O co Ci chodzi?

5.8K 552 82
                                    

Minął ponad tydzień. Żadnych wieści od Ryu ani od Yukihiro na temat chłopaka. Postanowiłem być cierpliwy i czekać na jakiekolwiek informacje mogące mi pomóc w znalezieniu go. Jednak takie czekanie jest niesamowicie frustrujące. Starałem się zbytnio nie przejmować, przecież z pewnością Ryu nie działa się żadna krzywda, nie zaginął, jego rodzina wie gdzie się znajduje. Problem w tym, że ja nie jestem dla niego nikim bliskim, przynajmniej oficjalnie. Nie mogłem nic poradzić na to, że się martwiłem. Dlaczego tylko ja o niczym nie wiem? To bolesne, że nie odpowiada na moje wiadomości, uciął ze mną jakikolwiek kontakt. Gdybym chociaż wiedział co się stało... Mam jedno wielkie deja vu. Podobnie było już kiedyś, kiedy Yuki wyjechał. Wtedy też nie miałem pojęcia co się stało. Z dnia na dzień zniknął bez słowa. Czy mam jakąś złą karmę? Siedziałem na swoim zwykłym miejscu, na fotelu w salonie, wpatrując się w okno, czekając aż mi nieco przestygnie herbata. Obok mnie leżał telefon. Cały czas trzymam go przy sobie na wypadek gdyby Ryu lub Yukihiro do mnie zadzwonili. Tak się jednak nie działo. Aparat milczał jak zaklęty. Spojrzałem na komórkę. Wahałem się przez chwilę, jednak w końcu wybrałem numer Yukihiro. Odebrał po dwóch sygnałach.

- Tak słucham? - chyba był gdzieś na mieście, bo ledwo co go słyszałem, przez szum w tle. 

- To ja, Shiro. - nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Zadzwoniłem pod wpływem impulsu. 

- Wiem, że to Ty. Coś się stało? - w jego głosie wyczuwałem lekkie napięcie z nutką rozbawienia. Możliwe, że nie może ze mną teraz rozmawiać, albo nie chce...

- Tak się zastanawiałem... może wyskoczylibyśmy gdzieś się napić? - zanim zdążyłem pomyśleć, zaproponowałem mu wspólne wyjście.

- Pewnie. Jeszcze dzisiaj? - zerknąłem na zegarek. Było zaledwie po 17. W sumie miałem ochotę się schlać, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o swoich problemach. Nie lubię pić sam, a i tak obiecałem mu, że się spotkamy, więc...

- Tak. Właściwie to przyjdź do mnie do domu. Wyskoczę na małe zakupy, a ty po drodze kup nam jakieś przekąski. Adres wyślę Ci SMS-em. Co Ty na to? - nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Wolę pić w domowym zaciszu.

- Będę około 19. - oczyma wyobraźni widziałem jak kiwa głową i uśmiecha się do siebie. Zbyt dobrze znam tego człowieka. A właściwie znałem. Rozłączyłem się i zgodnie z obietnicą wysłałem adres domu. Następnie nałożyłem buty i udałem się na zakupy. 

Podczas kupowania potrzebnych mi rzeczy, głównie alkoholu, moje myśli krążyły wokół przeszłości. Pamiętam kiedy byliśmy w drugiej klasie i pewnego wieczoru podkradliśmy ojcu z barku nieco sake. Nigdy nie próbowaliśmy alkoholu. Usiedliśmy w moim pokoju naprzeciwko siebie, zerkając niepewnie na kieliszki wypełnione nieco mętnym płynem. W końcu Yukihiro pierwszy jednym ruchem przechylił naczynie i krzywiąc się połknął zawartość. Wypiliśmy chyba z 3 takie czarki trunku, zanim zasnęliśmy. Kolejnego dnia tak źle się czuliśmy, że nie poszliśmy do szkoły, dogorywając w łóżku. Potem piliśmy tylko w swoim towarzystwie. Do czasu aż wyjechał. Był moim najlepszym kompanem, moim przyjacielem i chłopakiem. Teraz jesteśmy nieznajomymi z przeszłością. Nie sądzę, żeby jedno spotkanie raz na jakiś czas cokolwiek w tej sprawie zmieniło. 

Tuż po 19 usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem na oścież, wpuszczając gościa do środka. Ten wręczył mi bez słowa reklamówkę z przekąskami i zajął miejsce w salonie. Nic nie mówił, chyba nie było powodu. Nadal traktował mnie jak osiem lat temu, jakby nic pomiędzy nami się nie zmieniło. No, może poza tym, że normalnie na dzień dobry zaczęlibyśmy się całować. Na samo wspomnienie, przeszły mnie ciarki po plecach. O czym Ty właściwie myślisz, Shiro? To było tak dawno temu...

You have no idea (BL)Where stories live. Discover now