Nie mogę go stracić

7.5K 693 107
                                    

Nie widziałem Ryu od tygodnia. Nie było go w szkole, nie odpowiadał na moje wiadomości. Domyślałem się, że może to być spowodowane naszą kłótnią dzień po jego urodzinach. Niepotrzebnie się uniosłem. Wiedziałem przecież, że Ryu uwielbia dramatyzować. Z jednej strony mogłem go zrozumieć. W końcu widział jak całowałem Yukihiro. Ale to naprawdę nic nie znaczyło. Jednak on wbił sobie do głowy, że każdy jeden pocałunek jest dla mnie bezwartościowy. To nie jest prawda. Generalnie nie uważam aktu całowania się, jako czegoś niezwykle intymnego i niosącego wiele uczuć ze sobą, ale to nie znaczy, że byłbym w stanie robić to z każdym. Ryu natomiast myślał odwrotnie, dlatego nie rozumiał mojego punktu widzenia. Dlatego też zirytowały mnie jego słowa. Od tamtego czasu nie wiem co się z nim dzieje. Możliwe, że nie powinienem się martwić, może jest tylko chory, albo nie odzywa się z jakichś innych trywialnych powodów. Pod koniec tygodnia jednak nie wytrzymałem. Postanowiłem go odwiedzić. Zaraz po lekcjach udałem się do jego domu. Wahałem się czy dobrze robię, ale w końcu nacisnąłem na przycisk dzwonka. Za drzwiami rozległo się szuranie i otworzyła mi matka Ryu.

- Oh, Shiro-kun. - uśmiechnęła się szeroko. Zdaje się, że mnie polubiła, kiedy jeszcze byłem w związku z jej córką. Odpowiedziałem jej uśmiechem. - Ayumi! - zawołała głośno.

- Właściwie to przyszedłem dowiedzieć się co się dzieje z Ryu. - kobieta myślała pewnie, że chciałem widzieć się ze swoją byłą dziewczyną.

- Ryu? Przecież on... - chciała wyjaśnić mi pani Yoshida, ale nie dokończyła.

- Wystarczy mamo. Ja z nim porozmawiam. - jakby znikąd pojawiła się Ayumi. Jej matka pokiwała głową i wróciła do środka, zostawiając mnie z nią. - Czego chcesz? - spytała chłodno, krzyżując ręce na piersi. 

- Co się dzieje z Ryu? Od tygodnia nie ma go w szkole. - nie musiałem być dla niej specjalnie miły i udawać, że interesuje mnie co u niej słychać. Od razu przeszedłem do konkretów.

- Nie Twoja sprawa. - odpowiedziała z lekkim prychnięciem.

- Właśnie, że moja. Jestem jego nauczycielem, chyba mam prawo wiedzieć o powodzie nieobecności ucznia. Mogę się z nim zobaczyć? - nie zamierzałem się bawić w jej humorki. Przyszedłem tutaj tylko dla jej brata, nie obchodzi mnie co ona sobie o tym myśli.

- Nie ma go. A z tym nauczycielstwem to się tak nie rozpędzaj. Niczego się ode mnie nie dowiesz. - prychnęła, po czym zamknęła mi drzwi przed nosem.

Nie wiem o co jej chodziło, ale coraz mniej mi się to podobało. Wykręciłem numer do Ryu. Po kilku sygnałach odezwała się poczta głosowa. Znowu. Martwiłem się o niego. Co robi, co się z nim dzieje? Przecież teraz jesteśmy parą, przynajmniej tak mi się wydaje. Co takiego się stało, że nie chce się ze mną widzieć?

Dwa dni później, podczas lekcji z klasą Ryu zauważyłem coś dziwnego. Jego imię i nazwisko było przekreślone. Dlaczego ktoś miałby wykreślać ucznia z listy obecności? Z pewnością to musiał być jakiś błąd. Po zajęciach udałem się do sekretariatu, zabierając ze sobą dziennik. Akurat w drodze spotkałem dyrektora, więc to jego postanowiłem zapytać o tę sprawę.

- Panie Dyrektorze. Mogę się o coś spytać? - zacząłem. Niezbyt za nim przepadałem, ale musiałem przyznać, że był dobrym pedagogiem. Całe szczęście, że mnie lubił, przynajmniej tak mi się wydawało.

- Słucham? - otworzyłem dziennik.

- Yoshida Ryu. Czemu jest wykreślony z listy uczniów? Sądzę, że ktoś zrobił jakiś błąd... - zacząłem wyjaśniać, ale Dyrektor mi przerwał.

- Nie zdążyłem Panu wczoraj powiedzieć, ale ten uczeń nie uczęszcza już do naszej szkoły. - mężczyzna wzruszył ramionami. 

- Słucham? - myślałem, że się przesłyszałem. Co to ma znaczyć, że już nie chodzi do tej szkoły?

- Kilka dni temu przyszedł tutaj razem z matką i oznajmił, że się przenosi do innej placówki. Szkoda, był takim dobrym uczniem. - Dyrektor otworzył drzwi do swojego gabinetu, najwyraźniej uznając naszą rozmowę za zakończoną. 

