Deszczowy dzień

11.1K 964 398
                                    

Po takowych "negocjacjach" Shiro przeprosił mnie, mówiąc, że akurat dzisiaj dyrektor zwołał zebranie nauczycieli i nie będziemy mogli odbyć korepetycji. Obiecał natomiast, że wróci ze mną po lekcjach i zaczniemy naszą naukę kolejnego dnia. Mówiąc to, zmierzwił mi włosy, zakładając jednocześnie kosmyk za ucho. Jego uśmiech był rozbrajający, dosłownie nie mogłem się mu oprzeć. Mógłbym patrzeć na jego wykrzywione w wyrazie radości usta, przez cały dzień i nadal nie znudziłby mi się ten widok. Powstrzymywałem się od mimowolnego gapienia na jego pełne wargi, nieco czerwone, które zagryzał od czasu do czasu, lub lekko oblizywał. Nagle zacząłem zauważać więcej szczegółów. Może to dlatego, że nastawiłem się na obserwację i poznawanie jego osoby...

Kolejnego dnia miałem poczekać na Shiro przed szkołą. Gdzieś w głębi serca cieszyłem się, że będziemy szli razem do mojego domu, mimo, że nie był zbytnio daleko od liceum, zaledwie 10 minut spaceru. Jednak nadal jakaś część mnie była z tego faktu niezmiernie zadowolona. Miałem w końcu być z nim sam na sam. Dzisiejszej nocy myślałem, jak mam się zachowywać, albo o czym z nim rozmawiać, ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Zamiast tego, gapiłem się w sufit, wyobrażając sobie siebie i Shiro idących ramię w ramię, uśmiechniętych, po jego twarzy ślizgały się promienie słońca, które zmusiły go do nałożenia okularów przeciwsłonecznych. Mógłbym przysiąc, że pewnie wyglądałby w nich jak gwiazda filmowa. Ten obraz miałem przed oczyma, kiedy powoli zasypiałem i w miałem nadzieję, że rzeczywiście będzie akurat miał przy sobie okulary, żeby je nałożyć, wtedy bym się przekonał na własne oczy jak dobrze w nich wygląda. Jednak moja cicha prośba najwyraźniej nie miała zostać wysłuchana, ponieważ akurat tego dnia niebo było całkowicie zachmurzone oraz padało. Rano z lekkim westchnieniem zabrałem parasol. Po lekcjach wyszedłem przed drzwi szkoły i stanąłem w miejscu, które było jeszcze zadaszone i obserwowałem padający deszcz. Nie zanosiło się na to, żeby w najbliższym czasie miał przestać. Spojrzałem na zegarek. Shiro powinien już wychodzić. Resztki uczniów, również opuszczały budynek, najczęściej w parach, chroniąc się pod parasolem, unikając zmoknięcia.

- Ryu-kun, dziękuję, że na mnie poczekałeś! - odwróciłem się zaskoczony. Nie spodziewałem się dziewczęcego głosu. Za mną stała Erina, cała rozpromieniona. Nie miała ze sobą parasola. Tuż za nią wyszedł Shiro, który skinął tylko głową, przechodząc obok mnie. Chyba nie zamierzał mnie zignorować?

- Shi... ekhm... Narumi-sensei, proszę poczekać! - zawołałem za nim. Zatrzymał się i spojrzał na mnie pytająco. - Nie mieliśmy czasem wracać dzisiaj razem?

Po jego twarzy przeszedł cień, który trwał zaledwie sekundę. Uśmiechnął się lekko i pokiwał głową, otwierając jednocześnie parasol.

- Oh, Narumi-sensei, idzie pan może do Ayumi-san? - zapytała śpiewnym głosem Erina, robiąc kilka kroków do przodu, całkowicie mnie ignorując.

- Nie... - zaczął Shiro, ale nie dokończył, ponieważ w porę zauważył jak kręcę głową, patrząc na niego błagalnie. Nie chcę, żeby Erina dowiedziała się o tych całych korepetycjach, ponieważ już od dłuższego czasu zauważałem, że zachowuje się nieco inaczej w towarzystwie naszego nauczyciela. Często zbyt "przypadkowo" znajduje się w tych samych miejscach co Shiro. Gdyby odkryła, że mam z nim jakieś dodatkowe zajęcia, z pewnością też by na nich była. I tak już chodzi na kółko językowe, które on prowadzi. - Muszę coś od niej odebrać, ponieważ zapomniałem tej rzeczy, będąc u niej ostatnim razem. - odpowiedział wymijająco, patrząc na mnie.

- Oh, rozumiem. - uśmiechnęła się, odsłaniając rząd białych zębów. - Mieszkam akurat w tamtym kierunku, możemy pójść kawałek razem. - chwyciła go pod ramię, znów ignorując, że jej chłopak stoi tuż za nią.

You have no idea (BL)Where stories live. Discover now