Była niedziela. Jak zwykle rozpoczęła się leniwie. Ja i Ayumi siedzieliśmy w kuchni czekając cierpliwie aż mama skończy robić naleśniki, popijając w międzyczasie niemal już zimną kawę. Nie obudziłem się jeszcze do końca, nadal siedziałem w piżamie, ziewając przeciągle od czasu do czasu. W przeciwieństwie do Ayumi nigdzie się dzisiaj nie wybierałem. Zdaje się, że moja siostra umówiła się ze znajomymi na karaoke, więc siedziała wystrojona, co chwilę zerkając niecierpliwie na zegarek i pośpieszając mamę. Westchnąłem przeciągle. Komu normalnemu chce się wychodzić gdzieś w niedzielny poranek?
- Mamo, bo zaraz przyjdzie Chio. Kiedy będą gotowe te naleśniki? - znów spojrzała na zegarek, pociągając łyk kawy.
- Poczekaj jeszcze dwie minuty. Tak w ogóle to dlaczego wychodzisz o tak wczesnej porze? - nawet moja mama nie rozumiała logiki swojej córki.
- Idziemy teraz, bo wieczorem spotykam się z Shiro. Ile mam jeszcze czekać? - wstała ze swojego miejsca i zaczęła chodzić zniecierpliwiona, sprawiając tylko, że mama wywróciła oczyma, stawiając przed nią w końcu małą górkę naleśników. Usłyszenie samego imienia chłopaka mojej siostry sprawiło, że mój żołądek zacisnął się boleśnie.
- Jedz i uciekaj. - powiedziała mama, kładąc podobny talerz przede mną. Nie zdążyłem nawet złapać za widelec, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Ayumi spojrzała na mnie wymownie z buzią pełną jedzenia i odchrząknęła.
- Dobra, idę. - westchnąłem. To pewnie Chio, najlepsza przyjaciółka mojej siostry, za którą nie przepadałem, ani ona za mną. Tylko ja starałem się tego nie okazywać na każdym kroku, w przeciwieństwie do niej. Głupi rudzielec... W końcu dowlokłem się do drzwi, robiąc wszystko najwolniej jak się tylko da, co spowoduje, że ta głupia dziewucha się wścieknie. Z uśmieszkiem satysfakcji nieśpiesznie udało mi się otworzyć drzwi. Jednak zamiast Chio na progu stał młody mężczyzna. Miał długie, czarne włosy, związane niedbale w kucyk, kilkudniowy zarost, porwane jeansy, wymięty T-shirt, na który narzucona była skórzana kurtka, a na ramieniu wisiała torba podróżna. Zdumiony gapiłem się na niego, zapominając języka w gębie. Mimo niedbałego wyglądu, był niesamowicie przystojny. Uśmiechał się zakłopotany, drapiąc się za uchem. W końcu olśniło mnie, że powinienem się odezwać.
- Słucham? - spytałem uprzejmie. Nie przywykłem do oglądania przystojnych facetów zjawiających się na progu mojego domu w niedzielne poranki.
- Ummm... Mieszka może tutaj Yoshida Ayumi? - spytał głębokim głosem, rozglądając się niepewnie.
- Już ją woł... - zanim zdążyłem dokończyć zdanie, moja siostra sama podeszła.
- Słucham, o co chodzi. - widać było jej niezadowolenie, gdyż nieznajomy okazał się nie być jej oczekiwaną przyjaciółką. Skrzyżowała ręce w oczekiwaniu na odpowiedź. Stanąłem za nią spoglądając ukradkiem na mężczyznę. Był cholernie przystojny. Może gdyby zgolił brodę mógłby nawet konkurować z Shiro...
- Ayumi? Nie wiem czy mnie poznajesz... Jestem Naruse Yukio. - mówił cicho, ale wyraźnie, nieco nieśmiale, z zagranicznym akcentem.
- Yukio? To na prawdę ty? - wyraz twarzy mojej siostry zmienił się automatycznie. Na jej ustach pojawił się gigantyczny uśmiech. Natychmiast pociągnęła go do środka, zamykając drzwi, zupełnie zapominając o tym, że przed sekundą spieszyła się na karaoke ze znajomymi. Najwyraźniej ten niejaki Yukio także jest osobą, którą dobrze zna. - Gdzie się podziewałeś, skąd się tutaj wziąłeś, musisz mi wszystko opowiedzieć! - nie zwracając uwagi na jego protesty, zaciągnęła go do salonu i usadziła na kanapie. Następnie kazała mi przynieść dwa kubki kawy i czekać aż przyjdzie Chio, żeby powiedzieć jej, że aktualnie Ayumi nie ma w domu, dla nikogo.
YOU ARE READING
You have no idea (BL)
RomanceMiłość rodzi się powoli, pod kiełkującym spojrzeniem czułości. Nie ma czegoś takiego jak zakazana miłość. Niekiedy po prostu zostawia za sobą słodko-gorzki posmak. by Menda Poznajcie Ryu, który zaczyna coś czuć do swojego nauczyciela. Czy jego niepe...