- Dlaczego? - nie potrafiłem zrozumieć. O co w tym wszystkim chodzi.

- Nic mi więcej nie wiadomo. Chciałem go przekonać, żeby został, ale był straszliwie uparty. Koniec końców, został skreślony z listy uczniów. 

- Nie wie Pan może do jakiej szkoły się przepisał? - spytałem zrezygnowany. Może chociaż tyle będę w stanie się dowiedzieć.

- Nie. Nie powiedział tego. - Dyrektor wzruszył ramionami i zamknął drzwi, kończąc tym samym rozmowę.

Wróciłem do swojego gabinetu. Usiadłem na krześle, opierając głowę o biurko. Co to wszystko ma znaczyć? Dlaczego on zmienił szkołę? Dlaczego się do mnie nie odzywa? Sięgnąłem po telefon. Wystukałem wiadomość:

Ryu, o co chodzi? Gdzie jesteś? Odezwij się do mnie, proszę. Shiro

Spojrzałem na poprzednie wiadomości. Codziennie wysyłałem to samo zapytanie. Jak na razie nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Nie mogłem przestać myśleć, co takiego mogło się stać. Czy to możliwe, że przeniósł się przez naszą trywialną kłótnię? Nie, Ryu nie działa tak chaotycznie, nie zrobiłby czegoś tak nieracjonalnego, bo powiedzieliśmy sobie kilka niewygodnych słów. Nagle mnie olśniło. Pytałem jego matki, siostry, ale zapomniałem o Yukihiro. Niezbyt miałem ochotę z nim rozmawiać, jednak muszę się dowiedzieć gdzie się podział mój chłopak. Odnalazłem jego numer wśród kontaktów. Odebrał po drugim sygnale.

- Słucham? - w tle było słychać radio.

- Yukihiro, to ja, Shiro. - jakoś dziwnie było mi z nim rozmawiać. Ale jeśli on mi nie pomoże, to możliwe, że nie odnajdę chłopaka.

- Hej, o co chodzi? - mówił głośno do słuchawki, niemalże krzycząc. 

- Nie wiesz może gdzie jest Ryu? - nie zamierzałem owijać w bawełnę, że dzwonię tylko po to.

- Ryu? Niezbyt... - w jego głosie usłyszałem nutę wahania. Znałem go jak nikogo innego, i domyślałem się, że nie mówi mi całej prawdy.

- Proszę Cię, nie kłam. - westchnąłem, mówiąc niemalże błagalnym głosem. - Bardzo mi zależy na tej informacji.

- Ale ja na serio nie wiem. Nie mieszkam już z jego rodziną. - zmarszczyłem brwi.

- Wyprowadziłeś się? - akurat teraz kiedy potrzebowałem się dowiedzieć czegoś o Ryu.

- Tak, zaraz po urodzinach młodego. A co, coś się stało? - wydawał się zmartwiony.

- W takim razie nieważne. - już miałem się rozłączyć.

- Shiro, czekaj. Spotkajmy się. - powiedział tak szybko, że niemalże nie zrozumiałem co mówi.

- Po co? - zupełnie nie widziałem sensu w jakimkolwiek spotkaniu. Nie ma żadnych informacji na temat Ryu.

- Wiem, że między nami już nic nie ma, ale chciałbym, żebyśmy byli chociaż przyjaciółmi. Nie możemy wyskoczyć na piwo, albo coś w tym stylu? - miałem dziwne wrażenie, że niebezpiecznie mocno zależy mu na tym spotkaniu. Nie byłem pewny czy chcę utrzymywać z nim bliższe kontakty. Ale prawdopodobnie on szybciej się dowie gdzie jest Ryu.

- Ok, spotkajmy się jutro w barze Howl około 19. - zaproponowałem.

- Świetnie. Będę. - głos Yukihiro wydał mi się zbyt podekscytowany. Aż tak zależało mu na zobaczeniu się ze mną? Wzruszyłem ramionami. Tylko tyle mogę zrobić. Odłożyłem telefon na biurko.

Podszedłem do wąskiej kanapy w rogu pokoju. Położyłem się na niewygodnym meblu, wlepiając wzrok w sufit. Ryu, gdzie jesteś? Czemu nie odpowiadasz? Zamknąłem oczy, starając się chociaż na chwilę zasnąć. Mój mózg jednak wydawał się mieć zapędy masochistyczne, wyświetlając przede mną obrazy wspólnie spędzonych chwil z Ryu. Mój żołądek zaczął się kurczyć. Czy to możliwe, że już więcej go nie zobaczę? Czy on tego właśnie pragnie? Nie mogę go zrozumieć, ale jedno jest pewne. Nawet jeśli on nie chce, żebym go znalazł, ja i tak będę go szukał, jeśli będę w stanie go zobaczyć tylko przez sekundę to będzie wystarczające. Nigdy nie przypuszczałem, że to niemiłe uczucie opuszczenia może powrócić. Zmarszczyłem brwi. Tym razem nie zamierzam siedzieć bezczynnie. Nie mogę go stracić.

You have no idea (BL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz