A mamy o czym rozmawiać?

2.4K 215 52
                                    

Stałem pod drzwiami Shiro już dobre pięć minut. Chciałem odwlec to spotkanie jak najbardziej się dało, ale wiedziałem, że w końcu będę musiał zapukać i spojrzeć mu w oczy. Skrzywiłem się. Niby to tylko rozmowa, jednak w końcu to przez tą rozmowę będzie w końcu wiadomo, co będzie z nami dalej. Zerknąłem na zegarek. Przyszedłem nieco za wcześnie, jednak czas nieubłaganie szedł na przód. Jeśli teraz sobie pójdę i zmienię numer telefonu, to bardzo możliwe, że już nigdy go nie zobaczę. To nadal jest jakieś rozwiązanie...

- Dobra, Ryu, weź się ogarnij. To tylko Shiro. Powiesz mu, że to już koniec i po sprawie. - mówiłem sam do siebie pod nosem. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem do drzwi. Zacząłem nasłuchiwać kroków, jednak za drzwiami panowała cisza. Może gdzieś wyszedł? Chwyciłem za klamkę i delikatnie ją nacisnąłem. Drzwi się uchyliły. Widocznie nie słyszał mojego pukania. Wszedłem do środka. Mimo, że mieszkałem tutaj przez jakiś czas, wnętrze wydawało mi się dziwnie obce. Na pierwszy rzut oka nie zmieniło się wiele. Na wieszaku wisiała kurtka Shiro, obok na regale leżały klucze, a dalej w kącie była oparta o ścianę niebieska parasolka. Dokładnie tak jak pamiętam. Ale im głębiej wchodziłem, tym więcej było zmian. Wszędzie walały się butelki po różnych trunkach, jakieś papierki, opakowania po jedzeniu na wynos. To wyglądało jakby Shiro nie wychodził z domu od dłuższego czasu. Wszedłem do salonu. Rolety były zasunięte, więc w pomieszczeniu panował półmrok. Tutaj wcale nie było czyściej. Nagle dostrzegłem jakiś ruch na kanapie. Domyśliłem się, że najprawdopodobniej Shiro śpi. Uśmiechnąłem się pod nosem. Tyle razy zasypiał na tej kanapie, oglądając jakiś serial albo czytając książki. Potrząsnąłem głową. Po co myślisz o takich głupotach, Ryu! Zacząłem powoli się wycofywać. Nie chcę go budzić. Może to i lepiej, że śpi. Przynajmniej nie będę musiał z nim rozmawiać...

- Znowu zamierzasz uciec? - usłyszałem mruknięcie Shiro. Odwróciłem się. Czyli jednak nie spał. 

- Nie chciałem Cię budzić... - wymamrotałem, omal nie potykając się o butelkę po piwie. 

- No to mów, co Cię do mnie sprowadza. - Shiro zaczął powoli podnosić głowę. Po jego tonie można było wyczuć, że albo jeszcze jest lekko pijany, albo ma potężnego kaca. 

- Od jak dawna nie wychodzisz z domu? - jakoś tak spytałem z czystej ciekawości. Na pierwszy rzut oka to mógł być dobry tydzień, jeśli nie więcej.

- A Ciebie co to nagle obchodzi? - zapytał z irytacją w głosie. Usiadł gwałtownie i natychmiast się skrzywił, łapiąc się za głowę. - To nie był dobry pomysł. - powiedział bardziej do siebie i sięgnął po prawie pustą butelkę wody leżącą na szafce obok.

- W sumie racja. Nie powinno mnie to obchodzić... - ja również powiedziałem to bardziej jako uwagę do samego siebie, niż w kierunku do Shiro.  - Możemy porozmawiać? - znowu głupie pytanie. Przecież po to się z nim umówiłem.

- A mamy o czym? - spojrzał mi prosto w oczy i zmarszczył brwi, jakby starając się zgadnąć, co powiem w kolejnym zdaniu. - Chciałeś pogadać o naszej przyszłości? Albo może przeprosić i wrócić do tego jak było dawniej? - zaczął pytać sarkastycznie. 

- A Ty nie chcesz ze mną rozmawiać? Sądzisz, że wszystko zostało wyjaśnione pomiędzy nami? - normalnie Shiro już dawno chciałby do mnie wrócić i powiedział mi jak bardzo mnie kocha oraz że nie widzi świata beze mnie. Jego odpowiedź mnie zaskoczyła. I Shiro z pewnością musiał to dostrzec.

- Co, myślałeś, że jak przyjdziesz to rzucę się na kolana i będę błagał Cię o to, żebyś do mnie wrócił? - szczerze mówiąc to myślałem, że tak właśnie będzie. Odczytał mnie idealnie.

- Nie... - nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Zaskoczył mnie.

