na mnie, przekrzywiając głowę.

- Przecież jesteśmy parą, zapomniałeś? - nadal się uśmiechał, zbliżając się powoli do mnie. Już zapomniałem jak pociągający jest, kiedy specjalnie zniża głos. To jest nie fair, doskonale wiedział co na mnie działa. 

- Nawet nie próbuj. - zatrzymał się w pół kroku. - Poza tym nie jesteśmy parą. Jakbyś nie zauważył, zostawiłeś mnie jakieś osiem lat temu. 

- Teoretycznie. Ale nie mów mi, że nie chcesz do mnie wrócić. - zbliżył się jeszcze trochę. Wyglądał jak kot czający się na swoją zdobycz.

- Rozważałem taką opcję. Jednak zrezygnuję z Twojej propozycji. - starałem się opanować. Natrętne wspomnienia wracały do mnie, a ja usilnie starałem się je stłumić.

- Wolisz być singlem? Z tego co wiem Ayumi już z Tobą zerwała. - uniósł jedną brew wzruszając ramionami. Czyżby ta dziewczyna o wszystkim mu wypaplała? To prawda, napisała SMS-a, że dłużej tak nie może i zrywa ze mną. I tak miałem skończyć nasz związek, ona po prostu była szybsza.

- Nic ci do tego, Yukihiro. - odparłem. Zamierzałem teraz skupić się na Ryu. 

- Czyżby? Ja i jej brat bardzo się polubiliśmy. Fajny z niego chłopak. Opowiedziałem mu co nieco o nas. Bardzo się przejął. Jest na prawdę wrażliwy. - w tym momencie nie wytrzymałem. Popchnąłem Yukihiro na ścianę, zagradzając mu drogę ręką. Nasze twarze znalazły się kilka centymetrów od siebie. On uśmiechał się, stał spokojnie, zupełnie jakby osiągnął swój cel. - Kim jest dla Ciebie ten chłopak, Shiro?

- Oficjalnie jest dla mnie jak młodszy brat. - powiedziałem odwracając głowę. 

- A mnie traktuje jak przyjaciela. Nie przeszkadza Ci to? - nadal próbował mnie sprowokować. I udawało mu się to. Zacisnąłem mocniej pięść. Dlaczego on mi to robi? Zaczął zbliżać  swoją twarz do mojej. Przypomniałem sobie, jak całował mnie na przerwach, przyciskając do ściany w ciemnych korytarzach, z dala od oczu wszystkich. Jeśli się nie powstrzymam teraz i dam się ponieść chwili wtedy on wygra, nie chcę dawać mu tej satysfakcji. Przeszłość została dawno za mną. - Przecież wiem, że chcesz. - wyszeptał, zbliżając się jeszcze bardziej. Nasze usta niemal się stykały.

- Trzymaj się ode mnie i od Ryu z daleka. - wycedziłem przez zęby, odsuwając się od niego. - Skończyłem z Tobą rozmawiać. - odwróciłem się do niego plecami.

- W każdym razie chciałem się tylko przywitać. - słyszałem jak podchodzi do drzwi. - Na prawdę myślałeś, że chcę do Ciebie wrócić? Wszystko co powiedziałem było niewinnymi żartami. Zaopiekuję się Ayumi i Ryu, nie musisz się o nich martwić. Do zobaczenia, Shiro. - wyszedł, zostawiając mnie samego w klasie. Opadłem na najbliższe krzesło, ukrywając twarz w dłoniach. Nie wiem o co mu chodziło. Było mi niedobrze. Co on zamierza zrobić? Co powiedział Ryu? Jak mam się do niego zbliżyć? On zdaje się mnie unikać. Za to z Yukim dogaduje się bardzo dobrze. Znowu czuję ogromną pustkę. Nie wiem co powinienem, a czego nie powinienem. Wiem tylko jedno, nie chcę wracać do tego co było. Chcę być szczęśliwy, chcę dla Ryu jak najlepiej. Chcę, żeby mnie wybrał, ale jeśli nie będę wystarczająco dobry, zrozumiem. Zostałem sam. Nie mogłem z nikim porozmawiać, nikt nie mógł mnie zrozumieć. Pozostało mi mieć tylko nadzieję. Ale jak to mawiają, nadzieja matką głupich. Zostawiam przeszłość w tyle, patrząc w przyszłość, oczekując pomyślnego rozwiązania.


Ten rozdział pisało mi się straszliwie opornie (co zapewne doskonale widać), więc wybaczcie za wszelkie możliwe błędy :) Co dalej? Nie mam pojęcia... Zobaczymy co wymyślimy. Ze specjalną dedykacją dla Daiki2424

Continue Reading

You'll Also Like

22.8K 685 20
Kiedy Nastaniel zauważył, że naiwny chłopak o imieniu Leon się w nim zakochał, postanowia zabawić się jego uczuciami. Czy Nataniel pożałuję zabawy? J...
819K 44.6K 44
Istnieją dwa typy popularnych facetów. Pierwszy to seksowny podrywacz a drugi to zimny jak lód, zły chłopiec. Co się stanie gdy właśnie tych dwoje na...
114K 7.8K 42
- Czasem ciężko pogodzić się z odwrotnością losu... To się chyba karma nazywa ( Charakter postaci został zmieniony na potrzeby ff) Wt. 17 marca 2020...
174K 17.3K 44
Mieszkańcy jednego z wielu Podgórz już od wieków wpatrują się w lśniący białym śniegiem szczyt. Kiedy podróżny podczas przechadzania się po bardzo zw...