- Pozwól, że Ci wyjaśnię. Zamieszkałeś ze mną i przez jakiś czas było fajnie, pobawiłeś się ze mną w dom, zobaczyłeś jak wygląda związek, a następnie postanowiłeś uciec, rzucając mi na odchodne "przestań mnie kochać". A teraz przychodzisz do mnie i spodziewasz się, że rzucę Ci się w ramiona, bo postanowiłeś ze mną porozmawiać. Czy na serio myślałeś, że nic się nie zmieniło? Że ja tylko czekałem na to, kiedy do mnie wrócisz? Że nie przeżywałem tego? Znikasz z mojego życia, Twoja siostra przyjeżdża po Twoje rzeczy, a ja mam nagle wrócić do swojego starego życia, tak jakby Ciebie w nim nigdy nie było. - widać było w nim ogromną gorycz. Zmarszczył brwi i odwrócił się do mnie plecami.

- Przepraszam... - jak mam mu wyjaśnić, że nie chciałem go zranić? Myślałem, że tak będzie lepiej, dla naszej dwójki. Jak zwykle nie przemyślałem tego wszystkiego i nie wziąłem pod uwagę tego, że to może tak bardzo zranić Shiro.

- I co mi po Twoim przepraszam?! Sądziłeś, że przyjdziesz, przeprosisz i co dalej? Znowu będziemy razem, albo może znowu znikniesz z mojego życia? - jego głos drżał. Nie, on cały drżał. Miałem ochotę podejść i go dotknąć.

- Ty nie rozumiesz... - zacząłem, ale on mi przerwał.

- Nie rozumiem czego, Ryu? Wiedziałem, że nie kochasz mnie w ten sam sposób, w jaki ja kocham Ciebie. Wiedziałem, że nadejdzie taki dzień, że będziesz chciał spróbować związku z dziewczyną. Wiedziałem, że w pewnym momencie wyjedziesz na studia. Ja to wszystko wiedziałem, a mimo tego chciałem z Tobą być, chciałem być częścią Twojego życia. A Ty jak zwykle postanowiłeś zadecydować za nas obu!

- Bo tak by było lepiej! Shiro, nie chciałem, żebyś zostawiał wszystko za sobą ze względu na mnie. Nie chciałem ciągnąć Cię za sobą. Przecież będę przyjeżdżał, będziemy mogli się widywać. Związki na odległość też działają! Coś bym wymyślił. - zacząłem się tłumaczyć. Wiem, że nie powinienem tak tego kończyć. Wiem, że powinienem mu to wszystko wyjaśnić. Ale myślałem, że tak będzie łatwiej, zarówno jemu, jak i mi.

- Ryu, czy Ty chociaż przez chwilę pomyślałeś, że ja też mam swoje własne zdanie? Że ja być może też byłbym w stanie znaleźć jakieś rozwiązanie. Dla Ciebie byłem gotowy zostawić swoją pracę, mieszkanie, to miasto i przeprowadzić się razem z Tobą. Zacząć nasz związek jeszcze raz, z dala od dawnych znajomych, od rodziców, od naszej przeszłości. Ale Ty nawet się mnie nie zapytałeś czego ja chcę. Przecież nie jestem głupi. Wiem, że jedziesz na studia. Wystarczyło tylko powiedzieć, że chcesz, żebym jechał z Tobą. Tylko tyle. - ton jego głosu złagodniał, sprawiał wrażenie jakby był zmęczony całą tą sytuacją. Jakbym ja go męczył.

- Nie pomyślałem o tym... - nie wiem, co mam mu powiedzieć. Shiro ma rację. Powinienem się z nim najpierw skonsultować, doradzić się, zapytać. A ja jak zwykle zrobiłem wszystko po swojemu, bo według mnie "tak było lepiej".

- Wróć, kiedy będziesz miał mi coś do powiedzenia, Ryu. - powiedział Shiro i położył się na kanapie. Najwyraźniej nie chciał już ze mną rozmawiać. Ja z resztą też nie do końca wiedziałem, jak dalej mam z nim rozmawiać, co mówić, jak wyjaśnić.

- Zadzwonię jeszcze. - powiedziałem na odchodne, jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Muszę to wszystko przemyśleć. Nie wiedziałem, co myśli Shiro, bo rzeczywiście nigdy z nim na poważnie nie rozmawiałem o naszej przyszłości. Myślałem, że on będzie chciał żebym to ja zadecydował o tym jak będzie wyglądał nasz związek. Nie wiedziałem, że mu aż tak bardzo na mnie zależało, że on też miał plany. Ostatnio zdawałem sobie sprawę, że to on traktuje ten związek o wiele poważniej niż ja. Ale jak zwykle zajęty byłem myśleniem o sobie i swojej przyszłości, a nie o nas i o naszej przyszłości. A jaka ona będzie? Tego jeszcze nie wiem.

You have no idea (BL)Where stories live. Discover now